Polski husarz z przełomu XVI i XVII wieku w rynsztunku paradnym

Szarża polskiej husarii w drugiej połowie XVI wieku. Natarcie kawalerii sekunda po sekundzie

Strona główna » Nowożytność » Szarża polskiej husarii w drugiej połowie XVI wieku. Natarcie kawalerii sekunda po sekundzie

Pierwszą linię natarcia kawaleryjskiego za czasów Zygmunta Augusta stanowili najciężej uzbrojeni kopijnicy, w pełnych zbrojach i z kopiami rycerskimi typu zachodniego, niedrążonymi w środku. Dopiero za nimi podążali jeźdźcy w typowym rynsztunku husarskim. Oto jak wyglądała zwycięska szarża przeciwko Moskalom, przeprowadzona pod Newlem w 1562 roku.

Twardy, a nie błotnisty czy grząski, grunt pod końmi sprzyjał kopijnikom. Jeździec jedną ręką operował kopią, drugą powodował wierzchowcem. Jego rola ograniczała się początkowo tylko do utrzymywania drzewca w położeniu poziomym.


Reklama


Im bliżej było jednak linii wroga, tym bardziej kopijnicy ukierunkowywali swoją broń. Prowadzili ją zupełnie poziomo, lekko unosili, lub opuszczali. Husarze z tylnych szeregów trzymali swe kopie tylko lekko pochylone.

Kopia rycerska typu zachodniego miała 3,5–4 m długości i zaopatrzona była w tarczkę ochronną przed uchwytem. Miała niewielki żelazny grot i ważyła do 2 kg. Umieszczenie uchwytu bliżej tylca umożliwiało większą operatywność bojową na znacznej długości kopii.

Kopijnik z XVI wieku.
Kopijnik z XVI wieku.

Obrona przed „pancernym walcem” polskiej kawalerii

Niewątpliwie mniej doświadczeni w walkach dworianie [moskiewscy] mogli być sparaliżowani widokiem najeżonych, wysuniętych do przodu kopii, pancernego walca mogącego zmiażdżyć wszystko, co spotka na swej drodze.

Gdy jazda polska zbliżyła się na odległość kilkudziesięciu metrów dworianie zaprzestali strzelania z łuków. Zaczęli się przygotowywać do walki wręcz. W ciągu pół minuty musieli włożyć łuk do łubi przymocowanej na lewym biodrze.


Reklama


Szabla u jeźdźca była odsłonięta, bo wisiała na pasku łubi. Kołczan ze strzałami nie utrudniał ruchów, bo był umieszczony na plecach, tak by strzały mogły być brane z łatwością prawą ręką ponad lewym ramieniem. Na koniec z pokrowca pod prawym udem lub z tulei umocowanej do siodła była dobywana 2,5–3-metrowa włócznia.

Decydujące sekundy natarcia kopijników

Każdy z galopujących kopijników musiał z kolei w ciągu kilku sekund wybrać cel ataku i odpowiednio do niego uderzał kopią na lewą lub prawą stronę przeciwnika. Jeśli był żołnierzem dobrze wyszkolonym, to lekko wznosił drzewce i mierzył w głowę lub szyję wroga.

Artykuł powstał na podstawie książki Marka Plewczyńskiego pt. Newel 1562Ukazała się ona w ramach kultowej serii Historyczne Bitwy wydawnictwa Bellona w 2023 roku.

Skuteczne trafienie było niewątpliwie trudnym zadaniem przy ograniczonej widoczności walczącego w przyłbicy. Zazwyczaj więc kopijnicy wybierali łatwiejszy sposób i prowadząc kopię zupełnie poziomo mierzyli w korpus, a ściślej w pierś Moskwicina.

Przy lekko opuszczonym drzewcu uderzano w końską głowę lub – nacierając od prawej – przebijano lewą stroną piersi konia, gdzie było serce i inne ważne narządy.


Reklama


Czym kopie rycerskie różniły się od husarskich?

Kopie rycerskie, tak jak husarskie, pękały przy uderzeniu. Były jednak od nich mocniejsze i zbyt łatwo się nie łamały, gdyż nie drążono ich wewnątrz. Nie wszystkie więc ulegały skruszeniu, zwłaszcza gdy groty trafiały w nieosłonięte miejsca.

Niezwykle trudno było Moskwicinowi w ułamku sekundy podbić lżejszą i krótszą włócznią cięższe drzewce kopii, tym bardziej że było ono o metr dłuższe. Kopijnik szybciej więc raził swą bronią przeciwnika.

W co mierzył polski kawalerzysta?

Z zasady śmiertelny był cios w głowę wroga. Dworianie mieli twarz odkrytą. Najczęściej nosili bowiem na głowach misiurki, w których hełm był zredukowany do płytkiej miski, a podczepiony do niej długi kolczy czepiec osłaniał kark i boki szyi.

Niżej znajdujący się kołnierz kolczy mógł zachodzić nieco na twarz i był wiązany pod podbródkiem. Rzadziej był w użyciu otwarty hełm stożkowy, półkolisty, o kształcie dzwonu, nieraz zwieńczony długim szpicem. Wszystkie te osłony nie zabezpieczały jednak twarzy przed celnym uderzeniem kopii niesionej przez galopującego konia.

Polski husarz z przełomu XVI i XVII wieku w rynsztunku paradnym
Polski husarz z przełomu XVI i XVII wieku w rynsztunku paradnym. Fragment tak zwanej Rolki sztokholmskiej w zbiorach Zamku Królewskiego w Warszawie.

Śmiertelną ranę i całkowite wyeliminowanie przeciwnika z walki mógł też przynieść cios w pierś. Takie uderzenie niszczyło splot okrywającej go kolczugi. Powodowało obrażenia, nie tylko przez wniknięcie w ciało jeźdźca grotu, lecz również stalowych kółek wyrwanych z osłony.

Trafienie w okolice brzucha było mniej skuteczne, ponieważ kolczugi i skórzane kaftany podbite od spodu metalowymi płytkami, długie na 70–75 cm i szerokie na 50 cm, sięgały do połowy uda, a rękawy do łokcia. Z przodu mogły być jednak osłabione rozcięciami i zapięciami, dolne zaś ich partie i rękawy były wykonane z mniejszych i cieńszych kółek.


Reklama


Uderzenie grotem kopii wiązało się co najmniej z wysadzeniem przeciwnika z konia i obaleniem go na ziemię, a to skutkowało stratowaniem, ciężkimi obrażeniami lub śmiercią.

Mimo że kolczuga była stosunkowo elastyczna, to jednak podniesienie się w ważącym około 6 kg pancerzu, po wstrząsie spowodowanym upadkiem w bitewnym ścisku, było niezwykle trudne. Podobne konsekwencje niosło trafienie kopią w odsłoniętą głowę i pierś konia.

Husarze z czasów Zygmunta Starego (domena publiczna).
Wczesny rynsztunek husarski z czasów Zygmunta Starego (domena publiczna).

Uderzenia natomiast w niepokryte partie rąk i nóg mogły powodować tylko zranienia, tym bardziej że dworianie nakładali na kolczugi długie wełniane płaszcze i kaftany.

Szarża polskich kopijników i husarzy pod Newlem

Tak więc – by być wiernym kronikarskiemu opisowi – wśród ,,grzmotów od zbroje i ręcznej broni” Polacy Rosjan ,,długimi walą drzewy z koni” i niejeden ,,skoczywszy, drzewem dwu przebiwszy, koniem ich potłoczył”.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Jak widać, ta broń w sprawnym ręku kopijnika mogła godzić jednocześnie dwóch przeciwników. Zdarzało się to jednak bardzo rzadko i tylko wtedy, gdy kopijnicy, przełamując pierwszy szereg wroga, atakowali jednocześnie drugi.

W luki między nimi wdzierali się też z drugiego szeregu w chorągwi Leśniowolskiego husarze Zborowskiego i Oleśnickiego. Mimo dłuższych kopii trudniej im jednak było dosięgnąć przeciwnika, prowadząc drzewce pomiędzy poprzedzającymi ich współtowarzyszami.


Reklama


Husarze z dalszych szeregów nie mogli już użyć swych kopii. Pozostawało im umieścić je w tulejach (jeśli je mieli) i z szablami w ręku włączyć się do walki wręcz.

Tak więc tylko trzy pierwsze szeregi na sześć w polskich chorągwiach i cztery na 13 po stronie moskiewskiej były zaangażowane w starcie. Efektywność wykorzystania żołnierzy pierwszych rzutów w tej fazie bitwy wyniosła zaledwie odpowiednio 50 i 30%.

Źródło

Tekst stanowi fragment książki Newel 1562. Ukazała się ona w kultowej serii Historyczne Bitwy wydawnictwa Bellona w 2023 roku.

WIDEO: Największy mit na temat polskiej szlachty

Autor
Marek Plewczyński

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.