Dan Carlin, szalenie popularny amerykański popularyzator historii, nie ma wątpliwości, że legiony starożytnego cesarstwa rzymskiego byłyby w stanie pokonać dowolną inną armię regionu, aż do czasów wynalezienia prochu. A w każdym razie – legiony z okresu największej świetności imperium. Co przesądzało o ich skuteczności? I dlaczego żadna zorganizowana siła z wczesnych dziejów Europy nie mogłaby się przeciwstawić Rzymowi u szczytu jego potęgi?
U szczytu swego rozkwitu (na przełomie I i II wieku n.e.) Cesarstwo Rzymskie było prawdopodobnie największym państwem w dziejach świata. Tylko cesarstwo chińskie za panowania dynastii Han mogło się równać z ówczesnym Rzymem.
Reklama
Imperium Romanum było niezwykle złożonym tworem politycznym, panowało nad wyjątkowo rozległym terytorium, rządziło mniej więcej 70 milionami ludzi i potrafiło przez długi czas trzymać „barbarzyńców” z dala od swoich granic.
Nie przypadkiem Rzym był także jednym z najbardziej wojowniczych państw w historii. Nigdy nie osiągnąłby statusu mocarstwa, gdyby nie posiadał jednej z najznakomitszych armii w dziejach świata.
Znakomity przykład starożytnego mistrzostwa organizacji
Armia rzymska nie przestaje fascynować współczesnych historyków wojskowości. Podobnie jak w przypadku innych armii starożytnego świata, nie wiemy dokładnie, jak zachowywała się ona podczas działań bojowych na polu bitwy.
U szczytu potęgi Cesarstwa była siłą wieloetniczną, złożoną z zawodowych żołnierzy pochodzących ze wszystkich zakątków imperium, która mogła się poszczycić wspaniałą, kilkusetletnią tradycją. Oddziały były zdyscyplinowane oraz świetnie wyszkolone i wyposażone. Cechowało je także wysokie morale.
Reklama
Dowództwo najmniejszej jednostki taktycznej sprawował centurion, a sama armia rzymska potrafiła dokonywać na polu bitwy rzeczy niedostępnych dla innych armii. To znakomity przykład, który – jak w soczewce – pokazuje wysoki poziom organizacji starożytnego świata.
Samo wyżywienie i zaopatrzenie tak wielkiej liczby żołnierzy podczas kampanii wojennej wymaga umiejętności logistycznych na skalę, której zwykle nie kojarzymy ze starożytnymi społeczeństwami.
Pół miliona żołnierzy starożytnego Rzymu
Cesarstwo Rzymskie każdego dnia było ochraniane przez siły liczące od 300 do 500 tysięcy żołnierzy, pełniących służbę w fortach i obozach warownych od Brytanii po Afrykę Północną i od Hiszpanii po Syrię.
Na polu bitwy dominowali nad każdym przeciwnikiem. Historyk Arther Ferrill pisał:
Wbrew typowym przednowoczesnym schematom znanym z historii wojskowości Rzymianie zadawali swoim przeciwnikom poważne straty, nawet kiedy przegrywali jakąś bitwę. Rzymscy legioniści z zasady nie uciekali z pola walki, a to właśnie podczas chaotycznej ucieczki oddziały ponoszą naj większe szkody.
Słabo wyszkoleni przeciwnicy nie byli w stanie ich pokonać, nawet jeśli posiadali znaczną przewagę liczebną. Barbarzyńcy mieli szansę na odniesienie taktycznego zwycięstwa tylko wówczas, gdy zdołali zaskoczyć wojsko rzymskie na niekorzystnym dla niego terenie.
Czy jakakolwiek średniowieczna armia mogłaby pokonać rzymskie legiony?
Gdyby można było przenieść armię rzymską o tysiąc lat w przyszłość, trudno byłoby wyobrazić sobie jakiekolwiek średniowieczne wojska zdolne ją pokonać.
Reklama
Było tak już choćby dlatego, że Rzymianie dysponowali znacznie liczniejszą armią niż którykolwiek ze średniowiecznych władców. Armię Karola Wielkiego uważano za bardzo liczną, ale poza nią większość europejskich armii w okresie po upadku Cesarstwa Zachodniorzymskiego była niewielka w porównaniu z armią rzymską.
Normanowie w 1066 roku dokonali podboju Anglii, mając do dyspozycji mniej (być może znacznie mniej) niż 15 tysięcy żołnierzy. Rzymianie tysiąc lat wcześniej podbijali Brytanię, rzucając do walki 20 tysięcy legionistów i niemal drugie tyle oddziałów posiłkowych.
Jak poradziłoby sobie 8–12 tysięcy żołnierzy wczesnośredniowiecznej armii Wilhelma Zdobywcy, gdyby przyszło im stoczyć walkę z zapewne lepiej uzbrojoną i wyszkoloną 40-tysięczną starożytną armią rzymską?
Weźmy też pod uwagę, że Wilhelm Zdobywca prawdopodobnie nie był w stanie zebrać większej liczby żołnierzy, gdy tymczasem Rzymianie do podboju Brytanii użyli tylko niewielkiej części swoich wojsk. Ze strategicznego punktu widzenia taka konfrontacja musiałaby zakończyć się dla Wilhelma sromotną klęską.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Siedemdziesięciomilionowe Cesarstwo Rzymskie, posiadające potężne zasoby naturalne i finansowe, przewyższało pod każdym względem prowincjonalne i niezbyt gęsto zaludnione księstwo Normandii.
Rzymianie byliby śmiertelnie groźnym przeciwnikiem dla każdej armii, która nie posługiwała się jeszcze bronią palną. Większość z nich zostałaby przez nich doszczętnie rozbita.
Reklama
Trzy warunki pokoju ze starożytnym Rzymem
Jeśli jakieś ościenne plemię pozostawało w stanie pokoju z Rzymianami, działo się tak zwykle z trzech powodów:
- Zostało już wcześniej pokonane i popadło w całkowitą zależność od Rzymu lub de facto znalazło się w jego granicach. Wówczas jego członkowie stawali się często obywatelami rzymskimi.
- Nie zostało jeszcze podbite. Niekiedy tymczasowa słabość Rzymu – jak każde państwo o długiej historii, także Rzym doświadczał lepszych i gorszych okresów – zmuszała jego dyplomatów, zwykle bardzo agresywnych, do nawiązania długoterminowych pokojowych stosunków z sąsiadami. Stosunki te często zrywano, gdy tylko sytuacja Rzymu zmieniała się na lepsze.
- Rzymianie nie wiedzieli jeszcze o jego istnieniu.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Dana Carlina pt. Koniec jest zawsze blisko. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Literackiego w 2021 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.