Los króla Ludwika XVI w obliczu wielkiej rewolucji francuskiej nie był wcale przesądzony. Początkowo tylko najwięksi radykałowie wzywali do tego, by nie poprzestawać na usunięciu monarchy z życia publicznego, ale też usunąć go z życia w ogóle. Aby posunąć się dalej potrzeba było afery na tyle głośnej i oburzającej, by ostatecznie zniszczyła resztki autorytetu dynastii. Ta wybuchła za sprawą jednego niepozornego schowka, umieszczonego za boazerią podrzędnego pałacu.
Rewolucja francuska wybuchła w roku 1789, ale jej charakter początkowo nie był czytelny. W roku 1791 kraj wciąż pozostawał monarchią, a projekt nowej konstytucji zakładał pozbawienie rodu Burbonów wpływów, nie zaś pełną zmianę ustroju na republikański.
Reklama
Król Ludwik XVI usiłował podjąć misterną grę polityczną: publicznie opowiadał się za monarchią konstytucyjną i zgadzał z postulatami rewolucjonistów, ale prywatnie starał się uciec z Francji i sprowokować inwazję z zewnątrz, która położyłaby kres zmianom.
Być może umiejętny i dyskretny władca odniósłby sukces w opisanych machinacjach. Ludwik XVI zdecydowanie jednak takim władcą nie był.
Co pogrążyło Ludwika XVI?
Jego przyszłość, z upływem miesięcy coraz bardziej niepewna, została ostatecznie przekreślona w listopadzie 1792 roku.
Bezpośrednia przyczyna upadku króla i decyzji o tym, by wysłać go pod ostrze gilotyny, była zaskakująco trywialna. Ludwika XVI pogrążył… mały schowek umieszczony za boazerią.
Reklama
Pałac i skrytka
Już w październiku 1789 roku, zaledwie trzy miesiące po sławnym szturmie na Bastylię, który symbolicznie zapoczątkował rewolucję, rodzina królewska została zmuszona do opuszczenia swojej wspaniałej rezydencji w Wersalu.
Ludwik XVI, Maria Antonina oraz ich dzieci przenieśli się do podrzędnego paryskiego pałacu Tuileries, który odtąd stanowił dla nich niemalże miejsce aresztu domowego.
Król, świadomy tego, jak niepewna jest jego pozycja, postanowił zabezpieczyć swoje dalsze działania przez zdemaskowaniem. Jak wyjaśnia Andrzej M. Cisek na kartach książki Wolność, równość ludobójstwo. Kłamstwa i zbrodnie rewolucji francuskiej:
(…) po przymusowej przeprowadzce Ludwik wraz ze ślusarzem Gamainem zbudowali w pałacu Tuileries sekretną skrytkę, do której dorobili skomplikowany klucz. W tej skrytce Ludwik przechowywał najważniejsze dokumenty, dowody swojej dwulicowości i nieudolnych knowań.
Reklama
Człowiek niegodny zaufania
Schowek znajdował się w żelaznym sejfie, który umieszczono za boazerią jednej z sal pałacowych. Ludwik trzymał tam listy, potwierdzające, że dążył do obalenia rewolucji i pokątnego przywrócenia dawnego ustroju.
Zamek okazał się doskonały, sama kryjówka także. Zawiódł, jak zwykle w takich przypadkach, czynnik ludzki. Naiwny król zaufał bowiem niewłaściwej osobie.
Jak czytamy na kartach książki Wolność, równość ludobójstwo:
Gamain, ten mały człowieczek, dobry ślusarz, ale tchórz i kłamca, zmienił bieg historii. To on wydał Ludwika w ręce kata. Już po kilku miesiącach, trzęsąc się ze strachu, zgłosił się do ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i ze zwykłego ludzkiego strachu zdradził kryjówkę.
Dla usprawiedliwienia, że zwlekał tak długo, wymyślił nieprawdopodobną historyjkę, która później stała się kanwą kilku powieści.
Twierdził, że król po skończeniu budowy tajemnej skrytki poczęstował go zatrutym winem. Tłumaczył, że nie mógł wcześniej zgłosić się na policję, gdyż przez wiele miesięcy nie opuszczał łoża boleści, walcząc ze śmiercią i paraliżem.
Reklama
Nieuchronny koniec
W zamian za wyjawienie monarszych sekretów Gamain otrzymał sowitą dożywotnią rentę. Nie nacieszył się nią jednak: zmarł szybko, jak opowiadano ponoć ze strachu. Śmierć czekała także na zdradzonego monarchę.
W grudniu 1792 roku Ludwik XVI został oddzielony od rodziny i postawiony przed rewolucyjnym sądem. Oskarżenie opierało się na dokumentach wyciągniętych ze skrytki.
15 stycznia kolejnego roku zapadł wyrok skazujący. Jedyny możliwy.
Bibliografia
Tekst powstał na podstawie książki Andrzeja M. Ciska pt. Wolność, równość, ludobójstwo. Kłamstwa i zbrodnie rewolucji francuskiej (Wydawnictwo Fronda 2023).