Tak mieszkali chłopi w najbiedniejszym regionie przedwojennej Polski. Warunki niemal jak w średniowieczu

Strona główna » Międzywojnie » Tak mieszkali chłopi w najbiedniejszym regionie przedwojennej Polski. Warunki niemal jak w średniowieczu

Polesie stanowiło najbiedniejszy rejon II Rzeczpospolitej. Rozległe lasy i bagna sprawiały, że przez większość roku do wielu wiosek można było dotrzeć tylko łódką. Miejscowi rolnicy stosowali wciąż iście średniowieczne metody uprawy. Również ich domy wyglądały, jak żywcem wyjęte z innej epoki. Oto, w jakich warunkach żyli Poleszucy.

Województwo poleskie było największą jednostką administracyjną przedwojennej Polski. Jego powierzchnia wynosiła aż 36 700 kilometrów kwadratowych. Jednocześnie zamieszkiwało je (według danych spisowych z 1931 roku) jedynie nieco ponad 1,1 mln mieszkańców.


Reklama


Dawało to niespełna 31 mieszkańców na kilometr kwadratowy. W całym kraju średnia była o 167% wyższa. A w najgęściej zaludnionym województwie śląskim – aż o 864% wyższa!

Jako że większość Polesia zajmowały rozległe bagna oraz lasy, ziemi uprawnej było bardzo niewiele. Co więcej rolnictwo opierało się w dalszym ciągu na niemal średniowiecznych metodach uprawy.

Wszystko to sprawiało, że Poleszucy, z których aż 80% mieszkało na wsi, wegetowali w skrajnej nędzy.

Poleszuk przed chatą (domena publiczna).
Poleszuk przed chatą (domena publiczna).

Chałupy zbudowane „z grubych, nietynkowanych belek”

O warunkach życia najbardziej zabiedzonych mieszkańców II Rzeczpospolitej można się przekonać sięgając do Przewodnika po Polesiu, opublikowanego w 1935 roku przez doktora Michała Marczaka.

Autor, który był nie tylko publicystą, ale również cenionym historykiem i etnografem, bardzo wiernie oddał realia poleskiej codzienności. Na kartach swojej książki opisał również wygląd tamtejszych domów. Według jego słów, każda wiejska chałupa była:


Reklama


(…) zbudowana z grubych, nietynkowanych belek, na „jaskółczy ogon” i miała w ścianie jedno, czasem dwa maleńkie okienka o jednej szybce; czasami spotykało się chatę z dodanym od frontu ganeczkiem na słupkach.

Budynki z gankami miały należeć do potomków miejscowej, skrajnie zubożałej szlachty zagrodowej.

Piec zajmował jedną trzecią izby

Marczak nie ograniczył się do zewnętrznego opisu chłopskich chałup Polesia. Podczas wizyty w regionie zwiedzał też wnętrza lichych budynków. Tak opisał jedno z nich:

Domy w jednej z poleskich wsi (domena publiczna).
Domy w jednej z poleskich wsi (domena publiczna).

W sieni spotykamy szereg przedmiotów i narzędzi o przeznaczeniu i kształtach niespotykanych w innych częściach państwa, jak: stępy, dzieże, żarna, skrzynie, przybory rybackie i tkackie itp. W sieni nie ma powały [drewnianego stropu – RK], widać więc czarną czeluść strychu, gdzie kłębi się dym, wychodzący z pieca w izbie, której próg właśnie przekraczamy.

Tu stajemy na wstępie przed olbrzymim piecem, zajmującym niemal trzecią część. Jego rozmiary przestają nas dziwić, gdy naocznie stwierdzamy, jak ważne ma przeznaczenie w chacie.

W pierwszej kolejności przygotowywano tam i przechowywano potrawy oraz wypiekano „z czego Bóg da — taki rodzaj chleba, że pożal się Boże”. To jednak nie wszystko. „Na nim, za nim i w jego zakamarkach” mieściła się sypialnia całej bardzo licznej, wielopokoleniowej rodziny.


Reklama


10 osób w jednej izbie

Zgodnie ze słowami Marczaka jeszcze do niedawna piec „nie miał komina na strych, dym gromadził się pod powałą i przez otwór w niej wydobywał się na strych, wędząc zawieszone u krokwi połcie słoniny i koła sadła”. Autor Przewodnika po Polesiu dalej pisał, że poza gospodarzem w izbie znajdowała się:

(…) starsza od niego żona bezustannie poprawiająca na głowie „namitkę“, by osłonić okazały kołtun. Trzy dorosłe i niezamężne córki wykazują w rozmowie z nami znamienną rezolutność, natomiast urodziwa synowa szybko wymyka się na dwór, jakby się wstydziła swego chuderlawego i chorowitego męża, leżącego za piecem pod kożuchem.

Wnętrze poleskiej chaty (domena publiczna).
Wnętrze poleskiej chaty (domena publiczna).

Wreszcie z najwyższej kondygnacji zapiecka spogląda na nas wystraszonymi oczyma trójka dzieciaków, sierot, po młodo zmarłej czwartej córce, po której pozostały mąż przebywa w Kanadzie, skąd czasami nieco dolarów nadeśle.

Łącznie dawało to aż 10 osób w jednoizbowej chacie. I dotyczyło to, jak podkreślał Marczak, nie wioskowego biedaka, ale średniozamożnego chłopa, który miał osiem sztuk bydła rogatego, konia i kilka owiec. Co do pozostałego wystroju chałupy to:


Reklama


Wzdłuż pieca biegnie ława, podobnie wzdłuż ścian. Na niej zwykle nocuje przygodny podróżny. W rogu ścian błyszczy ikona, udrapowana po obu stronach haftowanymi ręcznikami. Pod nią ustawiony stół z ławką obok. U belki pod powałą na sznurze lub poziomej tyczce zwieszają się różne wierzchnie okrycia, a także piernaty synowej.

Chałupa oświetlana łuczywem

Całości umeblowania dopełniała skrzynia ustawiona w kącie. Trzymano w niej skromne odzienie i płótno. Mieszkańcy mieli do dyspozycji także półkę oraz łyżnik na naczynia kuchenne. Do oświetlenie wnętrza domostwa służył „kaganek naftowy lub  w ogóle tłuszczowy”.

Poleszucy oświetlający chałupę łuczywem (domena publiczna).
Poleszucy oświetlający chałupę łuczywem (domena publiczna).

Wykorzystywano go jednak tylko do „chwilowej lub wyjątkowej potrzeby lub gdy dopuszczono się zbytku i nabyto naftę”. Natomiast podczas długich, zimowych wieczorów sięgano po „smolne łuczywo na specjalnym przyrządzie”.

Przyrząd ten składa się z worka, zwężającego się ku górze przytwierdzonego naokół otworu w powale. W  dolnej części worka umocowany jest żelazny ruszt, na który kładzie się płonące łuczywo, zaś dym wydostaje się za pośrednictwem worka na strych.


Reklama


Reszta obejścia

Marczak nie omieszkał również zauważyć, że domy Poleszuków nie posiadały oddzielnego pomieszczenia przeznaczonego na spiżarnię. Jedynie pojedyncze chaty dysponowały komorą „z wejściem zazwyczaj od sieni, na pomieszczenie skrzyń z dobytkiem, ziarnem itd”. W opisanym wcześniej 10-osobowym gospodarstwie na obejście składały się jeszcze:

(…) tzw. kleć, może dlatego tak ochrzczona, że jest to zaledwie sklecony, ciasny i ciemny budynek, przeznaczony na skład mniejszych narzędzi rolniczych, raczej na rupieciarnię gospodarczą.

Poleszuk z dzieckiem przed swoją chałupą (domena publiczna).
Poleszuk z dzieckiem przed swoją chałupą (domena publiczna).

Nieco dalej na mniejszym boku prostokąta wznosi się gumno [stodoła] z klepiskiem, mające ściany z chrustu. Niemal naprzeciw kleci ciągnie się pod wspólnym dachem obora, stajnia i chlew.

Odrobinę lepiej prezentowały się domy potomków szlachty zagrodowej. Były one trochę okazalsze, posiadały większe okna. Gospodarze dysponowali też „jednym lub dwoma łóżkami”. Co więcej poza główną izbą znajdowała się „druga mała w rodzaju alkierza”, która mogła służyć za sypialnię.

Prawda o życiu naszych pradziadków

Bibliografia

  • Michał Marczak, Przewodnika po Polesiu, Polskie Towarzystwo Krajoznawcze w Brześciu nas Bugiem 1935.
Autor
Rafał Kuzak

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.