W wielomiesięcznych walkach o Stalingrad Niemcy stracili blisko 400 tysięcy żołnierzy. Podobnie wyglądała statystyka zabitych, zmarłych i wziętych do niewoli w armiach walczących u boku Wehrmachtu. Nazistowska propaganda próbowała wykorzystać sromotną klęskę, aby zagrzać obywateli III Rzeszy do walki. Oto do jakich kłamstw się posuwano.
Na początku 1943 roku Niemcy nie wyglądali już na zwycięzców. Pomimo najusilniejszych starań reżimu, by kontrolować opinię publiczną i karać defetyzm, jak to nazywano, tu i ówdzie zaczęły się odzywać krytyczne głosy na temat wojny.
Reklama
Opóźnione przemówienie Göringa
Głosy należały do zaniepokojonych rodzin, do tych żołnierzy, którzy poszli walczyć, aby uchronić własnych synów przed kolejną wojną albo by odbudować pozycję Niemiec; w okrucieństwie i ponurości życia na froncie wschodnim nie dostrzegli nic, za co warto było walczyć, i przewidywali wyłącznie klęskę.
Bez względu na to, jak bardzo nazistowskie władze kontrolowały przekazy, prawda o katastrofalnej kampanii zimowej Hitlera w Rosji zaczęła docierać do cywilów. Podczas gdy żołnierze mieli zakaz opowiadania o przeżyciach z frontu, rodzice i żony potrafili czytać między wierszami, a rosnące krwawe żniwo stawało się coraz trudniejsze do ukrycia.
30 stycznia 1943 roku tuż przed jedenastą rano (…) [radio] miało nadawać przemówienie feldmarszałka Hermanna Göringa z okazji dziesiątej rocznicy objęcia urzędu kanclerza przez Hitlera. (…)
[Zebrani przed odbiornikami] zamiast zapowiadanej audycji usłyszeli VII Symfonię Brucknera; idealnie zsynchronizowany nalot RAF-u na berlińską siedzibę rozgłośni przy Masurenallee, pierwsze bombardowanie stolicy w świetle dziennym, wymusił przesunięcie wystąpienia o godzinę. (…)Kiedy audycja wreszcie się zaczęła (…) [z tonu] Göringa przebijała wściekłość z powodu przymusowego opóźnienia. Podniósł głos do krzyku, gdy wspomniał o Stalinie (…). Nie mówił o klęsce, chwalił bitwę jako przykład wyjątkowego bohaterstwa i porównał Szóstą Armię do Nibelungów, mitycznych nordyckich wojowników rozsławionych przez operę Richarda Wagnera.
Zapewnił słuchaczy, że w nadchodzących latach bitwa stanie się kamieniem węgielnym niemieckiego Endsieg – ostatecznego zwycięstwa. (…)
Reklama
Niczym Spartanie
Przemówienie Göringa wyemitowano pięć dni po tym, jak niemieckie siły na Kaukazie zaczęły odwrót i na dzień przed oficjalną kapitulacją Szóstej Armii feldmarszałka Paulusa.
„Przechodniu, powiedz Sparcie – oznajmił Göring – że tu leżymy, wierni jej prawom (…). Przybądź do Niemiec, potem opowiedz, że widziałeś nas walczących pod Stalingradem, wiernych prawu, prawu narodowego bezpieczeństwa”.
Słowa Göringa, które brzmiały najostrzej wtedy, gdy wychwalał bitwę, wiedząc, że ta jest już przegrana, wykuło podstawy mitu Stalingradu. Kiedy marszałek porównywał resztki Szóstej Armii do trzystu Spartan, którzy walczyli pod Termopilami, podniósł głos, jakby chciał uwiarygodnić jedno z najbardziej nieprzemyślanych kłamstw reżimu.
Rzesza właściwie porzuciła Szóstą Armię. Żołnierze, którzy słuchali audycji przez radio w ruinach Stalingradu, wygłodzeni, zawszeni i pośród zamarzniętych ciał towarzyszy, porównali to doświadczenie z wysłuchaniem mowy na własnym pogrzebie.
Reklama
„Skończyła się bohaterska walka o Stalingrad”
Wieczorem tego samego dnia Goebbels, przemawiając na wiecu w berlińskim Sportpalast, ledwo wspomniał o Stalingradzie, „bohaterskiej bitwie naszych żołnierzy nad Wołgą”.
Göring i Goebbels posuwali się właśnie do oszustwa na monumentalną skalę, stwierdzenia, że wszyscy żołnierze i dowodzący nimi generałowie polegli na polu walki. Tymczasem w rzeczywistości ponad dziewięćdziesiąt jeden tysięcy ludzi, w tym sam feldmarszałek Paulus, miało trafić do radzieckiej niewoli. (…)
Trzy tygodnie później Goebbels obwieścił, że Niemcy są w stanie „wojny totalnej”, co będzie wymagało wysiłku od każdego mężczyzny, kobiety i dziecka, ale w owym czasie zaufanie do reżimu było już mocno nadszarpnięte. (…)
Gdy 3 lutego 1943 roku wreszcie ogłoszono klęskę Szóstej Armii pod Stalingradem, prasa dostała wyraźne wytyczne od władz, co ma wydrukować:
Reklama
Skończyła się bohaterska walka o Stalingrad. Przez kilka dni żałoby naród niemiecki uczci odwagę synów, mężów, którzy do ostatniego oddechu i ostatniego pocisku wykonywali swój obowiązek i odparli natarcie bolszewików na froncie wschodnim. Heroiczna bitwa o Stalingrad stanie się najwspanialszym ze wszystkich aktów bohaterstwa w niemieckiej historii.
Prasa niemiecka ma przed sobą wielkie wyzwanie. W duchu specjalnego komunikatu OKW [Głównego Dowództwa Wehrmachtu], który zostanie dziś opublikowany, prasa musi informować o tym porywającym wydarzeniu, kładąc nacisk na każdy przejaw heroizmu znany historii w taki sposób, by wzniosły przykład bohaterstwa, tego najwyższego samopoświęcenia się na rzecz ostatecznego niemieckiego zwycięstwa, rozgorzał wszem wobec jak sekretny płomień.
Naród niemiecki, inspirowany nieśmiertelnym heroizmem ludzi pod Stalingradem, będzie czerpać z niego jeszcze potężniejsze niż wcześniej duchowe i materialne siły, dzięki czemu będzie jeszcze bardziej zdeterminowany do zwycięstwa.
„Zginęli w imię tego, by Niemcy mogły żyć dalej”
Niemieckie radio stanęło na wysokości zadania i zgodnie z instrukcją podało, że bitwa pod Stalingradem się zakończyła i że żołnierze „zginęli w imię tego, by Niemcy mogły żyć dalej”. Audycję podsumowały stłumione werble i wersy pieśni Ich hatt’ einen Kameraden, po czym została ogłoszona trzydniowa żałoba narodowa.
Sugestia, że żołnierze, wszyscy co do jednego, bohatersko zginęli, była jednym z najbardziej nieuzasadnionych kłamstw kampanii, która okazała się dla reżimu nazistowskiego katastrofą, zarówno wojskową, jak wizerunkową. W całych Niemczech, a szczególnie w Prusach Wschodnich, szok wywołany klęską potwierdził tylko przekonanie wszystkich na tyłach, że wojna zwraca się przeciwko nim.
BBC źródeł wiarygodnych informacji
Biuro informacyjne Wehrmachtu miało wielkie obawy, że wieści o głodzie i chorobach nękających niemieckich żołnierzy pod Stalingradem mogą dotrzeć do uszu cywilów. Jego pracownicy tak usilnie starali się zgodnie z rozkazami Goebbelsa ukrywać prawdę, że przechwycili kilka ostatnich worków z listami żołnierzy Szóstej Armii do najbliższych. Listy te nigdy nie dotarły do adresatów, ale mimo tych wszystkich wysiłków prawda zaczęła wreszcie wychodzić na jaw.
Chcąc dotrzeć do niemieckich słuchaczy, rodzin rozpaczliwie oczekujących na wieści od synów, mężów i braci, BBC i radio moskiewskie codziennie podawały listy nazwisk niemieckich jeńców. Dla zaniepokojonych krewnych nielegalne zagraniczne audycje były często jedyną nadzieją, by dowiedzieć się czegokolwiek o dziewięćdziesięciu jeden tysiącach wziętych do niewoli żołnierzy.
Pozyskanie tej nowej publiczności zapewniło aliantom idealną okazję, by podkopać poparcie dla Hitlera. (…) To nie był zbieg okoliczności, że w 1943 roku trzy miliony Niemców potajemnie słuchało BBC, chociaż przyłapanym groziło za to więzienie.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Svenja O’Donnell pt. Wojna Inge. Autorka opisuje w niej historię swojej, pochodzącej z Prus Wschodnich, babci. Polskie wydanie ukazało się nakładem wydawnictwa Świat Książki. Tłumaczenie: Katarzyna Bażyńska-Chojnacka i Piotr Chojnacki
Historia odkrywania rodzinnych sekretów
Tytuł, lead, teksty w nawiasach kwadratowych oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów i skrócony.