Jedną z największych zmor polskich żołnierzy na misji w Iraku były podkładane przez wroga ładunki wybuchowe. Bojownik strzelający do człowieka zza załomu był bardziej namacalnym niebezpieczeństwem niż kryjące się nawet na z pozoru pustej i bezpiecznej drodze śmiertelne pułapki. Oto jak nieustanne zagrożenie wspomina Krystian Wójcik – operator polskiej Jednostki Wojskowej Komandosów i autor książki #StaraPaka NO.3.
Oprócz akcji bezpośrednich wykonaliśmy także ponad 80 innych zadań, takich jak ochrona VIP, zadania konwojowe i patrolowe oraz zadania szkoleniowe. Liczba tych zadań jest naprawdę imponująca, ale jest kilka operacji, które bardzo mocno zapadły mi w pamięć.
Reklama
Jedna z takich robót była bardzo długo przygotowywana i planowana. Celem był Asim Al-Churi, mieszkający w Diwanii JAM-ista zajmujący się produkcją IED. Na Al-Churiego służby wywiadowcze polowały już od dawna, gdyż podkładane przydrożne ładunki wybuchowe były poważnym zagrożeniem.
Trzeba przyznać, że kreatywność konstruktorów tych śmiercionośnych pułapek była naprawdę imponująca. Sposób odpalania ładunków również robił wrażenie.
Pirotechnicy JAM (Jaysh al-Mahdī – Armii Mahdiego, bojówki szyickiej przyp. red.) prześcigali się ze specjalistami sił koalicji w wymyślaniu nowych i skuteczniejszych sposobów na podkładanie i detonowanie ładunków.
Były ładunki detonowane drogą radiową, czyli za pomocą telefonu komórkowego lub radiostacji typu walkie-talkie, ale na tak odpalane ładunki skonstruowano urządzenia zagłuszające sygnał radiowy, montowane na pojazdach lub noszone przez żołnierzy. Były też takie, które odpalały się po przerwaniu wiązki lasera świecącego przez drogę niewidzialnym dla ludzkiego oka światłem.
Reklama
Wiązka lasera była włączana najczęściej drogą radiową przez obserwatora, gdy ten widział zbliżającą się kolumnę pojazdów, a ich urządzenia zakłócające były jeszcze na tyle daleko, że nie pokrywały swoim zasięgiem miejsca podłożonej bomby. Na ten sposób odpowiedź była prosta, ale nie w pełni skuteczna, gdyż do detonacji dochodziło.
Nie pomagały „cuda na kiju”
Na pojazdach montowany był długi na kilka metrów wysięgnik skierowany przed pojazd. Wiązka była przerywana, zanim pojazd wjechał w pole rażenia ładunku. Sadryści (członkowie Armii Mahdiego – przyp. red.) konstruowali również ładunki, które naprowadzały się samoczynnie na źródło ciepła, jakim był silnik pojazdu.
Samoloty mają system wystrzeliwanych flar, które mylą śledzący je pocisk kierowany na ciepło, jednak na pojazdach to by się nie sprawdziło. Sprawdził się natomiast prostszy system, a mianowicie na wysięgniku, który odpowiadał za przecięcie wiązki lasera, zamontowano niewielką skrzynkę, w której umieszczano zazwyczaj dwie świece żarowe wytwarzające temperaturę wyższą niż ta, którą generuje silnik pojazdu.
I znów do detonacji dochodziło, jednak termoformowalny pocisk ładunku EFP mijał cel.
Najgroźniejsze były IED odpalane bezpośrednio przez zamachowca, który po prostu zwierał wyciągnięte od ładunku kable, gdy pojazd był w polu rażenia. Popularne też były inicjatory zwane Pressure Plate, na które żadna elektronika nie była skuteczna.
Reklama
Pojazd wjeżdżający w strefę rażenia wybuchem sam inicjował detonację, najeżdżając na płytkę, która na skutek ciężaru pojazdu zamykała obwód elektryczny i dochodziło do wybuchu.
Gdy zebrano już wszystkie dane na temat celu, pojmanie Asima Al-Churiego stało się naszym priorytetem. Operacja pod kryptonimem „Burbon 09” została zaplanowana na noc 2 września 2007 roku.
Myślał, że tuż pod nosem Polaków będzie bezpieczny
Nasz cel mieszkał wraz z rodziną w dość sporym gospodarstwie przy rzece, około 2 km od polskiej bazy. Wielokrotnie wcześniej przejeżdżaliśmy obok tego gospodarstwa, gdyż leżało ono nieopodal głównej drogi wiodącej z naszej bazy do miasta.
Dla nas z punktu widzenia zaplanowania operacji była to bardzo dobra lokalizacja, gdyż częste przejazdy tą drogą kolumn wojskowych nie wzbudzały u Asima podejrzeń, że ktoś jedzie po niego. W pakiecie danych wywiadowczych o obiekcie widniała jednak informacja, która trochę jeżyła mi skórę.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Podobno Al-Churi miał założoną na bramę wjazdową oraz część gospodarstwa sieć wybuchową, którą uzbrajał na noc, a detonator trzymał przy łóżku. Rozważaliśmy też atak za dnia, ale z racji tego, że Asim często opuszczał gospodarstwo, istniało duże ryzyko, że wejdziemy na obiekt, gdy go nie będzie, i tym samym go przepłoszymy, zrezygnowaliśmy więc z tego wariantu.
Na podstawie zdjęć lotniczych i innych informacji wywiadowczych wykonaliśmy plan szturmu z pominięciem bramy oraz innych wejść do gospodarstwa.
Reklama
[…] Informacja o zaminowanej bramie okazała się nieprawdziwa. Asim Al-Churi został zatrzymany w swoim łóżku podczas snu. W zabudowaniach znaleźliśmy materiały i urządzenia używane do produkcji IED.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment wspomnień polskiego komandosa Krystiana Wójcika pt. #StaraPaka NO.3. Ukazały się one nakładem wydawnictwa Bellona w 2021 roku.
1 komentarz