Dysponujemy tylko nielicznymi wiarygodnymi relacjami na temat wikingów spisanymi we wczesnym średniowieczu. Jedną z najważniejszych jest ta pozostawiona przez arabskiego podróżnika Ibn Fadlana. Opisał on barwnie nie tylko wygląd wikingów, czy też Waregów, z którymi zetknął się nad Wołgą, ale również szczegółowo przedstawił ceremonię pogrzebową jednego z ich wodzów.
Profesor Carolyne Larrington na kartach książki Skandynawia. Przewodnik po bogach, władcach i olbrzymach pisze, że „w epoce wikingów wysoko urodzonych ludzi często chowano na łodziach, co prawdopodobnie symbolizowało podróż, jaką zmarli musieli odbyć do innego świata”.
Reklama
Podział majątku wodza wikingów
Najsłynniejszym pochówkiem tego typu, którego ślady udało się odkryć, jest ten z norweskiego Osebergu. Dostarczył on niezwykle cennych informacji na temat życia codziennego wczesnośredniowiecznych ludzi Północy (więcej na jego temat przeczytacie w innym naszym artykule).
O tym, jak mógł wyglądać cały ceremoniał związany z takim pogrzebem wiemy dzięki arabskiemu podróżnikowi i dyplomacie Ibn Fadlanowi. Na początku lat 20. X wieku, jako poseł kalifa Bagdadu do Bułgarów Wołżańskich był świadkiem tego, jak nad Wołgą, „wikingowie z Rusi odprawili pogrzeb swojego wodza”.
Według słów Fadlana najpierw dzielono majątek zmarłego na trzy równe części. Pierwsza z nich trafiała do rodziny. Za drugą „kroili dla niego odzienie, a za trzecią przygotowywali nabīd, który mieli wypić w dniu, w którym zabije się jego niewolnica i zostanie spalona wraz ze swym panem”.
Arabski podróżnik podkreślał przy tym, że ogromne ilości alkoholu spożywane przez żałobników doprowadzały do tego, że niekiedy „któryś z nich umierał z kielichem w ręku”. Sama zaś ceremonia pogrzebowa miała prezentować się następująco.
Ofiary ze zwierząt składane przez wikingów
Ciało zmarłego, które spoczywało w tymczasowym grobie zostało wykopane i przeniesione na ceremonialny statek, który umieszczono na czymś „w rodzaju wielkich pomostów z drewna”. Na jego pokładzie znajdowała się specjalnie w tym celu wzniesiona komora grobowa, którą podróżnik określił mianem „szałasu”.
To w niej ulokowano nieboszczyka „na kołdrze i podparto poduszkami. [Potem] przynieśli nabīd, owoce i wonne zioła i umieścili to [wszystko] wraz z nim”. Następnie rozpoczynała się krwawa ceremonia, której przewodziła stara kobieta zwana, w wolnym przekładzie, „Aniołem Śmierci”. Zgodnie ze słowami Ibn Fadlana:
Reklama
Przywiedli psa, rozcięli go na dwie połowy i rzucili na łódkę. Potem przynieśli cały jego oręż i umieścili go obok niego. Następnie wzięli dwa wierzchowce i przegonili je, aż się spociły, a wtedy rozcięli je mieczem i rzucili ich mięso na statek. Wreszcie przywiedli dwie krowy, rozsiekli je również i rzucili je nań. Potem przynieśli koguta i kurę, zabili je i rzucili je nań.
Podnoszono ją trzykrotnie na rękach
Ostatnią i najważniejszą ofiarę stanowiła niewolnica, która miała rzekomo sama zgłosić się, aby towarzyszyć swemu panu w zaświatach. Najpierw kobieta „chodziła tu i tam, wstępowała do szałasów, jednego po drugim, a gospodarz spółkował z nią, [a potem] mówił jej: »Powiedz twemu panu: Uczyniłem to z miłości do ciebie«”.
Później poprowadzono ją do konstrukcji podobnej do „odrzwi bramy”, gdzie stojąc na dłoniach zebranych mężczyzn była podnoszona trzykrotnie. Za każdym razem wypowiadała ceremonialną formułkę. Według tłumacza towarzyszącego arabskiemu podróżnikowi za pierwszym razem rzekła: „Oto widzę mego ojca i moją matkę”. Za drugim: „Tam oto [widzę] siedzących wszystkich moich bliskich, którzy zmarli”.
Zostały tylko popioły
Podczas ostatniego zaś: „Tam oto widzę mego pana siedzącego w rajskim ogrodzie, ogród jest piękny i zielony, są z nim mężczyźni i słudzy, a oto on mnie przyzywa. Prowadźcie mnie do niego”. Po tych słowach cały orszak udał się na statek, gdzie „podano jej kielich nabīdu, zaśpiewała nad nim i wypiła go”. W ten sposób pożegnała się z rodziną.
Reklama
Następnie podano jej kolejny kielich napitku. Gdy kobieta była już wyraźnie oszołomiona nastąpił kulminacyjny moment całej ceremonii. Zgodnie ze słowami arabskiego podróżnika:
Wtedy starucha ujęła jej głowę, wciągnęła ją do szałasu i weszła razem z nią; a mężczyźni jęli uderzać pałkami w tarcze, aby nie było słychać odgłosu jej krzyku, bo przelękłyby się [inne] niewolnice i nie chciałyby umierać ze swymi panami.
Potem weszło do szałasu sześciu mężczyzn i wszyscy oni spółkowali z ową niewolnicą. [Później] położyli ją u boku jej pana i dwu schwyciło ją za nogi, a dwu za ręce, starucha zwana „Aniołem Śmierci” nałożyła jej na szyję sznur założony w przeciwne strony i wręczyła go [kolejnym] dwu [mężczyznom], aby go ciągnęli.
[Wtedy] zbliżyła się, mając ze sobą nóż z szeroką klingą i jęła wbijać go jej pomiędzy żebra i wyjmować go, a owi dwaj mężczyźni dusili ją sznurem, dopóki nie skonała.
Reklama
Ostatnim etapem ceremonii pogrzebowej było podpalenie łodzi, na której spoczywał wódz oraz jego niewolnica. Dokonał tego najbliższy krewny zmarłego.
Zgodnie z tym co podaje autorka książki Skandynawia. Przewodnik po bogach, władcach i olbrzymach: „Okrążył on łódź nago, idąc tyłem i zakrywając odbyt jedną dłonią”. Jako że pogrzeb odbywał się przy wietrznej pogodzie to „w ciągu godziny ogień pochłonął statek i ciało wodza. Po wszystkim pozostał jedynie popiół”.
Przewodnik bo bogach, władcach i olbrzymach
Bibliografia
- Robert Ferguson, Młot i krzyż. Nowa historia wikingów, Wydawnictwo Dolnośląskie 2016.
- Kim Hjardar, Wikingowie. Najeźdźcy z morza, Wydawnictwo RM 2018.
- Carolyne Larrington, Skandynawia. Przewodnik po bogach, władcach i olbrzymach, Wydawnictwo Poznańskie 2025.