Przed wojną wierzono, że zbrodnia zawsze jest wyryta na twarzy. I że winę każdego przestępcy można rozpoznać po samej jego fizjonomii. Czy było to prawdą? Z perspektywy dzisiejszej nauki rzecz jasna nie. A w świetle fotografii z najbardziej krwiożerczego pisma kryminalnego II Rzeczpospolitej?
Poniższe zdjęcia zamieszczono w latach 1932-1933 na łamach kontrowersyjnego magazynu „Tajny Detektyw”. Pisma budzącego tak wielkie oburzenie swoją brutalną tematyką i krwawą oprawą, że zamknięto je pod naporem protestów już w 1934 roku.
Reklama
W księgarniach właśnie pojawiła się książka Iwony Kienzler pod tytułem Kasiarze, doliniarze i zwykłe rzezimieszki. Przestępczy półświatek II RP . Czy nie jest to dobry pretekst, by spojrzeć, jak wyglądali aresztanci sprzed niemal stulecia?
Grzeczny uczeń
„Zdjęcie to jest pierwszym, jakie zostało opublikowane, ponieważ młodociany przestępca za wszelką cenę unikał zetknięcia z przedstawicielami prasy” – pisał w 1933 roku „Tajny Detektyw” o Romanie Hyku, 18-letnim absolwencie Szkoły Handlowej z Dobromila pod Lwowem.
Reklama
Chłopak został zatrzymany pod zarzutem dokonania czterech morderstw. Do jednego z czynów od razu się przyznał. Chodziło o zabicie człowieka, który znał szczegóły jego krwawych poczynań i chciał donieść policji o wcześniejszej zbrodni Hyka.
Z łupami w dłoniach
Dumni policjanci wraz z aresztowanymi bandziorami, 1932 rok. Warto zwrócić uwagę na sposób w jaki komponowano podobne fotografie. Przestępcy, dla lepszego efektu, trzymają w rękach swoje łupy, a nawet… broń, która posługiwali się podczas dokonywania przestępstw.
Jak tłumaczył „Tajny Detektyw” aresztowani w powiecie Buczacz mężczyźni „dokonali zbrojnego napadu na dom gospodarza Pawła Biłyka”.
Robiłem to ze złości
Włóczęga Józef Puchała aresztowany w Poznaniu. Jak wyjaśniano w „Tajnym Detektywie” 25-letni mężczyzna był „nałogowym podpalaczem”:
<strong>Przeczytaj też:</strong> Kompromitacja przedwojennej policji. Doszło do tego na oczach setek funkcjonariuszy i wszyscy byli bezradniW ciągu 4-letniej wędrówki drogę jego znaczyły łuny pożarów. Jak sam powiada, podpalał ze złości, gdy w czasie wędrówki odmawiano mu wsparcia, albo gdy dzieci wiejskie drwiły z jego łachmanów.
Drugie życie sołtysa
Władysław Dąbrowski (z prawej) zeznaje w komisariacie Policji Państwowej. Według doniesień „Tajnego Detektywa” z 1933 roku ten były sołtys (!) wsi Złota Ręka w powiecie bydgoskim po zakończeniu kariery politycznej zaczął się trudnić szantażem.
Reklama
Kupcy na Pomorzu otrzymywali od dłuższego czasu tajemnicze listy, których autor, rzekomo herszt szajki bandyckiej, składającej się z 16-tu opryszków, domagał się okupu, grożąc, że w razie nieotrzymania tegoż, szajka napadnie na dom i wszystkich wymorduje, a następnie obrabuje mieszkanie.
Za listami stał Dąbrowski, podobno odpowiedzialny także za „cały szereg nadużyć” dokonanych w trakcie pełnienia funkcji sołtysa.
Czy te oczy mogą kłamać?
Niewinna twarz grzecznego chłopca? Nic z tych rzeczy. Na fotografii widnieje Andrzej Czajkowski: „herszt osławionych band zbójeckich, które od kilku lat stały się plagą województw stanisławowskiego i tarnopolskiego”.
Człowiek mający na sumieniu napady, rozboje, morderstwa i ucieczkę z więzienia…
Reklama
Odkupić świat od zagłady
Jan (Iwan) Muraszko, nazywany przez prasę „nowym Rasputinem” lub „Rasputinem z Polesia”.
Założył sektę nawołująca mieszkańców Kresów do „pokuty i opamiętania”. Aresztowano go w 1933 roku po tym, jak ciężko poranił swoją żonę, by drogą krwawej ofiary „odkupić świat od zagłady”. Kobieta otrzymała trzynaście ran brzytwą w brzuch, boki i uda. Rok wcześniej dokonano na niej już takiego samego „rytuału”.
<strong>Przeczytaj też:</strong> „Budżet nie przewiduje innej możliwości”. Jak w przedwojennej Polsce wykonywano karę śmierci?Rozeszła się po mieście wiadomość…
„Dnia 10 bm. rozeszła się po mieście wiadomość, że w celi aresztu śledczego przy komisariacie Policji Państwowej w Toruniu popełniła samobójstwo kobieta, która, która w przeddzień usiłowała udusić kuzynkę swojej chlebodawczyni” – informował „Tajny Detektyw” w styczniu 1933 roku.
Reportera wpuszczono do celi i pozwolono sfotografować zwłoki aresztantki, a nawet otworzyć jej oczy, by lepiej wyglądała na zdjęciu…
Reklama
Na okładce numeru umieszczono też zdjęcie portretowe zmarłej, wykonane zanim trafiła za kraty. Podpis brzmiał: „KOBIETA-DUSICIEL”.
***
Czym zajmowali się klawiszowcy, doliniarze, lipkarze? Kto był najsłynniejszym kasiarzem II RP? Czy Tata Tasiemka to polski Al Capone? Tego wszystkiego dowiecie się z nowej książki Iwony Kienzler pod tytułem Kasiarze, doliniarze i zwykłe rzezimieszki. Przestępczy półświatek II RP.