Franciszek Jóźwiak ruszył do walki w powstaniu wielkopolskim jako osiemnastolatek. Gdy tylko przyszłość regionu została zabezpieczona, już jako żołnierz Wojska Polskiego został wysłany na front wschodni, gdzie właśnie zaczynała się wojna z bolszewikami. W dziennikach notował trywialne, codzienne szczegóły. Pisał o długich transportach i przemarszach, monotonii służby i rzadkich emocjach towarzyszących szczególnie trudnym zadaniom. Oto jego zapiski z pierwszych miesięcy konfliktu.
7 września, w niedzielę rano, wyjechałem z domu do formacji, którą to zastałem już załadowaną do pociągu w Kościanie. Tego dnia na front wschodni ruszył III baon II/56. Pułku Strzelców Wielkopolskich.
Reklama
Wyjechaliśmy o godzinie 19.00: przez Poznań (dotarliśmy tu o 21.00), Kalisz, Łódź, Sieradz (w Kaliszu byli-śmy o dwunastej w nocy – dostałem przekąskę), Warszawę (w nocy), Siedlce i Grodno. Lida (w dzień) do Małodeczna, gdzie zostaliśmy. Na dworcu staliśmy aż cztery dni.
„Jeszcze ponad sto wiorst koleją”
14 września zostaliśmy przeładowani do wagonów kolei rosyjskiej i stąd jeszcze ponad 100 wiorst ruszyliśmy koleją. Trwało to od popołudnia aż do wieczora. Ostatnią stacją był Królewczyn, do którego dotarliśmy nad ranem.
15 września rankiem ruszyłem w stronę frontu. W południe doszedłem do miasteczka Głębokie (żydowskiego) i tutaj nocowałem. [Dopisek ołówkiem:] Ładne jezioro.
16 września z samego rana wyruszyliśmy w dalszą drogę. Wieczorem przybyliśmy do miasteczka (z przewagą rosyjskiej/białoruskiej ludności) Łuszki. Tutaj kwaterowałem przez noc. 17 września w południe nareszcie wymaszerowałem na front. Późnym wieczorem przybyliśmy do wioski (drewni) Szarwoje i tutaj zajęliśmy pozycje frontowe.
„Rozpoczęła się ofensywa na Połock”
19 września o godzinie trzeciej w nocy rozpoczęła się ofensywa na Połock. Dzień był pogodny i słoneczny, a cały ten orszak bojowy pozostał w należytym szyku. I tak dotarliśmy wieczorem do wioski Wiatrena, gdzie przenocowaliśmy.
Reklama
20 września o godzinie 6.00 w rozwiniętym szyku bojowym ruszyliśmy do ataku na Połock. W południe przybyliśmy pod Połock (ogromne lasy), a o 18.00 rozpoczęliśmy bezpośredni atak. Straszna bitwa trwała do późnego wieczora, ale noc była już spokojna (cisza kościelna).
Wyruszyliśmy na zwiad, gdyż bolszewicy się cokolwiek cofnęli. Na koniec pobłądziliśmy na bagnach.
21 września rano o 6.00, po sformowaniu się w szyku bojowym, ruszono do brawurowego ataku. Jednak huragan ten został przez błyskawiczny ogień armat i karabinów maszynowych, jak i ręcznych, powstrzymany. Ten ciężki atak przeprowadzony na dużym obszarze, zakończony o 15.00, nie był dla nas pomyślny. W rezultacie dotarliśmy do rzeki Dźwiny i zajęliśmy przedmieście Połocka.
Połock znajduje się na drugim brzegu rzeki. Bolszewicy most kolei żelaznej wysadzili o godzinie 13.00, a most drewniany spalili. Trzeci baon 56. pułku piechoty został wieczorem zluzowany przez pierwszy baon 56. pułku piechoty. Dotarliśmy do wioski oddalonej o 3 wiorsty od Połocka, drewni Ksy.
22 września zajęliśmy pozycje po lewej stronie miasta Połock, nad rzeką Dźwiną. W nocy byliśmy na pozycjach nad rzeką, w okopach zwanych przez miejscową ludność staropolskimi. Zostaliśmy tu cztery dni i noce.
Odpoczynek w folwarku
27 września o godzinie 8.00 wymaszerowałem całym pułkiem z wioski Ksy do wioski Sitary, w której przenocowaliśmy.
28 września wymaszerowaliśmy do Orzechowa. Zatrzymaliśmy się (na prawo od Orzechowa) w jednym z folwarczków, gdzie byliśmy przez dwa dni i dwie noce. Wypoczywaliśmy.
października wymaszerowałem przez miasto Żabki, koło stacji kolejowej Podswile, do wioski Kiszuj. Tutaj zostałem przez noc.
Reklama
2 października przed południem zostaliśmy załadowani na dworcu Podswile i wyruszyliśmy w drogę. Jechaliśmy przez Małodeczno i Mińsk do Bobrujska, gdzie zostaliśmy wyładowani i ruszyliśmy do wioski Berezino. Do Bobrujska przyjechaliśmy 4 października o godzinie 4.00. Już tego samego dnia w południe przeszliśmy w rezerwę do drewni Berezino koło Bobrujska, gdzie zostaliśmy na kolejne trzy dni.
7 października wieczorem dotarliśmy całym baonem do fortów za Bobrujskiem, gdzie spędziłem cztery dni w drugiej linii bojowej.
Ofensywa za Bobrujskiem. „Miasto został wzięte w kleszcze”
11 października rozpoczęła się ofensywa za Bobrujskiem. Tego dnia wieczorem o godzinie 21.00 wymaszerowały całe dwa baony, artyleria i inne formacje na lewo od Bobrujska, nad linią bojową, 40 wiorst za Bobrujsk. Nocowaliśmy w lesie.
12 października o godzinie 6.00 ruszyłem nad linią bojową dalej, aby o godzinie 14.00 dotrzeć do kwatery w wiosce Raki. Tutaj zostałem tylko przez jedną noc.
13 października o godzinie 5.00 ruszyliśmy wzdłuż frontu dalej. O 17.00 przeszliśmy przez miasto Hołoj i dotarliśmy do wioski Kobylanki, 3 wiorsty za Hołojem, gdzie zostaliśmy na noc.
14 października o godzinie 18.00 wymaszerowaliśmy na front koło Berezyny i dotarliśmy na przedmieścia Świsłowa. Marszruta była bardzo trudna, bo lał deszcz.
Reklama
15 października rozpoczęła się centralna ofensywa, z prawego i lewego skrzydła, na miasto Bobrujsk. O drugiej w nocy zostało wzięte w kleszcze, które za miastem miały się zewrzeć, otaczając twierdzę.
Następnie zostaliśmy przewiezieni łódkami, a artyleria promem, na drugi brzeg Berezyny. O godzinie 6.00 ruszyliśmy dalej. Przeszliśmy przez miasto Osowy, gdzie zjedliśmy obiad. O 21.00 dotarliśmy do miasta Sobótka nad rzeką Arzanką, gdzie znajdują się ładny zamek i folwark wybudowany na wzór systemu gospodarki niemieckiej. Za miastem przeprawiliśmy się przez rzeczkę promem, bo bolszewicy zniszczyli most. 5 wiorst za miastem rozpościerają się ogromne bagna i trzęsawiska.
„Spaliśmy na polu w okropnych warunkach”
16 października o godzinie 6.00 wymaszerowałem dalej, a o 16.00 ciągłym marszem i po przypadkowych potyczkach dotarliśmy do wioski Koszerów niedaleko szosy prowadzącej z Bobrujska. Od Bobrujska do Koszerów jest jakieś 4,5 wiorsty. Ja ze swoimi ludźmi zostaliśmy w pozycji blokującej szosę. Spaliśmy na polu w okropnych warunkach. Deszcz i mróz. Stale patrolowaliśmy drogę, most i okolicę.
17 października wróciliśmy do Bobrujska, gdzie zostaliśmy skoszarowani. 19 października defilowaliśmy przed dowódcą dywizji generałem Konarzewskim. I choć nadal jestem starszym szeregowym, po raz pierwszy samodzielnie dowodzę zespołem żołnierzy.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
20 października o godzinie 6.00 wymaszerowaliśmy z Bobrujska szosą na Gródek (Harodok), tutaj zostaliśmy przez noc.
21 października o godzinie 9.00 wyszliśmy z miasteczka Hłuska i o 15.00 dotarliśmy w rejon Starych Dróg. Służba garnizonowa.
1 listopada o godzinie 7.00 przeszliśmy, w strasznym mrozie i śniegu, z miasta Stare Drogi (które było bazą wy-padową) do miasta Nowe Drogi. Nocowaliśmy w wiosce.
Reklama
2 listopada o godzinie 7.00 wymaszerowaliśmy na stację kolejową w Starych Drogach, następnie o 17.00 wyjechaliśmy transportem kolejowym do Słucka, gdzie dotarliśmy około 23.00. Był trzaskający mróz, wiatr i śnieg. Tutaj zostaliśmy aż 19 dni! Służba garnizonowa polegała głównie na pilnowaniu porządku w mieście: odwachy i patrole.
„Ogromny śnieg i mróz”
19 listopada transportem kolejowym wróciliśmy ze Słucka do Starych Dróg, gdzie dotarliśmy o 19.00.
20 listopada wyruszyliśmy do Głuska, do którego dotarliśmy o 17.00, i stąd wymaszerowaliśmy do wioski Makowicze. Ogromny śnieg i mróz.
21 listopada około godziny 9.00 wyruszyliśmy w drogę. O 13.00 dotarliśmy do Huska, gdzie na kwaterach pozostaliśmy tylko przez dwa dni.
23 listopada o godzinie 14.00 wymaszerowaliśmy na front. Szliśmy aż do godziny 20.00, kiedy to rozlokowani zostaliśmy na kwaterach we wsi Podwórze. Służba frontowa i etapowa, odwachy, patrole.
„Sztab pułku wydał mi rozkaz”: odnaleźć zaginioną kompanię
20 grudnia mieliśmy za zadanie zmienić ósmą kompanię II batalionu naszego pułku i wejść na pozycje na dwa dni. Jednak gdy dotarliśmy na miejsce, nie zastaliśmy jej na pozycjach. Okazało się, że ósma kompania zorganizowała wypad na tereny nieprzyjaciela. W dodatku dowództwo pułku straciło z nią kontakt: nie było wiadomo, gdzie aktualnie się znajduje ani co się z nią dzieje.
Sztab pułku wydał mi rozkaz, abym z ośmioma ludźmi odnalazł natychmiast ósmą kompanię. Wozami, a w zasadzie saniami, wjechaliśmy na rosyjskie tereny, na głębokość około 25 wiorst. Dopiero w rejonie Kaczych Błot odnalazłem zaginioną kompanię porucznika Zielenkiewicza.
22 grudnia wieczorem wróciliśmy z ósmą kompanią do wioski Podwórze, gdzie nadal kwaterowaliśmy.
Reklama
24 grudnia, Boże Narodzenie, nadal stacjonujemy w Podwórzu. Jestem bardzo wzruszony, bo dotarł do mnie list od Broni.
29 grudnia zostałem wysłany z dwiema sekcjami do wioski Bobnówki znajdującej się jakieś 45 wiorst od Podwórza. Służba frontowa.
Źródło
Franciszek Jóźwiak to pierwowzór jednego z bohaterów nowej powieści Niny Majewskiej-Brown pt. Florentyna i Konstanty. Zakładnicy wolności. Jego dzienniki z okresu powstania wielkopolskiego i wojny polsko-bolszewickiej zostały dołączone do tej publikacji.
3 komentarze