Ciepłą wiosną 334 roku p.n.e. Aleksander Wielki, z armią około trzydziestu tysięcy piechurów i pięciu tysięcy konnych, przekroczył Hellespont i stanął w Azji. „Wysiadłszy na ląd, Aleksander cisnął w ziemię włócznię”, donieśli królowi Persji Dariuszowi III zwiadowcy, wyjaśniając, że młody król Macedonii przybył na perskie ziemie jako „drugi Achilles”, by wydać wojnę Azji i pomścić Greków, którzy stracili życie i dobytek podczas najazdu Kserksesa.
Dariusz III nie był przesadnie zaniepokojony wieścią o lądowaniu Aleksandra Macedońskiego. Pewności siebie zapewne dodawał mu fakt, że jego konnica liczyła dwadzieścia tysięcy żołnierzy i że miał pieszą armię dwudziestu tysięcy płatnych najemników, nieco mniejszą niż piechota Aleksandra, co jednak go nie martwiło, skoro perska jazda wyraźnie górowała nad macedońską.
Reklama
Co więcej, finansowe zasoby Dariusza były nieograniczone. Miał do swej dyspozycji skarbce Babilonu, Persepolis, Ekbatany i Suzy, a także skarbce wszystkich satrapii, w tym bajeczne bogactwa Sardes i mennice zachodnich prowincji. Wszystko zważywszy, Dariusz miał zdecydowaną przewagę.
Zgubna pewność siebie?
Być może właśnie ta pewność siebie powstrzymała go przed zadziałaniem z dalekowzroczną rozwagą, gdyż – z perspektywy czasu – rozsądnym posunięciem byłoby mocne uderzenie na Hellespont pełną siłą achemenidzkiej floty wojennej i piechoty, zablokowanie Macedończykom drogi do Azji i zepchnięcie Aleksandra do morza, co sparaliżowałoby inwazję, zanim rozpoczęła się na dobre.
Dariusz III przecież nie był nieświadom, że Macedończycy gromadzą wojska i okręty. A jednak siły króla królów pozostały kompletnie bezczynne. Na jego obronę stwierdzić można, że Achemenidzi nie mieli w zwyczaju pełnego mobilizowania swych wojsk, niewykluczone też, że wiosną 334 roku p.n.e. Dariusz i jego doradcy uznali macedoński desant za kolejną próbę wzniecenia błahej rewolty w Azji Mniejszej – i że ta z pewnością upadnie.
Mylili się. Po raz pierwszy w swych dziejach perskie imperium stanęło wobec przeciwnika, który był zdecydowany prowadzić wojnę totalną aż do gorzkiego końca. Miała to być wojna zdobywcza.
Reklama
Zgodnie z perską praktyką
Dariusz w obliczu konfliktu postąpił zgodnie ze zwykłą perską praktyką, każąc lokalnym satrapom rozprawić się z macedońskim zagrożeniem. Rozkaz stawienia czoła Aleksandrowi w bitwie otrzymał Arsites z Frygii, który niezwłocznie powołał radę wojenną złożoną z miejscowych satrapów.
Memnon z Rodos, lojalny wobec Dariusza najemnik grecki, którego zaproszono na obrady, opowiadał się za przyjęciem taktyki spalonej ziemi przez niszczenie plonów, gospodarstw i wszelkich innych źródeł, z jakich Aleksander mógłby skorzystać, aby wyżywić i napoić swoich żołnierzy; pozbawienie Macedończyków prowiantu byłoby kosztownym, ale skutecznym sposobem powstrzymania ich marszu w głąb Azji.
Przerażeni myślą o spustoszeniu swych przynoszących zyski ziem satrapowie odrzucili ten pomysł. Ufna w wyższość swoich wojsk i taktyki rada wojenna postanowiła zepchnąć macedońskich najeźdźców do defensywy, gromadząc swe połączone siły w Zelei, wiosce nad rzeką Granik w północno-zachodniej Azji Mniejszej, w pobliżu ruin Troi. Tam miały one zaczekać na Aleksandra i wciągnąć go w bitwę, pokonać i przegnać Macedończyków z kraju.
Punkt zwrotny
Kiedy już do niej doszło, bitwa nad Granikiem okazała się stosunkowo niewielkim, chaotycznym starciem, skłębioną masą napierających na siebie koni i mężczyzn, gdzie każda ze stron starała się wywalczyć zwycięstwo.
Aleksander Macedoński ze swoją jazdą wyposażoną w mocne włócznie, znacznie skuteczniejsze od perskich, zyskiwał przewagę w walce. Jego lekka piechota przemieszczała się między końmi, wywołując panikę w szeregach Persów. Dwaj perscy satrapowie, Rosakes i Spitamenes, dostrzegli Aleksandra walczącego w samym sercu akcji i zaszarżowali na niego. Rosakes ciął go w głowę mieczem, lecz hełm Aleksandra wytrzymał cios, a on sam wbił napastnikowi włócznię między żebra.
Nagle tuż za nim pojawił się Spitamenes, unosząc włócznię, ale Klejtos, jeden z wodzów Aleksandra, nadjechał galopem i odrąbał mu ramię. Macedońska jazda zadała w końcu miażdżący cios perskim siłom i zwycięstwo należało do Aleksandra. Persowie salwowali się ucieczką.
Reklama
Dariuszowi posłano meldunek, z którego dowiedział się, że stracił przeszło tysiąc konnych i że zginęło także wielu satrapów. Kwiat achemenidzkiej elity legł na pobojowisku.
Kruszejące imperium
Dariusza poinformowano, że w ręce Aleksandra dostało się wielu greckich najemników Persji, których Macedończyk nazwał zdrajcami i zgładził. Król usłyszał też, że Aleksander ruszył na południe przez Azję Mniejszą, „wyzwalając” greckie miasta, karząc wszystkie, które stawiły mu opór, i usuwając lokalnych dynastów lojalnych wobec perskiego tronu.
Sardes, jak wkrótce zrozumiał, otworzyło przed Aleksandrem bramy i wpuściło go bez walki – ale w końcu Sardes zawsze sprawiało problemy. Większość wojsk Wielkiego Króla, które zbiegły znad Graniku, zatrzymała się w Milecie. Tam dowództwo objął Memnon z Rodos. Poprowadził armię do Halikarnasu, gdzie stanęła obozem, żeby bronić miasta.
Determinacja perskich wojsk sprawiła, że stawiły zażarty opór, tak więc zimą roku 334 p.n.e. Aleksander wyruszył do Licji, nie zdobywszy w pełni ani nie spacyfikowawszy Halikarnasu. Dariusz usłyszał następnie, że Aleksander zajął wybrzeże Licji i Pamfilii i że pociągnął w głąb Anatolii. We Frygii osadził swego wodza Antygona Jednookiego w satrapalnej stolicy Kelajnaj.
Reklama
Wiosną 333 roku p.n.e. był już w Gordion. Dotarły tam do niego posiłki z Grecji i Macedonii. Dariusz polecił więc Memnonowi szybko odbić wybrzeże. Rodyjczyk zorganizował skuteczny kontratak, lecz zmarł w lipcu 333 roku p.n.e. pod murami Mityleny na Lesbos. Aleksander bez przeszkód szedł w stronę Cylicji, minąwszy Kapadocję, z której samowolnie uczynił satrapię.
Dariusz oniemiał na wieść, że Aleksander ma czelność urządzać po swojemu perskie imperium, ale dopiero gdy odkrył, że Macedończyk bije własne monety w Tarsie (na południowym wybrzeżu dzisiejszej Turcji, w pobliżu granicy z Syrią), oznajmił, że osobiście stanie na czele swych wojsk, wkroczy do Syrii i raz na zawsze położy kres dokuczliwej macedońskiej inwazji.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Lloyda Llewellyna-Jonesa pt. Persowie. Epoka wielkich królów. Ukazała się ona nakładem Domu Wydawniczego Rebis w 2023 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.