Victorine Meurent. Utalentowana artystka, muza wybitnego malarza. Pruderyjni mężczyźni zrobili z niej prostytutkę

Strona główna » XIX wiek » Victorine Meurent. Utalentowana artystka, muza wybitnego malarza. Pruderyjni mężczyźni zrobili z niej prostytutkę

Miała szesnaście lat, alabastrową, lekko zaróżowioną skórę i burzę ognistych włosów. Przede wszystkim jednak kochała sztukę i pragnęła obcować z malarstwem. Chętnie pozowała nawet do odważnych aktów i wierzyła, że odniesie sukces w świecie zdominowanym przez mężczyzn.

Victorine Meurent przyszła na świat w Paryżu w roku 1844. W wieku szesnastu lat zaczęła pozować malarzom z Miasta Świateł. Uczniowie Thomasa Couture, którym służyła za modelkę, nazywali ją Krewetką. Nie było to złośliwe określenie. Stanowiło raczej dość trafną metaforę dla połączenia kolorów jej włosów i skóry. Swoje fatum, w osobie Édouarda Maneta, Victorine spotkała prawdopodobnie dwa lata później.


Reklama


Manet był bogatym dandysem i uchodził za buntownika. Od początku swojej edukacji u Couture’a podważał wszystkie normy. Zamiast posłusznie i w skupieniu malować mężczyznę przyjmującego pozę antycznego gladiatora, nabijał się z niego. Jak pisze Małgorzata Czyńska, autorka książki Najpiękniejsze. Kobiety z obrazów, „pytał, czy tak samo pręży muskuły, kiedy kupuje pęczek rzodkiewek od ulicznej straganiarki”.

Nie słuchał swojego nauczyciela, testując jego cierpliwość. Pewnego razu pod nieobecność Couture’a namówił modela, mającego pozować do aktu, by zamiast tego pozostał w ubraniu. Doprowadziło to hołdującego zasadom malarstwa antycznego i renesansowego Couture’a do szewskiej pasji. O mały włos nie wyrzucił krnąbrnego ucznia.

Édouard Manet na zdjęciu wykonanym pod koniec lat 60. XIX wieku (Nader/domena publiczna).
Édouard Manet na zdjęciu wykonanym pod koniec lat 60. XIX wieku (Nader/domena publiczna).

Manet spotyka swoją muzę

Manet i Victorine poznali się w roku 1862. Ich pierwsze spotkanie do dzisiaj okryte jest mgłą tajemnicy. Istnieją trzy zupełnie różne opowieści na jego temat, które skrupulatnie wylicza Małgorzata Czyńska.

Według pierwszej, malarz miał spotkać dziewczynę w zakładzie grawerskim jej ojca. Według drugiej, Manet wyłowił Victorine z tłumu przed paryskim Pałacem Sprawiedliwości. Trzecia wersja wydaje się najbardziej prawdopodobna ze wszystkich. Manet, uczeń Couture’a i Victorine, modelka jego studentów, musieli się poznać w pracowni, a kiedy już to nastąpiło, aura skandalu przylgnęła do nich na stałe.

Victorine Meurent była dziewczyną pracującą. Jak wiele podobnych jej kobiet, zarabiających na własne utrzymanie, była traktowana przez społeczeństwo z przymrużeniem oka. Powszechna była krzywdząca dla tych dziewcząt opinia, jakoby kobieta pracująca była mniej „porządna” od tej pozostającej stale na utrzymaniu rodziny bądź mężczyzny.

Pięć franków za trzy godziny pozowania

Victorine pozowała artystom, choć nie było to zajęcie ani szczególnie intratne, ani prestiżowe. Mimo to – przynajmniej w jej opinii – zawsze lepsze niż spędzenie całego życia nad balią jako praczka. W późniejszym okresie, gdy bohema przeniosła się już z Montmartre na Montparnasse, trzy godziny pracy modela bądź modelki kosztowały pięć franków.


Reklama


Z jednej strony ta kwota przekraczała możliwości finansowe wielu malarzy. Z drugiej, taka pensja wcale nie zapewniała godnego życia. Mimo to w określone dni, przy jednym ze skrzyżowań bulwaru du Montparnasse zbierała się grupa chętnych. Nie wiadomo dokładnie, ile zarabiała Victorine na pozowaniu Manetowi, jednak była jego ulubioną modelką przez kilkanaście lat (1862-1874).

Już jeden z pierwszych efektów współpracy tej pary wzbudził wśród paryżan oburzenie. W 1862 roku Manet stworzył obraz Uliczna śpiewaczka. Początkowo planował uwiecznienie na płótnie autentycznej pieśniarki, którą spotkał na ulicy, kobieta nie zgodziła się jednak na pozowanie. Zastąpiła ją Victorine, ucharakteryzowana na muzykantkę, z gitarą w jednej ręce i tutką pełną wiśni w drugiej.

Victorine Meurent na zdjęciu z początku lat 60. XIX wieku (domena publiczna).
Victorine Meurent na zdjęciu z początku lat 60. XIX wieku (domena publiczna).

Jak pisze Małgorzata Czyńska „krytykom i publiczności nie spodobało się, że malarz za bohaterkę wziął dziewczynę z nizin społecznych, że ukazał jej postać z całym realizmem”.

Krytykom nie mieściło się to w głowie

Manet niewiele robił sobie z krytyki i dalej malował Victorine. Aż w 1863 stworzył słynne Śniadanie na trawie, które zgorszyło publikę. Krytykom nie mieściło się w głowach, że na jednym obrazie można pokazać całkowicie nagą kobietę obok dwóch kompletnie ubranych mężczyzn.


Reklama


Obnażone wdzięki pań były dozwolone pod warunkiem użycia ich na obrazie alegorycznym, przedstawiającym na przykład Wenus czy Madonnę karmiącą. Szok, jaki wywołało malowidło, spowodował odrzucenie go przez jury Salonu, to jest cyklicznej wielkiej wystawy malarskiej. Jak pisze Małgorzata Czyńska:

To był rok, kiedy grono jurorów odrzuciło trzy piąte spośród pięciu tysięcy zgłoszonych prac. Niezadowolenie malarzy, dla których w zinstytucjonalizowanym życiu artystycznym Salon często oznaczał być, albo nie być, okazało się tak wielkie, że cesarz Napoleon III polecił wystawić wszystkie dzieła.

Śniadanie na trawie Maneta (domena publiczna)
Śniadanie na trawie Maneta (domena publiczna)

Najgorzej przyjęty obraz na całej wystawie

Pośród wystawianych dzięki monarszej interwencji płócien znalazło się także Śniadanie na trawie. Niestety dla Maneta, jego obraz okazał się najgorzej przyjętym dziełem całej wystawy.

Na malarzu wieszano psy, a jego modelka, której tożsamość nie była tajemnicą, miała zupełnie zszarganą opinię. „Dziwka” to jedna z lżejszych obelg, jakie wówczas padały pod adresem Victorine. Obrywało się także samemu płótnu, które zgorszeni panowie… okładali laskami.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Tę jakże pechową dla Maneta wystawę nazwano Salonem Odrzuconych. Malarz nie zrezygnował jednak z szokowania, a piękna Victorine nadal mu pozowała. Dwa lata po Śniadaniu na trawie przy okazji Salonu światło dzienne ujrzał kolejny, jeszcze odważniejszy obraz.

Pozując do Olimpii Victorine pokazała wszystko, co tylko mogła pokazać. Zdecydowanie nie stała się ulubienicą paryskich miłośników sztuki. Małgorzata Czyńska wprost pisze:


Reklama


Obraz „Olimpia” tylko potwierdził jej opinię dziwki. Dziewiętnastowieczni krytycy sztuki i ówczesna publiczność tak mocno utożsamili modelkę Maneta z jego nieprzyzwoitymi obrazami, że do dzisiaj w powszechnej opinii uchodzi ona raz za prostą dziewkę z ludu, zwyczajną prostytutkę, a raz za słynną paryską kurtyzanę.

Uczennica Thomasa Couture

Tymczasem Victorine Meurent nie była żadną z nich i z pewnością bolały ją te pomówienia. Pochodziła z klasy robotniczej, jednak nie miała ochoty zostać szwaczką czy praczką. Od początku ciągnęło ją w stronę sztuki. Prawdopodobnie była nie tylko modelką uczniów Thomasa Couture, ale i sama się u niego uczyła.

Victorine nie tylko pozowała, ale również sama malowała (domena publiczna).
Victorine nie tylko pozowała, ale również sama malowała (domena publiczna).

Na obrazach Maneta wbija swoje spojrzenie prosto w oglądającego. Jak wspominał Adolphe Tabarant, cytowany przez autorki książki Dictionary of Artists’ Models, jej twarz sprawiała wrażenie surowości, jednak mieściły się w niej piękne oczy i poruszały nią świeże i wyginające się w uśmiechu usta.

Biografowie Maneta mieli na temat Victorine stanowcze opinie, jednak nie potrafili wypracować wspólnego stanowiska. Jedni nazywali ją kapryśną i chwiejną, inni widzieli w niej łagodność. Dziś nie da się już rozstrzygnąć jaka była w istocie.


Reklama


Na pewno nie była wyłącznie nagą kobietą z mocno bezpruderyjnego obrazu. Victorine do malarstwa miała nie tylko zamiłowanie, ale i talent. Stworzyła wiele własnych dzieł, z których do dzisiaj przetrwało niestety zaledwie jedno: Niedziela Palmowa. Wyłącznie z tytułów i opisów znane są takie jej prace jak Norymberski mieszczanin z XVI wieku (1879) czy Autoportret (1876).

Na pewien czas Victorine zniknęła z pracowni Maneta. Nieobecność nie była jednak spowodowana „rozwodem” muzy i mistrza. Z nieznanych bliżej powodów Panna Meurent w latach siedemdziesiątych XIX wieku wyruszyła za ocean. Do Paryża powróciła w 1885 roku i natychmiast zapisała się na wieczorowy kurs w prywatnej szkole malarstwa Rodolphe’a Juliana. Dodatkowo brała lekcje u Etienna Leroya.

Niedziela Palmowa, to jedyny zachowany obraz Victorine Meurent (domena publiczna).
Niedziela Palmowa, to jedyny zachowany obraz Victorine Meurent (domena publiczna).

Nie tylko malarstwo

Drugą pasją Victorine była muzyka. Zdarzało się jej zarabiać także dzięki niej. Na słynnym paryskim placu Pigalle mieściła się Café de la Nouvelle Athenes, kultowa kawiarnia bohemy artystycznej. To tu grywała na swojej gitarze Victorine. Kiedy przyciskała ją bieda, chodziła po knajpkach z katarynką i z małpką na ramieniu.

Z czasem Victorine wywalczyła sobie uznanie. Nie było to łatwe. Po pierwsze była kobietą, co w ówczesnych standardach dawało jej dużo gorszą pozycję. Po drugie była niezależna finansowo. Po trzecie zaś i najważniejsze, przez całe życie wisiało nad nią widmo Olimpii i wciąż musiała udowadniać, że nie jest tylko „tą rudą modelką Maneta, która nie ma oporów przed rozbieraniem się”.

Wiadomo, że kilkukrotnie wystawiała swoje dzieła w ramach Salonu (w 1876, 1879, 1885 i 1904 roku). Victorine, choć pozowała dla buntowników i pionierów nowych nurtów w malarstwie, sama miała potrzebę instytucjonalnego uznania. Otrzymawszy nominację w 1903 roku, stała się członkinią Stowarzyszenia Artystów Francuskich.

Ciężko wypracowane uznanie na polu malarstwa długo nie przekładało się na powodzenie w życiu osobistym. Początkowo posądzano ją oczywiście o romans z Manetem, wszak nie czuła skrępowania w trakcie nagiego pozowania. Zresztą, w tę plotkę wierzyła także… żona malarza. Przypuszczano również, że Victorine wdała się w romans z belgijskim malarzem akademickim Alfredem Stevensem, któremu pozowała.


Reklama


Ostatnie lata życia

Ostatnie dziesięciolecia swojego życia Victorine spędziła w Colombes na przedmieściach Paryża. Mieszkała tam z Marie Dufour. Ta nauczycielka gry na pianinie była prawdopodobnie kochanką słynnej Muzy Maneta.

Może więc Victorine nie tylko nie stała się kochanką malarzy, ale też – ci nigdy nie pociągali jej na płaszczyźnie seksualnej. Nie zmienia to faktu, że dla wielu na zawsze pozostała nagą kobietą ze skandalicznego obrazu. Jak pisze Małgorzata Czyńska:

Zafascynowany Victorine Henri de Touluse-Lautrec nazywał ją po prostu Olimpią i sam malował podstarzałą już wtedy kobietę. Podobno około 1893 roku prowadził znajomych do jej mieszkania, żeby przedstawić im zniszczoną, wyłysiałą Olimpię.

Paryski Sfinks, obraz Alfreda Stevensa, do którego pozowała Victorine (domena publiczna).
Paryski Sfinks, obraz Alfreda Stevensa, do którego pozowała Victorine (domena publiczna).

Czy ta ostatnia anegdota odpowiada prawdzie? Niekoniecznie. Mężczyźni, którym nie mieściło się w głowach, że kobieta może odnieść w XIX wieku sukces w świecie sztuki, uparcie kolportowali wersję, według której Victorine umarła stosunkowo młodo jako pogrążona w alkoholizmie ladacznica.

O tym, że sama była utalentowaną malarką, że miała własne cele, marzenia, sukcesy, a pewnie też szczęśliwą jesień życia w towarzystwie kochanej osoby – nikt nie chciał pamiętać.

Przeczytaj również o tym, że słynny artysta umarł w brudnej i śmierdzącej norze. Dzisiaj za jego obrazy trzeba zapłacić fortunę


Reklama


Bibliografia

  1. Małgorzata Czyńska, Najpiękniejsze. Kobiety z obrazów, Kraków 2014.
  2. Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Marta Orzeszyna, Paryż miasto sztuki i miłości w czasach Belle Epoque, Warszawa 2012.
  3. Jill Berk Jiminez, Joanna Banham, Dictionary of Artists’ Models, London 2001.
Autor
Aleksandra Zaprutko-Janicka
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.