Obozy jenieckie kojarzą się z głodem, przemocą i nieustannym zagrożeniem życia. Ale nie wszędzie panowały tak koszmarne warunki. Niemieccy jeńcy w amerykańskiej niewoli przeżyli prawdziwy szok. Było im tam lepiej niż w wyniszczonej wojną Rzeszy.
Stany Zjednoczone dołączyły do II wojny światowej w 1941 roku. Ameryka nie była przygotowana do tego, by zajmować się jeńcami, jednak na prośbę Wielkiej Brytanii zgodziła się ich przyjąć.
Reklama
Początkowo było to 175 tysięcy pojmanych żołnierzy wroga. Później na pokładzie statków transportowych, wracających z europejskiego teatru działań wojennych, do amerykańskich brzegów przybijało nawet do 30 tysięcy jeńców miesięcznie.
W USA rozlokowywano ich w 700 obozach działających na obszarze 46 różnych stanów. Łącznie pomieściły 400 000 osób.
Placówki były budowane w miejscach o możliwie łagodnym klimacie w celu redukcji kosztów wznoszenia budynków. Znajdowały się z dala od dużych, gęsto zasiedlonych i uprzemysłowionych regionów, jednak nie na zupełnym odludziu – osadzonych wykorzystywano bowiem do przymusowej pracy, by uzupełnić niedobory siły roboczej.
To tak wygląda amerykański styl życia?
Pomiędzy tym, jak swoich jeńców traktowali Amerykanie i jak postępowali Niemcy istniała wprost niewyobrażalna różnica.
Reklama
Już w trakcie podróży pojmanym żołnierzom Hitlera zapewniano dobre wyżywienie. Po zejściu na ląd, w amerykańskich portach czekały na nich wygodne wagony osobowe, które odwoziły ich do obozów. Jeńcy przeżywali szok. Relację jednego z nich cytuje Piotr Zychowicz w książce Alianci. Opowieści niepoprawne politycznie:
Moje pierwsze wrażenie w Ameryce to mydło – mówił Werner Wapler. – Na statku dali nam wspaniałe, pieniące się mydło Palmolive. Dotychczas używaliśmy naszego wojennego, szarego, w połowie złożonego z mydła, w połowie z piasku, które nigdy się nie pieniło.
W czasie podróży przez Amerykę – te ich parkingi z samochodami! Patrzyliśmy na to tak, jak w dzieciństwie patrzyliśmy na Świętego Mikołaja. I mówiliśmy do siebie: „I przeciwko temu wszystkiemu tamten dureń postanowił wojować!”.
Mówiąc o durniu żołnierz miał na myśli rzecz jasna Adolfa Hitlera.
Kino, teatr, cyrk
Obchodząc się z nazistowskimi więźniami na własnej ziemi Amerykanie postawili na ogromne przywiązanie do Konwencji Genewskiej. Po ciężkich walkach na frontach europejskim i afrykańskim pobyt w obozach za oceanem mógł się wydawać wakacjami.
Władze Stanów Zjednoczonych były przekonane, że na wszelkie uchybienia wobec jeńców Trzecia Rzesza odpowie jeszcze gorszym traktowaniem amerykańskich żołnierzy w niemieckiej niewoli. Dlatego nie zapominano o niczym.
Jak podkreśla Piotr Zychowicz na kartach Aliantów. Opowieści niepoprawnych politycznie, przymusowi goście amerykańskich obozów mieli do dyspozycji rozmaite rozrywki – kino, teatr, cyrk, sporty. Dano im nawet możliwość zakładania orkiestr.
Reklama
Hotel u Wujka Sama?
Zdarzało się, i to nierzadko, że kwatery strażników miały niższy standard niż baraki niemieckich więźniów.
Historycy badający ten temat, Kathryn Roe i Jasin Wetzel, podają przykład z Georgii, gdzie „dom strażników był nieogrzewaną przyczepą bez piecyka, światła i toalet”, tymczasem osadzeni – zgodnie z duchem Konwencji Genewskiej – dysponowali wszystkimi udogodnieniami, łącznie z ogrzewaniem, latrynami, prawdziwymi toaletami i prysznicami.
Jeńcy stale byli też bardzo dobrze żywieni. Jeden z inspektorów, cytowany przez Roe i Wetzela, zwracał uwagę na wysoki koszt posiłków. Niemcom dostarczano także niezbędną odzież.
Wolno im było nawet czytać Mein Kampf
Osadzenie mogli się nawet uczyć. Część z nich korespondencyjnie kontynuowała swoje studia na niemieckich uniwersytetach. Inni zapisywali się na kursy na miejscu – brali lekcje angielskiego, historii, geografii i matematyki.
Reklama
Do dyspozycji więźniów były bogato wyposażone biblioteki, w których można było wypożyczyć nawet… Mein Kampf. Wolno im było subskrybować gazety i magazyny oraz wydawać własne czasopisma. Mogli też kupować własne książki.
Przetrzymywanym Niemcom zapewniano wreszcie i opiekę duchową. W obozach odbywały się nabożeństwa po niemiecku, w obrządkach, jakich oczekiwali osadzeni.
Jeńcom wolno było prowadzić regularną korespondencję z rodzinami w Niemczech, jednak listy czytali i cenzurowali najpierw Amerykanie, a później Niemcy.
Sytuacja zmieniła się dopiero, gdy Trzecia Rzesza skapitulowała. Z dnia na dzień zniknęła groźba odwetu Niemców na amerykańskich jeńcach. Racje obozowe zostały zmniejszone, wprowadzono znacznie ostrzejszy reżim oraz obowiązek oglądania nagrań zarejestrowanych w wyzwalanych niemieckich obozach zagłady w Europie.
Najnowsza publikacja Piotra Zychowicza już w sprzedaży
Bibliografia
- Geiger J. E., German Prisoners of War at Camp Cooke, California, Sunburry Press 2018.
- Roe Cooker K., Wetzel J., Georgia POW Camps in World War II, The History Press 2019.
- Thompson A., Men in German Uniform: POWs in America during World War II, The University od Tennessee Press 2010.
- Zychowicz P., Alianci. Opowieści niepoprawne politycznie, Rebis 2021.