William Tolbert i Samuel Doe. Żadni dyktatorzy Afryki nie zginęli w równie brutalnych okolicznościach

Strona główna » Historia najnowsza » William Tolbert i Samuel Doe. Żadni dyktatorzy Afryki nie zginęli w równie brutalnych okolicznościach

Pierwsza republika na kontynencie. Według nazwy: kraj wolności. Rządzący Liberią dyktatorzy – William Tolbert i Samuel Doe- uczynili z niej państwo bezprawia oraz sadyzmu. Sami zginęli niezwykle makabryczną śmiercią.

William Tolbert został prezydentem zachodnioafrykańskiej Liberii w 1971 roku. Można powiedzieć, że odziedziczył urząd po swoim przyjacielu Williamie Tubmanie. Był zresztą – jak podkreśla Karl Vick z „Washington Post” – „potomkiem osadniczej elity”. Jako ostatni „przejął władzę w spadku, a nie zdobył ją z użyciem broni”.


Reklama


O ile jednak Tubmana bawiła władza, to William Toblert – zgodnie z tym co pisał Ryszard Kapuściński w Hebanie – ponad wszystko kochał pieniądze:

Była to chodząca korupcja. Handlował wszystkim – złotem, samochodami, w chwilach wolnych sprzedawał paszporty. Za jego przykładem szła cała elita, owi potomkowie czarnych niewolników amerykańskich. Do ludzi wychodzących na ulicę z wołaniem o chleb i wodę Tolbert kazał strzelać. Jego policja zabiła setki ludzi.

Beztroski toast z mordercą. Jimmy Carter z wizytą u Williama Tolberta, oficjalna fotografia z 1978 roku.

„Wyjęli mu wnętrzności i rzucili sępom”. Śmierć Williama Tolberta

Trudno się dziwić, że uciskani mieszkańcy kraju szybko mieli dosyć jego rządów. Z okazji postanowił skorzystać 28-letni sierżant Samuel Doe. Chociaż był półanalfabetą, miał wielkie aspiracje. Też chciał zostać dyktatorem! W tym celu zawiązał w liberyjskiej armii spisek i 12 kwietnia 1980 roku dokonał zamachu stanu.

Wraz z szesnastoma innymi żołnierzami Doe pod osłoną nocy wdarł się do pałacu prezydenckiego, gdzie szybko rozprawiono się z zaskoczoną ochroną. Następnie napastnicy poćwiartowali jeszcze żywegoTolberta w łóżku. „Wyjęli mu wnętrzności i wyrzucili na dziedziniec psom i sępom na pożarcie”. 

Stanowiło to złą wróżbę dla tych którzy dotychczas sprawowali władzę w kraju.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Ani krztyny pokory i poczucia winy. Jak cesarz Hirohito przekazał poddanym decyzję o kapitulacji Japonii w 1945 roku?

Samuel Doe u władzy. Egzekucja 13 ministrów rządu

Samuel Doe niemal natychmiast pokazał na co go stać. W pierwszej kolejności przyznał sobie stopień generalski i ogłosił się prezydentem. Następnie zabrał się za czystki polityczne, przeprowadzając publiczną egzekucję 13 ministrów z poprzedniego rządu. Na ich miejsce powołał swoich współplemieńców, którzy jednak nie mieli zielonego pojęcia o tym, jak kierować państwem.

„Ludzie, którzy zabili prezydenta Tolberta z 1980 roku byli rdzennymi Afrykańczykami. I choć mieli powód, brakowało im przygotowania, a ich zamach zepchnął Liberię w otchłań przemocy” – podkreślał Karl Vick. Nastąpiła całkowita zapaść. „Nie było światła, zamknięto sklepy, zamarł ruch na nielicznych drogach” – pisał Kapuściński.

Samuel Doe. Zdjęcie wykonane w Waszyngtonie, gdzie liberyjski dyktator był przyjmowany z pełnymi honorami przez Sekretarza Obrony Stanów Zjednoczonych.

Aby utrzymać się u władzy dyktator sięgnął po sprawdzone przez poprzednika metody. Spirala przemocy rozkręciła się na dobre. Ofiary szły już w tysiące. 

Kolejni pretendenci do władzy. Charles Taylor i Prince Johnson

Teraz to Doe stał się znienawidzonym tyranem, a po władzę rękę wyciągnął Charles Taylor – były przyjaciel prezydenta.

Rewolta, która wybuchła w grudniu 1989 roku szybko ogarnęła cały kraj, ale w gronie samych powstańców nastąpił rozłam. Pojawiła się kolejna siła z niejakim Prince’em Johnsonem na czele. Liberię plądrowały już trzy frakcje.


Reklama


Sytuacja w końcu zaniepokoiła przywódców innych krajów Afryki Zachodniej, którzy postanowili interweniować. Kontyngent wysłany przez Nigerię dotarł do portu w Monrowii latem 1990 roku. Dziewiątego września Samuel Doe zdecydował, że musi na nabrzeżu osobiście powitać swoich wybawców. To był błąd, za który zapłacił śmiercią w strasznych męczarniach.

Poćwiartowany i zjedzony. Ponury koniec Samuela Doe

Mercedes dyktatora wpadł w zasadzkę zorganizowaną przez ludzi Johnsona. Zginęła cała obstawa. Doe został kilkukrotnie ranny w nogi, co skutecznie uniemożliwiło mu ucieczkę, ale był to dopiero początek jego cierpień. Rebelianci poddali go okrutnym torturom, mającym na celu zdobycie numeru jego szwajcarskiego konta.

Liberyjscy rebelianci nad ciałem Samuela Doe.

Najpierw oprawcy przez kilkadziesiąt minut bili i kopali swoją ofiarę. W efekcie twarz Doe spuchła do tego stopnia, że prawie nic nie widział i miał ogromne problemy z mówieniem. Jednakże to nie wystarczyło, aby skłonić go do wyjawienia sekretu wartego miliony.

W tej sytuacji Johnson – który wszystko spokojnie nadzorował – kazał torturowanemu obciąć uszy, co też niezwłocznie zrobiono. Na nic się to zdało, obalony dyktator najwyraźniej miał zamiar zabrać do grobu swoją tajemnicę.

<strong>Przeczytaj też:</strong> „Nie pytajcie, jak to smakowało”. Co jedli komandosi GROM-u na misjach zagranicznych?

Jak zauważył Ryszard Kapuściński w Hebanie:

Teraz Johnson właściwie nie wie, co robić dalej. Kazać mu uciąć nos? Rękę? Nogę? Najwyraźniej nie ma pomysłu. Zaczyna go to nudzić. – Zabierzcie go stąd! – rozkazuje żołnierzom, którzy wezmą go na dalsze tortury […]. Doe, katowany, żył jeszcze kilka godzin i umarł z upływu krwi.

Następnie zwłoki zostały poćwiartowane i częściowo zjedzone przez ludzi Johnsona. Tak wyglądał żałosny koniec sierżanta, marzącego o byciu dyktatorem. Cały ten krwawy spektakl został nagrany na taśmę wideo, która szybko stała się „największą atrakcją na rynku mediów”.

Prince Johnson.

Od watażki do… demokratycznie wybranego senatora

To miał być – jak podkreśla Karl Vick – dowód obalających powszechne przekonanie prostych ludzi o tym, że Samuela Doe „chronią moce czarnej magii”. Ale też dowód absolutnej bezwzględności nowego kandydata do władzy. Na taśmie widać bowiem także Prince’a Johnsona. Beztrosko popija piwo, podczas gdy jego pomagierzy odcinają ucho torturowanemu…

Johnson nie zdołał zagarnąć dla siebie prezydentury, ale też nie skończył na podobieństwo makabrycznie zabitych dyktatorów. Nadal żyje i jest aktywny w polityce teraz już (względnie) demokratycznej Liberii.

Od 2006 roku zasiada w liberyjskim senacie. W 2011 roku startował też w wyborach prezydenckich. Dostał 11,6% głosów.

Przeczytaj też o tym, jak izraelski Mosad zemścił się za atak terrorystyczny przeprowadzony w Kenii w 2002 roku.


Reklama


Bibliografia

  1. Diane Ducret, Emmanuel Hecht, Ostatnie dni dyktatorów, Znak Horyzont 2014.
  2. Stephen Ellis, The Mask of Anarchy. The Destruction of Liberia and the Religious Dimension of African Civil War, Hurst & Company 2007.
  3. Ryszard Kapuściński, Heban, Czytelnik 1998.
  4. Richard Valdmanis, Alphonso Toweh, Liberia to release first election results, „Reuters”, 12 października 2011.
  5. Karl Vick, Liberian Strife Is Traced to urbulent Past. Some Blame Turmoil On Its American Roots, “Washington Post”, 10 sierpnia 2003.
Autor
Rafał Kuzak
2 komentarze

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.