Zanim Karol Darwin stał się sławny dzięki teorii ewolucji, jako niespełna 23-latek wyruszył w trwającą prawie 5 lat wyprawę badawczą dokoła świata. Na pokładzie HMS „Beagle” dotarł w 1832 roku również do Argentyny. Trwała tam właśnie krwawa wojna z Indianami, której realia bardzo dobrze oddają jego zapiski. Oto cytat bezpośrednio ze wspomnień wielkiego przyrodnika.
W czasie mego pobytu w Bahia Blanca, gdy czekałem na „Beagle’a”, panowało tam ciągłe poruszenie dzięki plotkom o bitwach i zwycięstwach wojsk generała Rosasa, walczących z dzikimi Indianami. Pewnego dnia nadeszła wiadomość, że znaleziono zamordowaną całą małą załogę jednej ze straży na drodze do Buenos Aires.
Reklama
Dzicy i nieokiełznani tropiciele
Następnego dnia przybyło do Colorado 300 ludzi pod dowództwem komendanta Mirandy. W znacznej części byli to Indianie (mansos, czyli spokojni) z plemienia kacyka Bernantio. Spędzili tu noc.
Trudno sobie wyobrazić coś bardziej dzikiego i nieokiełznanego niż widok ich obozu: niektórzy pili aż do nieprzytomności, inni opijali się dymiącą krwią zarżniętego bydła i spici wymiotowali, smarując się juchą i paskudztwem. (…)
Rano ruszyli na miejsce morderstwa z rozkazem tropienia rastro, czyli śladów, gdyby nawet miały zawieść ich do Chile. Dowiedzieliśmy się potem, że dzicy Indianie uciekli na wielki pampas i z jakiejś przyczyny ślad ich stracono. Z jednego spojrzenia na rastro wyczytują ci ludzie cały przebieg zdarzeń.
Przypuśćmy, że badają ślady tysiąca koni; wtedy od razu odgadują ilość jeźdźców według tego, ile koni kłusowało; z głębokości innych tropów wnioskują, czy były to konie juczne; z nieregularności chodu, jak dalece były zmęczone; ze sposobu gotowania pożywienia poznają, czy ścigani ludzie śpieszyli się; z ogólnego wyglądu tropów odgadują czas, który upłynął od ich przejścia.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Słowa tego Indianina były tak szczere i dosadne, że Amerykanie nie pozwolili ich wygłosićUważają, że rastro sprzed dziesięciu dni lub dwu tygodni jest jeszcze dość świeże, by dalej je tropić. Słyszeliśmy też, że Miranda ruszył w prostej linii od zachodniego końca Sierra Ventana ku wyspie Cholechel, położonej 70 mil w górę Rio Negro.
Wszyscy zostali pojmani lub zabici
Jest to odległość wynosząca od dwustu do trzystu mil ang. poprzez kraj najzupełniej nieznany. Czyż jest jakie wojsko na świecie równie niezależne? Mając słońce za przewodnika, koninę za pokarm, a siodło za posłanie, ludzie ci dotarliby na krańce świata, gdyby mieli tylko trochę wody.
Reklama
Kilka dni później widziałem inny oddział tych żołnierzy podobnych do bandytów, wyruszających na ekspedycję przeciw pewnemu plemieniu Indian koło małych salin, którzy zostali wydani przez pojmanego w niewolę kacyka. Hiszpan, który przywiózł rozkaz wszczęcia tej wyprawy, był bardzo inteligentnym człowiekiem.
Opowiedział mi przebieg ostatniej potyczki, w której brał udział. Kilku Indian wziętych do niewoli doniosło o plemieniu żyjącym na północ od Colorado. Wysłano dwustu żołnierzy i dzięki tumanom kurzu podnoszonym przez konie wykryto Indian, którzy właśnie byli w marszu.
Kraj był górzysty i dziki i musiało to dziać się daleko w głębi lądu, gdyż Kordyliery były dobrze widoczne. Indian było w sumie 110, mężczyzn, kobiet i dzieci, i prawie wszyscy zostali pojmani lub zabici, gdyż żołnierze nie oszczędzają nikogo.
Indianie są teraz tak wystraszeni, że nie stawiają łącznego oporu, ale każdy ucieka, porzucając nawet żonę i dziecko; dogoniony jednak podejmuje walkę z każdą liczbą napastników i jak dzikie zwierzę walczy do ostatka.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Najsprawiedliwsza wojna
Jeden z Indian, konający, wpił zęby w kciuk przeciwnika i wolał dać sobie wykłuć oko, niż puścić palec. Inny, zraniony, udawał trupa, lecz krył nóż w pogotowiu do zadania śmiertelnego ciosu. Hiszpan, który to opowiadał, mówił mi, że gdy ścigał pewnego Indianina, ten poddając się, błagał o łaskę, ale jednocześnie skrycie odpinał bolas od pasa, by rzucić je na przeciwnika i zgładzić go.
„Ja jednak ciąłem go szablą tak, że upadł, i zsiadłszy z konia, poderżnąłem mu gardło nożem”. Ponure to sprawy, ale o ile bardziej wstrząsający jest fakt, któremu zaprzeczyć nie można, że z zimną krwią morduje się wszystkie kobiety wyglądające na więcej niż dwadzieścia lat!
Gdy zawołałem, że to przecież nieludzkie, odpowiedział: „Czemu? Cóż innego można zrobić? Oni tak się mnożą!”. Każdy tu jest głęboko przeświadczony, że to najsprawiedliwsza z wojen, gdyż prowadzona jest przeciw barbarzyńcom. Któż by uwierzył, że w naszej epoce popełnia się takie okrucieństwa w chrześcijańskim, cywilizowanym kraju?
Dzieci indiańskie się oszczędza i sprzedaje się potem lub darowuje jako służbę lub raczej robi się z nich niewolników na tak długo, jak długo właścicielowi uda się ich utrzymać w wierze, że są niewolnikami. Zdaje mi się jednak, że obchodzenie się z nimi nie daje powodów do skarg.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Rdzenni Amerykanie jako pierwsi użyli broni biologicznej. Jeszcze zanim Europejczycy celowo zarazili ich ospą„Jestem mężczyzną i umiem umierać”
W czasie bitwy czterech ludzi uciekało razem. Puszczono się za nimi w pościg, jednego zabito, a trzech pozostałych wzięto żywcem. Okazało się, że byli posłami czy ambasadorami wysłanymi przez Indian zgromadzonych w wielkiej liczbie dla wspólnej obrony u stóp Kordylierów.
Plemię, do którego ich wysłali, odbywało właśnie walne narady, uczta z koniny była gotowa i przygotowywano się do tańców; posłowie mieli następnego ranka powrócić pod Kordyliery. Byli to wspaniali mężczyźni, bardzo przystojni, wzrostu ponad sześć stóp i wszyscy mieli poniżej trzydziestu lat.
Reklama
Ci trzej, którzy się uratowali, posiadali oczywiście bardzo cenne informacje; ustawiono ich w jednym rzędzie, próbując wymusić zeznania. Dwaj pierwsi, gdy ich zapytano, odpowiedzieli: „No se” (nie wiem) i zastrzelono ich kolejno. Trzeci odpowiedział również: „No se” i dodał: „Pal, jestem mężczyzną i umiem umierać”. Nie zdradzili ani słowem wspólnej sprawy!
Zachowanie się wyżej wspomnianego kacyka było całkiem inne: uratował swe życie, wydając zamierzony plan kampanii i miejsce zborne w Andach. Wedle przypuszczeń już obecnie zgromadziło się tam sześciuset do siedmiuset Indian, a w lecie liczba ich się podwoi.
Oznaczona suma za zabicie każdego Indianina
Zamierzali oni wysłać posłów do Indian przy małych salinach koło Bahia Blanca, o których wspomniałem, że zostali zdradzeni przez tego kacyka. Jak widać, łączność pomiędzy Indianami istnieje od Kordylierów po wybrzeże atlantyckie.
Plan generała Rosasa polega na tym, aby wybić wszystkich rozproszonych Indian, a spędziwszy całą resztę w jedno miejsce, zaatakować ich łącznie w lecie z pomocą Chilenos (Chilijczyków). Akcja ta ma być powtarzana w ciągu trzech następujących po sobie lat.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Krzysztof Kolumb handlował niewolnikami. Jak uzasadniał ten ohydny proceder?Sądzę, że dlatego obiera się lato jako czas generalnego ataku, gdyż równiny są wtedy bez wody i Indianie mogą się poruszać tylko w ograniczonych kierunkach.
Ucieczka Indian na południe od Rio Negro, gdzie w tym rozległym i niezbadanym kraju byliby bezpieczni, jest uniemożliwiona dzięki układowi z plemieniem Tehuelches na następujących warunkach: Rosas płaci im oznaczoną sumę za zabicie każdego Indianina, który przekroczy rzekę na południe, jeśli zaś tego nie wykonają, zostaną sami wytępieni. Walkę prowadzi się głównie z Indianami spod Kordylierów, gdyż wiele plemion po wschodniej stronie walczy przy boku generała Rosasa.
Reklama
Za pół wieku nie będzie ani jednego dzikiego Indianina
Generał jednak, jak lord Chesterfi eld, pomny tego, że przyjaciele mogą stać się przyszłymi wrogami, wysyła Indian zawsze w pierwszych szeregach, tak aby ich liczba stale malała. Po opuszczeniu Ameryki Południowej dowiedzieliśmy się, że ta eksterminacyjna wojna całkowicie się nie powiodła. (…)
A jednak (…), za pół wieku, jak sądzę, nie będzie ani jednego dzikiego Indianina na północ od Rio Negro. Wojna jest zbyt krwawa, by miała długo trwać. Chrześcijanie mordują każdego Indianina, a Indianie czynią to samo z chrześcijanami. (…)
Nie tylko wytępiono całe plemiona, ale Indianie, którzy się utrzymali, stali się bardziej dzicy: zamiast mieszkać w wielkich wsiach i zajmować się rybołówstwem i myślistwem, tułają się teraz po rozległych równinach bez domu i stałego zajęcia.
Przeczytaj również o tym, co rdzenni Amerykanie naprawdę myśleli o Europejczykach?
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Karola Darwina zatytułowanej Podróż na okręcie Beagle. Jej nowe wydanie ukazało się w 2019 roku nakładem (Wydawnictwa Marginesy 2019).
Polecamy
Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.