W Auschwitz-Birkenau Niemcy mordowali nie tylko więźniów samego obozu. Rozstrzeliwano tam również Polaków skazanych przez gestapowski Sąd Doraźny w Katowicach. Wstrząsający opis jeden z takich egzekucji pozostawił Pery Broad – esesman służący w oddziale politycznym KL Auschwitz.
Nazistowski zbrodniarz do 1947 roku przebywał w alianckiej niewoli. Spisał wówczas wspomnienia ze swojej służby w fabryce śmierci. Ich obszerne wyimki przytacza Franciszek Piper w pracy Polacy w KL Auschwitz.
Reklama
Brodzili we krwi innych pomordowanych
Szczególnie poruszający fragment dotyczy egzekucji więźniów z Katowic. Zdarzył się dzień, gdy przywieziono ich do Auschwitz-Birkenau tak wielu, że nie byli kierowani pod obozową Ścianę Śmierci lecz „od razu do krematorium”. Skazańców wprowadzano tam w grupach po czterdziestu.
W przedsionku nieszczęśnicy musieli się rozebrać do naga. Następnie esesmani zabierali po dziesięciu Polaków do trupiarni, gdzie dokonywano mordu. Ci, którzy czekali na swoją „kolej” słyszeli „strzały i uderzenia głów o cementową podłogę”.
Według Broada w przedsionku rozgrywały się „wstrząsające sceny”. Oprawcy z trupimi główkami na czapkach brutalnie rozdzielali matki od córek. „Mężczyźni, po których postawie widać, że byli oficerami, podają sobie po raz ostatni dłonie. Inni odmawiają ostatni pacierz” – pisał esesman.
W trupiarni odbywa się najhaniebniejsze mordowanie. Dziesięciu więźniów wchodzi nago do pomieszczenia. Ściany są spryskane krwią. W głębi leżą ciała zamordowanych. Szeroki strumień krwi płynie do ścieku pośrodku hali.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Skazańcy muszą podejść blisko do zwłok i ustawić się koło nich. Stopy mają spryskane krwią, w której brodzą. Niejeden wydaje nagły okrzyk, poznawszy w leżącym na podłodze bliskiego krewnego, może ojca.
„Mógł bez przerwy zabijać, o niczym nie myśląc”
Egzekucji dokonywał osławiony SS-Hauptscharführer Gerhard Palitzsch. Komendant Auschwitz-Birkenau Rudolf Höss pisał o nim, że w obozie „bez pośpiechu i z nieporuszoną twardością wykonywał swoje okropne dzieło”. Dodawał jednocześnie, że „był prawdopodobnie psychicznie tak zahartowany, iż mógł bez przerwy zabijać, o niczym nie myśląc”.
Reklama
Tego dnia, gdy Palitzsch „wyćwiczonym strzałem w potylicę” mordował kolejnych więźniów, jego „pracy” przyglądał się szef gestapo w rejencji Katowice Rudolf Mildner. To właśnie on przewodził składowi sędziowskiemu, który wydał wyrok śmierci na Polaków.
Teraz stał wyraźnie zadowolony wśród otaczających go stosów trupów. Gdy w końcu okazało się, że nie ma już kogo zabijać:
Palitzsch zaczyna wędrować między zastrzelonymi i dobija tych, którzy jeszcze rzężą lub ruszają się. Potem przystawia broń do nogi, odwraca się ku swemu mistrzowi i staje na baczność na znak, że wykonał jego wolę.
Mildner patrzy na niego z wiele mówiącym demonicznym uśmieszkiem, podnosi powoli rękę do hitlerowskiego ukłonu i przez kilka sekund nieruchomieje w tej pozie. W ten sposób wyraża uznanie swemu katowskiemu pachołkowi.
Miał krew tysięcy ofiar na rękach
Broad w swojej relacji nie podał kiedy dokładnie doszło do opisywanych przez niego wydarzeń. Wiadomo, że pierwszą masową egzekucję przez strzał w potylicę Niemcy przeprowadzili w Auschwitz 11 listopada 1941 roku.
Reklama
Danuta Czech w Kalendarzu wydarzeń w KL Auschwitz informuje, że tylko tego dnia Palitzsch zamordował 151 ludzi. W kolejnych latach przeprowadził dziesiątki podobnych egzekucji, pozbawiając życia tysiące ofiar.
Bibliografia
- Danuta Czech, Kalendarz wydarzeń w KL Auschwitz, Wydawnictwo Państwowego Muzeum w Oświęcimiu 1992.
- Rudolf Hoess, Wyznania spod szubienicy. Autobiografia Rudolfa Hossa komendanta KŁ Auschwitz, Wydawnictwo Mireki 2012.
- Franciszek Piper, Głosy Pamięci 8. Polacy w KL Auschwitz, Wydawnictwo Państwowego Muzeum w Oświęcimiu 2012.