Po wybuchu II wojny światowej, otoczone Orkadami, naturalne kotwicowisko Scapa Flow stało się główną bazą Royal Navy. Z uwagi na usytuowanie oraz wprowadzone środki bezpieczeństwa Brytyjczycy byli pewni, że żaden niemiecki okręt podwodny się tam nie prześlizgnie. Dlatego, gdy w nocy z 13 na 14 października 1939 roku torpedy wystrzelone z U-47 dosięgły pancernika Royal Oak wyspiarze nie mogli uwierzyć w to co się dzieje.
[Dowódca U-Boot-Waffe] admirał [Karl] Dönitz już od jakiegoś czasu rozważał możliwość przedostania się do głównego wojennego kotwicowiska floty brytyjskiej w Scapa Flow. Analizował wcześniejsze nieudane próby – von Henninga na U-18 (listopad 1914) i Emsmanna na UB-116 (październik 1918) – a także „ogromne trudności, jakich to nastręczało, z punktu widzenia zarówno sztuki żeglarskiej, jak i nawigacji”.Reklama
„Przedsięwzięcie najśmielsze ze śmiałych”
Silne prądy w cieśninie Pentland Firth na podejściach do Scapa Flow osiągały większą prędkość (10 węzłów), niż wynosiła maksymalna prędkość podwodna U-boota (7 węzłów), co oznaczało, że okręt, który podjąłby się takiego zadania, musiałby się zdać na łaskę morza.
Było również prawdopodobne, że w poprzek wejść do bazy ustawiono zagrody sieciowe i starannie rozmieszczone pola minowe, nie wspominając już o patrolujących ten akwen okrętach wojennych. Dönitz uważał taką misję za „przedsięwzięcie najśmielsze ze śmiałych”. Natomiast w jego wykonalność nigdy nie wątpił kapitan marynarki Victor Oehrn, oficer operacyjny ze sztabu Dönitza, który oznajmił admirałowi: „Jestem pewien, iż moglibyśmy znaleźć jakiś sposób, żeby się tam dostać”.
Niemcy studiowali meldunki wywiadu, świeże raporty na temat wykonalności takiej operacji sporządzane przez naczelne dowództwo marynarki oraz zdjęcia lotnicze pokazujące położenie dużych okrętów w Scapa Flow. Wyglądało na to, że okręt podwodny mógłby się tam dostać przez cieśninę Hoxa, gdy otwierano sieciowe zagrody, żeby wpuścić okręt wojenny.
Żeby zrobić zdjęcia wejść do Scapa Flow, wysłano specjalnie samolot zwiadu fotograficznego Luftwaffe latający na bardzo wysokim pułapie. Po obejrzeniu fotografii stało się jednak oczywiste, że przejście przez cieśninę Hoxa jest niemożliwe.
Potrzebny dowódca o wyjątkowych umiejętnościach
Okręt podwodny nie miałby również szansy sforsować Switha Sound i Clesstrom Sound. W innych potencjalnych wejściach do bazy zatopiono z kolei statki. W jednym z nich po obu stronach kanału żeglugowego znajdowały się jednak płycizny, którymi być może U-boot zdołałby się prześlizgnąć.
Wymagałoby to jednak dowódcy o wyjątkowych umiejętnościach. Przejrzawszy listę kandydatów, admirał uznał, że trzydziestojednoletni kapitan marynarki Günther Prien „posiada wszystkie niezbędne cechy osobiste i profesjonalne umiejętności”.
Reklama
Prien był synem sędziego z hanzeatyckiej Lubeki i początkowo oficerem marynarki handlowej. Jednak w 1933 roku wstąpił do Kriegsmarine. Po ukończeniu podstawowego szkolenia awansował na oficera i został przeniesiony do U-Boot-Waffe.
W czasie hiszpańskiej wojny domowej uczestniczył w patrolach U-26. Ukończywszy kurs dowódców okrętów podwodnych, w 1938 roku Prien został kapitanem U-47. Już na początku wojny zanotował spory sukces, zatapiając trzy statki handlowe w trzy dni.
Prien podejmuje się zadania
Kilka tygodni później Prien został wezwany do kajuty Dönitza na okręcie bazie okrętów podwodnych Weichsel i zastał tam admirała z grupą oficerów studiujących różne dokumenty. Na wielkim stole rozłożone były mapy Scapa Flow. Dönitz zapytał go: „Czy sądzi pan, że zdeterminowany dowódca mógłby się dostać U-bootem do Scapa Flow i zaatakować siły wroga?”.
Nagle zdawszy sobie sprawę z tego, jakie zadanie mu się proponuje, Prien nie wiedział, co powiedzieć. Dönitz zasugerował, żeby przemyślał to, zanim udzieli odpowiedzi. Zapewnił, że jeśli Prien odmówi tego zaszczytu, to „nie wpłynie na wysoką opinię, jaką mamy o panu”.
Reklama
Przez całą noc Prien studiował mapy, książki nawigacyjne i raporty wywiadowcze. W końcu zdecydował, że podejmie się tego zadania. Dönitz spytał, czy w świetle wcześniejszych nieudanych prób przedarcia się do Scapa Flow kapitan w pełni rozumie ryzyko. Prien potwierdził. Admirał uścisnął mu dłoń i powiedział, żeby przygotował U-47 do wyjścia w morze.
12 października 1939 roku rozpoznanie lotnicze przyniosło fotografie dużych jednostek Home Fleet w Scapa Flow; ustawiono je w taki sposób, że aż prosiło się, aby je zaatakować. Do tego czasu Prien doskonale znał już mapy bazy brytyjskiej i połączył zdobytą w ten sposób wiedzę z informacjami z U-14.
Ten ostatni został we wrześniu wysłany z misją rozpoznawczą – miał uzyskać dane na temat pływów morskich i częstotliwości wrogich patroli w rejonie Scapa Flow. Prien zamierzał przedostać się przez cieśninę Holm, przeciskając się obok statków blokujących, gdyby zaszła taka potrzeba.
Nów sprzymierzeńcem podwodnika
Niemcy uznali, że najlepszym terminem będzie noc z 13 na 14 października, gdyż wtedy wypadał nów gwarantujący niemal całkowitą ciemność; gdyby U-47 musiał płynąć na powierzchni, byłby prawie niewidoczny. Zanim U-47 wyruszył na wyprawę, wszystkim innym U-bootom nakazano trzymać się z dala od Orkadów, żeby uniknąć wywołania alarmu i wzmocnienia czujności przez wroga.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Płynąc przez Morze Północne ku Scapa Flow, Prien stosował nawigację zliczeniową i sondowanie dna morskiego w celu ustalenia swojej pozycji. Za dnia bowiem leżał na dnie, a w nocy wynurzał się, żeby nabrać powietrza i naładować akumulatory. Do 13 października załoga nie wiedziała dokładnie, co jest celem misji, chociaż przypuszczano, że szykuje się coś dużego.
Prien zebrał ludzi w dziobowym przedziale torpedowym i oznajmił im, że mają się przedostać do samego Scapa Flow. Wyglądało na to, że jednomyślnie zaakceptowali to zadanie, ciszę zaś przerywał jedynie „miękki, łagodny chrzęst, gdy okręt przesuwał się po dnie morza”.
Reklama
U-47 cały dzień spoczywał na dnie, na głębokości ponad 80 metrów, a ludzie na zmianę wspinali się na koje i zaciągali zasłonki, próbując spać. Z wyjątkiem nielicznych świateł i systemów wszystkie urządzenia wyłączono, żeby oszczędzać akumulatory.
„Cała zatoka była oświetlona”
Okręt wynurzył się o 7.15 wieczorem i członkom załogi zaserwowano ciepły posiłek – pieczone żeberka wieprzowe z kapustą. Następnie zaczął się ich rejs ku śmierci lub chwale. Nie obyło się bez mrożącego krew w żyłach incydentu, gdy o 11.07 w nocy z ciemności wyłoniła się czarna sylwetka jakiejś jednostki. Był to statek handlowy i Prien nakazał zejść pod wodę, by przemknąć niezauważenie.
Kiedy ponownie się wynurzyli, przed nimi widać było cieśninę Kirk i U-47 zaczął się szykować do swego występu. Jak to później opisywał Prien, przed oczami stanął mu:
(…) niesamowity widok. Na lądzie wszystko jest ciemne, wysoko na niebie migocze zorza polarna, więc zatoka, otoczona angielskimi [sic] górami, jest oświetlona bezpośrednio z góry. W cieśninie leżą statki blokujące, upiorne, przypominające kulisy w teatrze”.
Reklama
Postanowił przecisnąć się obok statków blokujących od północnej strony. Gdy jego okręt zbliżył się do kotwicowiska, gdzie miał nadzieję znaleźć wartościowe cele, Prien przekonał się, że w bazie było „okropnie jasno. Cała zatoka była oświetlona”. Ruszywszy na północ, ujrzał wielkie, zwaliste sylwetki „dwóch pancerników” w asyście, jak sądził, stojących za nimi niszczycieli.
„Słychać głośną eksplozję, huk i dudnienie”
Dwie minuty przed pierwszą w nocy, mając jedynie około sześciu i pół metra wody pod kilem, Prien wystrzelił jedną torpedę w kierunku czegoś, co określił mianem okrętu „północnego”, oraz dwie kolejne w kierunku okrętu „południowego”. Wszystkie miały zapalniki kontaktowe. „Po upływie dobrych trzech i pół minuty torpeda wybucha przy północnym okręcie – opisywał kapitan – po dwóch pozostałych ani widu, ani słychu”.
Rozczarowany, ale niezauważony przez przeciwnika Prien obrócił U-47 o sto osiemdziesiąt stopni i wystrzelił torpedę z wyrzutni rufowej. Następnie ponownie wykonał zwrot i odpalił jeszcze trzy torpedy z aparatów dziobowych. Niektóre miały zapalniki magnetyczne. [Jak wspominał później Prien:]
Po trzech pełnych napięcia minutach następuje detonacja na bliższym okręcie. Słychać głośną eksplozję, huk i dudnienie. Podnoszą się słupy wody, po nich słupy ognia, a w powietrzu latają odłamki. Port budzi się do życia.
Reklama
Niszczyciele zostają oświetlone, ze wszystkich stron dochodzą sygnały, a na lądzie, dwieście metrów ode mnie, po drogach z rykiem silników pędzą samochody. Jeden pancernik został zatopiony, drugi uszkodzony, a trzy pozostałe torpedy poszły w diabły. Wszystkie wyrzutnie są puste. Postanawiam się wycofać.
„Operacja zakończona powodzeniem”
U-47 odpłynął z dużą prędkością – ciągle w wynurzeniu – kierując się ku wyjściu z bazy koło cypla Skildaenoy. Po kilku sprytnych manewrach U-boot przebił się w końcu na otwarte morze i ruszył najszybciej jak mógł na południowy wschód, w stronę domu.
Ponieważ już się przejaśniało, Prien uznał za wskazane, aby okręt się zanurzył i położył na dnie, aż skończy się zamieszanie. Gdy schodził z mostka, po raz ostatni rzucił okiem przez ramię: „Łuna ze Scapa jest ciągle widoczna. […] Najwyraźniej nadal zrzucają bomby głębinowe”.
15 października U-47 wysłał wiadomość do dowództwa U-Boot-Waffe: „Operacja zakończona powodzeniem. ROYAL OAK zatopiony. REPULSE uszkodzony”.
Prien myślał, że trafił w dziób Repulse i posłał na dno Royal Oak. W rzeczywistości trafił tylko ten ostatni okręt, a Repulse w ogóle tam wtedy nie było. Na pokładzie brytyjskiego pancernika uderzenie pierwszej torpedy początkowo zlekceważono, uznawszy je za wybuch bomby zrzuconej niedaleko przez samolot Luftwaffe lub nawet za drobną eksplozję na pokładzie okrętu.
Oficerowie Royal Oak po prostu nie byli w stanie uwierzyć, że jakiś okręt podwodny mógł się wślizgnąć do Scapa Flow. Po chwili trzy torpedy rozdarły kadłub pancernika, który dwie minuty później obrócił się do góry dnem, a po upływie kolejnych trzynastu zatonął, pociągając za sobą 833 marynarzy i żołnierzy piechoty morskiej.
Nawet Brytyjczycy byli pod wrażeniem
Prien wrócił 17 października do Wilhelmshaven i natychmiast stał się gwiazdą kronik filmowych. Zarówno jego, jak i całą załogę U-47 wysłano na audiencję u Adolfa Hitlera, który odznaczył dowódcę U-boota Krzyżem Rycerskim. W Wielkiej Brytanii nawet pierwszy lord Admiralicji [Winston Churchill] przyznał, że Prien dokonał „ogromnego wyczynu”.
Dwa tygodnie później Churchill przybył do Scapa Flow na nadzwyczajną konferencję na pokładzie pancernika HMS Nelson, żeby pobudzić wysiłki na rzecz zabezpieczenia kotwicowiska przed U-bootami i samolotami. Brytyjczycy uznali, że Home Fleet nie będzie mogła użyć Scapa Flow wcześniej niż w marcu 1940 roku, co było znaczącym osiągnięciem Niemców.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Iaina Ballantyne’a pt. Zabójcze rzemiosło. Historia wojny podwodnej. Jej polskie wydanie ukazało się nakładem Domu Wydawniczego Rebis.
Wszystko co musisz wiedzieć o historii okrętów podwodnych
Tytuł, lead, teksty w nawiasie kwadratowym oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej.
5 komentarzy