Niespotykana wcześniej skala szwedzkich grabieży, jaka dotknęła Wielkopolskę jesienią 1655 roku, sprawiła, że na okupowanych przez Skandynawów terenach szybko pojawiła się polska partyzantka. Impulsem do rozpoczęcia walki z najeźdźcą była brawurowa akcja zdobycia Kościana, w wyniku której zginął szwagier Karola X Gustawa.
Na czele, rodzącego się jesienią 1655 roku, ruchu oporu przeciwko szwedzkim rządom w Wielkopolsce stali wojewoda kaliski Jan Piotr Opaliński oraz starosta babimojski Krzysztof Żegocki.
Reklama
Dlaczego Kościan?
Jak pisze Bartosz Staręgowski w książce pt. Powstanie wielkopolskie 1655-1657 ten pierwszy „od początku nie uznawał kapitulacji [pod Ujściem] i przysięgi wierności wobec Karola Gustawa”. Drugi z kolei w obawie o życie musiał uciekać wraz z rodziną do położonego na Śląsku Zaboru.
Usytuowana zaledwie 6 kilometrów od wielkopolskiej granicy i otoczona gęstymi lasami miejscowość szybko stała się bazą wypadową dla partyzantów walczących z najeźdźcą. To właśnie tam Opaliński i Żegocki zaplanowali „akcję, która rozpocznie ciąg działań partyzanckich na terenie nie tylko Wielkopolski, ale i całego kraju”.
Na cel ataku wybrano – położony niespełna 50 kilometrów na południowy wschód od Poznania – Kościan. W mieście stacjonował liczący około 400 żołnierzy okupacyjny garnizon, zaś jego gubernatorem był szwagier szwedzkiego króla, landgraf Fryderyk Hessen-Eschwege von Nassau. Bartosz Staręgowski podkreśla, że:
Z uwagi na powinowactwo z Karolem Gustawem (…) przypuszcza się, że to on jako jego namiestnik sprawował władzę w Wielkopolsce, a nie wyznaczony oficjalnie gubernator Klaudiusz Rholamb.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
W wyborze Kościana zdecydowały dwa główne czynniki. Po pierwsze urząd tamtejszego starosty pełnił brat Krzysztofa, Piotr. W związku z tym znał miasto jak własną kieszeń. Po drugie było ono usytuowane bardzo blisko granicy ze Śląskiem, co pozwalało na „przeprowadzenie błyskawicznego uderzenia, a następnie ucieczkę za granicę”.
Miasto zdobyte fortelem
Żegocki dysponował około setką gotowych do walki ludzi. Jednak tylko garstka z nich posiadała jakąkolwiek broń palną. Dlatego zajęcie miasta, wymagało posłużenia się fortelem.
Reklama
Akcję przeprowadzono najprawdopodobniej 4 października. Zgodnie z tym co pisze autor książki Powstanie wielkopolskie 1655-1657 starosta babimojski:
Przekonał chłopów wiozących drewno do miasta, by uszkodzili wóz i zablokowali bramy oraz most zwodzony. Plan się powiódł. W momencie przekraczania bramy koło u wozu odpadło, a wiezione sosny zwaliły się na drogę. Nieświadomi niczego Szwedzi rozkazali chłopom uprzątnięcie drewna.
Ci celowo robili to wolno, by dać czas do ataku ludziom Żegockiego. Straże zostały zaskoczone i zabite, a następnie dokonano rzezi garnizonu. Śmierć poniósł m.in. dowódca straży Forbes.
Taki wynik nie wystarczył Żegockiemu, który koniecznie chciał zgładzić również szwagra szwedzkiego monarchy. Ale akurat tego dnia Fryderyka nie było w mieście. Zbierał bowiem – w towarzystwie niewielkiej obstawy – po okolicy podatki.
Reklama
„Przez lędźwie przestrzelony, zabitym został”
W tej sytuacji Polacy zabrali broń oraz mundury martwych Szwedów i w napięciu oczekiwali na powrót niczego nie spodziewającego się gubernatora Kościana. Gdy ten w końcu pojawił się w miejskiej bramie powitał go grad muszkietowych kul. Jak pisał XVII-wieczny historyk Wespazjan Kochowski:
Landgraf nie wiedząc, co się dzieje, począł wołać na Szwedów, zatem Polacy wypadają, co się w chatkach na przedmieściu przyczepili, porwał się landgraf do szpady, chcąc się bronić, lecz (…) koń postrzelony, i sam przez lędźwie przestrzelony, zabitym został. Pierwszy Wielkopolan zdzierca, poszedł do Abrahama.
Po wykonaniu postawionego sobie zadania Żegocki i jego ludzie zabrali pieniądze z podatków i odjechali w kierunku Śląska. Zdobyte środki posłuży później do finasowania walki ze Szwedami.
Krwawy odwet Szwedów
Tymczasem Karol Gustaw wpadł w prawdziwą wściekłość na wieść o śmierci szwagra oraz masakrze garnizonu Kościana. Szwedzki król rozkazał komendantowi Wielunia Janowi Wejhardowi Wrzesowiczowi złapanie i przykładne ukaranie sprawców. Ci jednak już dawno byli poza zasięgiem szwedzkiej jurysdykcji.
W tej sytuacji – jak czytamy w książce Powstanie wielkopolskie 1655-1657 – zemszczono się na mieszkańcach miasta „mordując 300 z nich, nie zważając przy tym na płeć czy wiek”. Wrzesowicz ponadto wydał edykty:
(…) nakazujące ściganie i ukaranie śmiercią starosty babimojskiego oraz wszystkich walczących przeciwko Szwedom Polaków, ze szczególnym uwzględnieniem niepokornych senatorów z Wielkopolski.
Reklama
Nie na wiele się to jednak zdało. Rozgłos, jaki przyniosło Żegockiemu zdobycie Kościana sprawił, że szeregi jego partyzantów powiększały się każdego dnia. Ogień rewolty przeciwko okupantom szybko zaczął rozlewać się na cały kraj.
Opis wysiłku Wielkopolan w walce ze Szwedami
Bibliografia
- Wespazjan Kochowski, Historya panowania Jana Kazimierza, Tomy 1-3, Nakładem N. Kamińskiego i S-ki, 1859.
- Bartosz Staręgowski, Powstanie wielkopolskie 1655-1657, Bellona 2022.
Ilustracja tytułowa: Portret Fryderyka pędzla Jagdschlossa Grunewalda (domena publiczna)