Polscy zesłańcy na Syberii pracujący przy wyrębie tajgi.

Zesłany na Sybir odmówił przyjęcia radzieckiego obywatelstwa. Potem został premierem Polski Ludowej

Strona główna » II wojna światowa » Zesłany na Sybir odmówił przyjęcia radzieckiego obywatelstwa. Potem został premierem Polski Ludowej

„Do 29 czerwca 1940 roku moi rodzice byli po prostu dwójką nauczycieli z małym dzieckiem” – opowiada Andrzej Jaroszewicz o wojennych losach swojej rodziny. Piotr Jaroszewicz, jego ojciec, jest pamiętany jako wieloletni premier Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej i jeden z najbardziej wpływowych polityków komunistycznej nomenklatury. Zanim jednak został przedstawicielem władzy ludowej zesłano go na Sybir. Gdy zaś odmówił przyjęcia radzieckiego obywatelstwa groziła mu droga na Sachalin, do skutego lodem piekła na Ziemi.

Poniższy tekst stanowi fragment wywiadu rzeki, jaki z Andrzejem Jaroszewiczem przeprowadziła Alicja Grzybowska. Książka ukazała się pod tytułem „Piotr Jaroszewicz”.

29 czerwca 1940 roku o czwartej nad ranem pod dom babci podjechali funkcjonariusze NKWD i oznajmili, że tata, mama i moja trzymiesięczna siostrzyczka Alina zostają aresztowani jako wrogowie ludu. Nie było żadnego śledztwa, procesu, aresztowanie równało się od razu skazaniu na zesłanie.


Reklama


Całe życie w stu kilogramach

Pozwolono im spakować maksymalnie stukilogramowy bagaż, w którym żadna rzecz nie mogła powtórzyć się więcej niż trzy razy (co oznaczało możliwość wzięcia maksymalnie trzech ręczników, trzech prześcieradeł itd.). Kazano zapakować wszystko w worki, zakazano zabierania jakiejkolwiek walizki czy plecaka. Nie pozwolono też wziąć rowerów, zgodzono się natomiast na wózek niemowlęcy.

Zakazane zostały także ruble i jakiekolwiek dokumenty potwierdzające tożsamość. Całą trójkę z bagażami wsadzono na wóz drabiniasty i przewieziono z Bereżnego na stację kolejową w Horyniu. Czekały tam wagony towarowe, w jednym z nich umieszczono moich rodziców i siostrę. Mieli nieco szczęścia w nieszczęściu; jako, że byli pierwszymi pasażerami, zdążyli dla siebie wybrać miejsca na górnej półce pociągu. Ci, którzy wsiadali jako ostatni, spali na podłodze.

Właśnie takimi wagonami wieziono Polaków na Sybir (Steffen Voß/CC BY 2.0).
Wagony, jakimi wieziono Polaków na Sybir (Steffen Voß/CC BY 2.0).

Kolejnej nocy babci i cioci Teni udało się dostać na stację. Nie pozwolono im wprawdzie podejść do pociągu, udało im się jednak przekazać przez kogoś pakunek z ukrytymi dokumentami, pieniędzmi, rodzinnymi fotografiami na drogę oraz mlekiem dla niemowląt. Rodzice przez okienko wagonu pokazali im śpiącą Alinę, w rodzinie nazywaną Skrzeczką.

Walka o przetrwanie

Całej trójce udało się przetrwać miesięczną podróż na północ. Ktoś podarował im kawałek ceraty, z której udało się uszyć coś w rodzaju prowizorycznej wanienki dla dziecka. Podczas postojów rozdawano ciepłą wodę, w której w miarę możliwości kąpali córeczkę. Tata mówił później, że Skrzeczka przetrwała pierwszy wydany na nią wyrok śmierci. Była chyba najmłodszym dzieckiem w tym transporcie i jednym z nielicznych, które go przeżyły.


Reklama


[Rodzina trafiła do obozu Wasilewo na ziemi archangielskiej]. W 1940 roku warunki tam były naprawdę ciężkie. Na wzgórzu stało kilka baraków z pryczami dla więźniów. Nie było oczywiście odpowiedniego miejsca dla Skrzeczki, tacie udało się jednak zbudować prowizoryczne łóżeczko dziecięce z gałęzi jodły. Wanienką dla dziecka stał się wydrążony pień drzewa.

Tak zaczęła się walka o przetrwanie dorosłych, ale przede wszystkim dziecka. Nie było łatwo. Obóz istniał już przed wojną, wcześniej zesłano do niego ukraińskich chłopów, z których w 1940 roku żaden już nie żył. Tatę przydzielono do pracy przy wycince drzew, mamie też przydzielono jakieś obowiązki. W wolnych chwilach przygotowywali zapasy na zimę – maliny, żurawinę.

Tekst stanowi fragment wywiadu rzeki, jaki z Andrzejem Jaroszewiczem przeprowadziła Alicja Grzybowska. Książka ukazała się pod tytułem Piotr Jaroszewicz (Bellona 2023).

Co pewien czas przychodziły też paczki do więźniów. Rzadko się wprawdzie zdarzało, żeby trafiały bezpośrednio do adresatów, ich zawartością bardzo interesowali się dozorcy. Z tych, które dotarły, od razu wyciągano sucharki i cukier jako prezenty dla mojej siostry.

Samodzielnie wykopali grób

[Jaroszewiczowie przeżyli na Syberii ponad rok]. Głodowali, jedli zupę z niepatroszonych ryb i pili napój z pąków sosny, ale całej trójce udało się doczekać lata 1941 roku. [Wówczas, w następstwie niemieckiej inwazji na Związek Radziecki, ogłoszono amnestię dla Polaków].

[Rodzice] mieli nadzieję dołączyć do formowanego przez generała Andersa wojska polskiego. Rozpoczynał się nowy etap – wędrówka na południe. Najpierw na tratwach rzekami, później pociągiem, na koniec statkiem po Wołdze aż do Stalingradu. Tam niestety wydarzyła się tragedia.


Reklama


Moja siostra, która na tej dalekiej północy nie łapała żadnych chorób, w mieście pełnym ludzi natychmiast zachorowała na zapalanie płuc. To był rok 1941, wprawdzie penicylina została już wynaleziona i nawet przystąpiono do jej produkcji, dla większości ludzi była jednak towarem nieosiągalnym. Zwłaszcza dla dziecka dwójki uchodźców, w mieście, do którego zbliżał się front.

Skrzeczka po kilku dniach zmarła. Rodzice zanieśli trumnę na cmentarz, samodzielnie wykopali grób i pochowali córkę. (…) Ojcu tylko cudem udało się przeżyć. W Stalingradzie panowała epidemia tyfusu, którym, niestety, w końcu i on się zaraził. Do szpitala trafił 19 listopada 1941 roku, a wyszedł dopiero w marcu 1942. Nie nadawał się wtedy do żadnej pracy fizycznej, dlatego rodzice zdecydowali się wyjechać do pobliskiego kołchozu, gdzie mama dostała pracę w oborze.

Poprawiło się ich wyżywienie, warunki bytowe, aż do sierpniowego dnia, w którym zostali ponownie aresztowani i pociągiem wywiezieni do Kazachstanu. Trafili tam do innego kołchozu, pozwolono im jednak pracować z wolnej stopy, nie mogli tylko opuszczać granic regionu. Warunki życia nie były łatwe, ale wokół mieszkali życzliwi ludzie. Wydawało się, że sytuacja znów powoli zmierza ku lepszemu.

„Niestety, wcześniej spotkał funkcjonariuszy NKWD”

[Po wyjściu armii Andersa do Iranu wszystkich Polaków przebywających nadal w ZSRR uznano jednak za obywateli radzieckich]. Ojciec nie chciał przyjmować radzieckiego paszportu i udał się na rozmowę do pełnomocnika ambasady polskiej w Bałkaszynie. Niestety, wcześniej spotkał funkcjonariuszy NKWD.

Polscy zesłańcy na Syberii pracujący przy wyrębie tajgi.
Polscy zesłańcy na Syberii pracujący przy wyrębie tajgi.

Został aresztowany i wtrącony do celi, po czym trafił na przesłuchanie u oficera, który najpierw oznajmił, że Polski nie ma i nie będzie, potem zwyzywał wszystkich Polaków od żmij i faszystów, stwierdził, że władza radziecka jest łaskawa jak matka, która daje swoje obywatelstwo, a „polskie pany” tej łaski i opieki nie chcą.

Ojciec akurat miał taki charakter, że jak ktoś na niego wrzeszczał i jeszcze próbował bić, to wywoływał zupełnie przeciwną reakcję, niż chciał osiągnąć, rozmowa więc skończyła się tym, że paszportu nie przyjął i groziła mu wywózka na Sachalin. Potem pojawił się naczelnik, który przedstawił fakty.


Reklama


Stalin uznał opuszczenie przez armię Andersa terenów ZSRR za zdradę, a sytuacja Polaków uległa pogorszeniu. Opcje w tamtym momencie były więc tylko dwie: albo przyjęcie paszportu, albo zesłanie do obozu.

Tatę umieszczono na kilka dni w bazie transportowej, gdzie miał się zastanowić i podjąć decyzję. W międzyczasie pracownik NKWD dotarł również do mamy, która po przedstawieniu ultimatum zdecydowała się przyjąć radziecki paszport i poprosiła, żeby ojciec zrobił to samo. Tata w końcu się zgodził. Wkrótce paszport i tak mu odebrano, a zamian wręczono książeczkę wojskową żołnierza Armii Czerwonej.

Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment wywiadu rzeki, jaki z Andrzejem Jaroszewiczem przeprowadziła Alicja Grzybowska. Książka ukazała się pod tytułem Piotr Jaroszewicz (Bellona 2023).

Autor
Andrzej Jaroszewicz

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.