W 1204 roku doszło do jednego z najbardziej haniebnych wydarzeń w dziejach chrześcijańskiej Europy. Uczestnicy IV krucjaty, zwołanej oficjalnie po to, by wyzwolić Ziemię Świętą, ruszyli nie do Jerozolimy, ale Konstantynopola. Zdołali zdobyć i złupić stolicę cesarstwa wschodniego, uchodzącą za najbogatsze miasto chrześcijańskiego świata. Już wtedy twierdzono, że doszło do grabieży, jakieś świat jeszcze nie widział.
Łupy zdobyte w Konstantynopolu wielu mogły wydać się bajeczne. [Rycerz z francuskiej Pikardii i kronikarz wyprawy] Robert de Clari został nimi wręcz olśniony:
Reklama
Nigdy od stworzenia świata nie widziano zdobytego tak wielkiego dobra ani tak szlachetnego, ani tak bogatego, ani w czasach Aleksandra, ani w czasach Karola Wielkiego, ani dotąd, ani potem.
Sądzę, że w 40 najbogatszych miastach świata nie znalazłoby się tyle dobra, ile zostało znalezione w Konstantynopolu. A Grecy świadczyli, że dwie trzecie bogactw świata jest w Konstantynopolu, a trzecia [część] rozsiana po świecie.
Pałac o pięciuset (złupionych) salach
Szczególnie wielkie wrażenie wywarł na nim wygląd pałaców Bukoleon i Blacherny. Temu pierwszemu, kryjącemu w swym wnętrzu niemal pięćset komnat, poświęcił długi i szczegółowy opis, wyróżniając przede wszystkim tzw. Świętą Kaplicę.
Była ona „tak bogata i wspaniała, że nie było tam ani jednego drewnianego zawiasu, ani jednej zasuwki, ani jednej części, którą zwyczajnie robi się z żelaza, a która byłaby całkiem ze srebra, i tam nie było ani jednej komnaty, która nie byłaby bądź z jaspisu, bądź z porfiru, bądź z innych bogatych, drogocennych kamieni. A posadzka kaplicy była z białego marmuru, tak gładkiego i przezroczystego, że zdawało się, iż jest z kryształu […]”.
Reklama
Kaplicę wypełniały bajeczne skarby — relikwie związane z Chrystusem, święte ikony, wyroby ze szlachetnych kruszców, dzieła sztuki. Clari dokładnie opisał znalezione relikwie, wśród nich kawałki krzyża, na którym konał Zbawiciel, okucia kopii, którą rzymski żołnierz zadał mu cios w bok, i gwoździe wykorzystane do przebicia jego rąk i nóg.
Pośród skarbów zagarniętych w pałacu Blacherny opisał cesarskie korony i szaty wysadzane drogocennymi kamieniami oraz liczne sprzęty wykonane ze złota.
Suma zdobyczy
Precyzyjne określenie wartości łupów zagarniętych przez krzyżowców nie jest możliwe. Wszystkie relacje naocznych świadków różnią się ze sobą, podobnie jak oceny dokonywane przez historyków.
Często pojawia się w nich liczba 800 000 lub 900 000 marek [a więc srebrnych grzywien], co ma związek z zapiskiem pozostawionym przez Villehardouina: „Dobrze możecie wiedzieć, że wielka była zdobycz; gdyż bez tego, co ukradziono, i bez części Wenecjan, zostało dobrze czterysta tysięcy marek srebra, i dobrze dziesięć tysięcy uprzęży, takich i innych”.
Reklama
Część badaczy sądzi jednak, że wartość zdobyczy była dużo niższa, pisząc o sumie 300 000 marek do podziału pomiędzy krzyżowców i Wenecjan. Oznaczałoby to, iż Frankowie uzyskali 150 000 marek, z czego 50 000 zostało zwrócone Wenecjanom z tytułu zaległych rozliczeń. Pozostałość rozdzielono pomiędzy poszczególnych krzyżowców i nie były to bynajmniej kwoty, które mogłyby uczynić z nich bogaczy.
W ręce rycerzy dostało się po 20 marek, a duchowni i konni wojownicy otrzymali połowę tej sumy. Najniżej, co zrozumiałe, wycenione zostały zasługi zwykłych piechurów, którzy dostali po 5 marek.
Spodziewali się więcej?
Bez wątpienia zdobywcy spodziewali się większych łupów. To, co uzyskali, było dalekie od wyobrażeń, i w rzeczywistości rozwiewało mit, że większość światowych skarbów zebranych jest w Konstantynopolu.
Należy przyjąć, że spora część zdobyczy nie została jednak nigdy ujawniona ani ujęta w jakichkolwiek spisach i rejestrach i najzwyczajniej „rozpłynęła” się wśród zdobywców Konstantynopola, w tym zarówno żołnierzy, jak i zwykłych pielgrzymów towarzyszących armii.
Reklama
Podobny los spotkał także niektóre zebrane już i przeznaczone do podziału dobra, które zgromadzono w trzech wyznaczonych w tym celu kościołach. Miały one być strzeżone przez grupę dozorców wybranych spośród rycerzy, pielgrzymów i Wenecjan. Niektórzy z nich nie okazali się dość odporni na blask złota i sami zamienili się w rabusiów.
O niehonorowym i niezgodnym ze złożoną przysięgą zachowaniu w wielu miejscach piszą obaj kronikarze. „Razem zebrano pieniądze i zdobycz, a wiedzcie, że wszystko nie zostało przyniesione […]. A przyłapanym na kradzieży, wiedzcie, że uczyniono wielki sąd i dość powieszono”.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment limitowanej edycji książki Sławomira Leśniewskiego pt. Konstantynopol 1204 (Bellona 2022). Do kupienia tylko w księgarni wydawcy.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.