2 września 1945 roku na pokładzie pancernika USS Missouri minister Mamoru Shigemitsu oraz generał Yoshijirō Umezu podpisali kapitulację Japonii. Nastąpiło to niespełna miesiąc po zrzuceniu przez Amerykanów bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki. Powszechnie sądzi się, że to właśnie użycie broni jądrowej zmusiło Imperium Wschodzącego Słońca do zaprzestania walki. W rzeczywistości jednak sytuacja nie była tak jednoznaczna, o czym pisze Olivier Wieviorka w książce pt. Totalna historia II wojny światowej.
Trzy samoloty B-29 wyruszyły 6 sierpnia 1945 roku z Tinianu na Marianach. Przenoszący bombę (Little Boy) samolot, dowodzony przez Paula Tibbetsa i na cześć matki pilota nazwany Enola Gay, wystartował o 2.45 w nocy.
Reklama
Gigantyczna kula ognia
O 8.15 zrzucono z niego bombę na Hiroszimę. To leżące na wyspie Honsiu miasto zostało wybrane przez Komitet Celów, który w połowie maja wskazał również Kioto, Jokohamę i Kokurę, jako dodatkową opcję zachowując Niigatę.
Na prośbę Stimsona 24 lipca wykreślono Kioto. Sekretarz wojny oprócz tego, że swój miesiąc miodowy spędził w tym cesarskim mieście, co budziło w nim przyjemne wspomnienia, obawiał się, aby zniszczenie tego klejnotu historii nie wykopało pełnej goryczy przepaści, która oddzieliłaby Japończyków od ich przyszłych okupantów.
Natomiast do wyboru Hiroszimy doszło dlatego, że znajdowała się tam kwatera główna i arsenały, a ponadto miała przeszło 300 000 mieszkańców. Eksplozja Little Boya nastąpiła na wysokości 600 metrów. Temperatura na ziemi od razu osiągnęła niemal 3000°C, kiedy tworzyła się gigantyczna kula ognia.
Następnie fala uderzeniowa przetoczyła się przez miasto. Spośród 310 000 mieszkańców jeszcze tego samego dnia, w atmosferze apokalipsy, zginęło 50 000. „Całymi hektarami miasto wyglądało jak pustynia, z widocznymi na niej jedynie od czasu do czasu stosami cegieł i dachówek” — przekazał japoński lekarz, zaś pewien generał napisał:
Reklama
Wszędzie leżeli zmarli, a pod palącym słońcem lata te pozostawione przez dwa dni zwłoki już się rozkładały. Okropny smród przesycał powietrze. Tu i ówdzie leżały na grzbietach truchła koni, a ich sztywne nogi wznosiły się ku niebu.
Miejscowe władze nie od razu rozpoznały rewolucyjne cechy tej nowej broni. Gubernator Hiroszimy polecił nawet 7 sierpnia mieszkańcom, aby powrócili do miejsc pracy. „Wojny nie można zatrzymać nawet na jeden dzień”. Rząd zaś nie spieszył się z zawarciem pokoju, czepiając się rozpaczliwie sowieckiej gałęzi i licząc na pośrednictwo Moskwy. Nadaremnie.
Atak na Nagasaki
Wstrząśnięty tym powodzeniem Stanów Zjednoczonych Stalin przyspieszył datę ofensywy na Dalekim Wschodzie, aby uzyskać to, co mu się należało. Już 8 sierpnia, o godzinie 23.00 (czasu tokijskiego) wypowiedział wojnę Cesarstwu Wschodzącego Słońca. Jak skomentował ambasador Naotake Satō sekretarzowi swojej ambasady, Shigeto Yuhashiemu: „Nastąpiło teraz nieuniknione”.
Tego samego dnia, o północy czasu transbajkałskiego, sowieckie czołgi przekroczyły granicę. Również 9 sierpnia z Tinianu wystartowały trzy bombowce mające zrzucić na Japonię następną bombę atomową, co było zgodne z planem, który opracował Leslie Groves. Pierwsze bombardowanie „pokaże Japończykom, czym jest bomba, a drugie udowodni im, że posiadamy więcej niż jedną”.
Pierwotnie celem nalotu miała być Kokura, ale z powodu pokrywy chmur pilot, Charles Sweeney, wybrał Nagasaki. O 11.58 została tam zrzucona bomba Fat Man, po raz drugi siejąca spustoszenie, unicestwiająca obszar o powierzchni niemal 4 kilometrów kwadratowych i zabijająca na pewno 70 000 Japończyków.
Nota bez odpowiedzi
Powaga sytuacji doprowadziła do zebrania się Najwyższej Rady Wojennej jeszcze tego samego dnia, o 11.00 przed południem. Jak zdarzało się często, zdania przywódców japońskich były podzielone; jedni opowiadali się za przyjęciem Deklaracji poczdamskiej, poza podporządkowaniem się kilku jej warunkom, inni natomiast woleli dalej prowadzić wojnę. Zakończyć te spory mogła jedynie interwencja cesarza.
Reklama
Narada cesarska rozpoczęła się tego samego dnia tuż przed północą, o 23.50. Przekazujący wolę Hirohito nieformalny doradca (jushin) Tennō, baron Kiichirō Hiranuma, oznajmił, że cesarz podpisze się pod dyktatem aliantów pod warunkiem, że „nie obejmie on żadnych żądań, które przyniosłyby uszczerbek prerogatywom Jego Wysokości jako niezależnej głowy państwa”.
Ta zgoda co do zasady została przekazana następnego dnia, ale Amerykanie pod wpływem Jamesa Byrnesa jej nie przyjęli. Sekretarz stanu uważał, że decyzja o utrzymaniu tronu nie jest korzystna dla Stanów Zjednoczonych; obawiał się zwłaszcza, że może to doprowadzić do dalszego posiadania przez Tennō nieograniczonych uprawnień w kwestiach wojskowości, co uniemożliwiłoby zdławienie w całości militaryzmu japońskiego.
Dlatego Stany Zjednoczone poprzestały na stwierdzeniu, że „ostateczną postać rządu japońskiego wskaże swobodnie wyrażona wola narodu japońskiego”. „Zechcą zachować swojego cesarza. Usłyszeli w odpowiedzi, że zostaną powiadomieni, jak go zachowają, ale na naszych warunkach” — tak Truman streścił to stanowisko w swoim dzienniku. Notę Byrnesa rząd japoński otrzymał 12 sierpnia; pozostawił ją bez odpowiedzi.
Ofensywa Armii Czerwonej
Tymczasem położenie Japonii stale się pogarszało. Oprócz dwóch bomb atomowych 1000 bombowców US Air Force zrzucały na archipelag także inne, zabijając od 10 do 14 sierpnia 15 000 Japończyków. Sowieci — dzięki znacznej sile swoich wojsk — nacierali zaś szybko, zbyt szybko dla japońskich generałów, którzy, choć byli świadomi rozpaczliwego charakteru swego położenia, liczyli, że zdołają wycofać się na górzyste tereny pogranicza koreańskiego, gdzie Armia Czerwona straciłaby przewagę czołgów i poniosła ciężkie straty.
Reklama
Marszałek Wasilewski pozbawił ich tych nadziei, posuwając się wzdłuż trzech osi natarcia. Swój atak rozpoczął na wschodzie ruszeniem poza linię Chabarowsk–Władywostok, na zachodzie przekroczył rzekę Amur i wzdłuż jej brzegów podążał do wybrzeży Morza Żółtego, a w centrum maszerował z Mongolii Zewnętrznej prosto na południe.
W ślad za tym inne wojska wkroczyły na Sachalin Południowy i wyspa po wyspie zajmowały Kuryle. W zachodniej Mandżurii 6 Armii Pancernej generała Krawczenki w trzy dni przebył 450 kilometrów i runął w doliny środkowej części tej krainy. Dalej na północy 46 Armii generała Łuczinskiego miał mniej szczęścia i z trudem walczył o zdobycie miasta Hailar w Mongolii Wewnętrznej, ale 17 sierpnia udało mu się przebić.
Wreszcie dalej na wschodzie marszałek Mierieckow natknął się na silny opór wokół Mudanjiangu we wschodniej Mandżurii, jednak miasto to w końcu padło. To natarcie wojsk nie było wcale spacerkiem: kosztowało Armię Czerwoną 12 000 zabitych i 24 000 rannych. Przede wszystkim zaś była podzwonnym dla ostatnich nadziei armii cesarskiej, tkwiącej teraz między sowieckim kowadłem a amerykańskim młotem nuklearnym.
„Święta decyzja” cesarza
Konieczne było działanie bez zwłoki. Hirohito 14 sierpnia ogłosił przyjęcie warunków podanych w nocie Byrnesa. Należało jeszcze nabrać pewności, że wojsko będzie mu posłuszne. W tym celu cesarz posłużył się uroczystą formułą „świętej decyzji” (seidan), podpisanej przez niego wieczorem tego dnia i parafowanej przez ministrów. Następnie postanowił, że powiadomi o tym swój lud, po raz pierwszy czyniąc to za pośrednictwem radia.
Swoją mowę skończył nagrywać o 23.50. Garstka rozjuszonych wojskowych nie złożyła jednak broni. Odwołując się do tradycji nieposłuszeństwa, od wielu lat szalejącej w armii cesarskiej, major Hatanaka i podpułkownik Shiizaki dążyli nawet do przeprowadzenia zamachu stanu. W nocy z 14 na 15 sierpnia przedostali się do pałacu w daremnej nadziei przechwycenia nagrania z mową cesarską i ogłoszenia stanu wojennego.
Pucz był skazany na porażkę: najważniejsi dowódcy wojskowi, powodowani lojalnością wobec tronu, nie zgodzili się poprzeć wiarołomców, których oddziały lojalistyczne unieszkodliwiły jeszcze tego samego dnia. Poddani Jego Cesarskiej Mości mogli więc 15 sierpnia 1945 roku usłyszeć głos swojego władcy:
Reklama
Pomimo że wszyscy robili, co było w ich mocy, nasze wojska lądowe i morskie stoczyły dzielne walki, nasi słudzy wykazali się gorliwością i wytrwałością, a nasi poddani, sto milionów ludzi, wielkim oddaniem — losy wojny zmieniały się, ale niekoniecznie z korzyścią dla Japonii, a jednocześnie wszystkie przeważające na świecie tendencje ogólne toczyły się ze szkodą dla jej interesów.
Ponadto wróg posłużył się z największym okrucieństwem nową bombą o nieobliczalnie niszczycielskiej mocy, która kosztowała życie wielu niewinnych ludzi. Gdybyśmy nadal toczyli walkę, przyniosłoby to nie tylko upadek i unicestwienie narodu japońskiego, ale również całkowite wytępienie cywilizacji człowieka. Jak wobec tego możemy uratować rzesze naszych poddanych? Jak jesteśmy w stanie odpokutować przed duchami naszych cesarskich przodków? Z tego właśnie powodu nakazaliśmy przyjęcie warunków wspólnej Deklaracji mocarstw.
Kapitulacja Japonii
Oficjalną zgodę przekazano do Waszyngtonu za pośrednictwem Berna. Mowa ta nie oznajmiała jednak o zakończeniu walk. Należało z tym zaczekać do 18 sierpnia, w którym to dniu kwatera główna wydała rozkaz „zaprzestania wszelkich działań wojennych”, co sowiecki sztab generalny przyjął do wiadomości następnego dnia. Armia Czerwona skorzystała z tego no man’s land, aby powiększać zasięg swoich podbojów, czym zaniepokoiła Amerykanów.
Truman wyznaczył wówczas czerwoną linię: zatwierdził zajęcie Kuryli i południowego Sachalinu, zgodził się na podział Korei wzdłuż 38 równoleżnika, ale sprzeciwił się okupacji Hokkaido przez Sowietów. Japończycy poddali się następnie wojskom Czang Kaj-szeka w Chinach, Indochinach i na Formozie; Armii Czerwonej w Mandżurii i północnej Korei; SEAC w Azji Południowo-Wschodniej; reszta ich zdobyczy — Korea Południowa, wyspy Pacyfiku oraz sama Japonia — przypadła Amerykanom.
Reklama
Aby uwypuklić swój triumf, MacArthur zainscenizował uroczystość z rozmachem, która 2 września odbyła się na zakotwiczonym w Zatoce Tokijskiej pancerniku Missouri. Wyboru tego okrętu nie pozostawił przypadkowi, nosił on nazwę stanu, którego przedstawicielem w Kongresie był Truman, a jego żona była matką chrzestną okrętu. Na czele delegacji japońskiej stali minister spraw zagranicznych Shigemitsu i szef sztabu Umezu. Ale nie cesarz. Do tego ustępstwa doszło na prośbę Japończyków, pragnących oszczędzić Tennō tego upokarzającego doświadczenia.
Przedstawiciele strony japońskiej podpisali akty kapitulacji, po czym MacArthur o 9.25 oznajmił o dopełnieniu procedury. Ukazująca potęgę zwycięzcy parada 489 samolotów B-29 i 1500 innych zakończyła tę uroczystość. Po sześciu latach walk nastąpił wreszcie kres drugiej wojny światowej. Kiedy jednak zamilkły działa, rozległy się głosy potępiające użycie ognia nuklearnego.
Chciał zmyć hańbę Pearl Harbor
Dwukrotne użycie broni nuklearnej przyniosło śmierć dziesiątków tysięcy ofiar i niewypowiedziane cierpienia setek tysięcy uszłych z życiem, ale wystawionych na promieniowanie. Mniejsza z tym: wielu Amerykanów uważało zastosowanie bomby atomowej za w pełni usprawiedliwione, ponieważ miało to na celu zakończenie wojny i oszczędzenie Stanom Zjednoczonym śmiercionośnego desantu.
Truman pragnął także zmyć hańbę doznaną 7 grudnia 1941 roku. W jego oczach „zesłanie atomowej zagłady na Japończyków, tak żołnierzy, jak i cywilów, było […] sprawiedliwym ukaraniem «krwiożerczych i okrutnych» ludzi, którzy ośmielili się zdradziecko napaść Pearl Harbor i źle postępowali z amerykańskimi jeńcami wojennymi”. „Kiedy przyszło ci walczyć z dziką bestią, musisz traktować ją jak dziką bestię” — uważał.
Reklama
Żyjący wówczas nie zawsze zresztą uświadamiali sobie potworny charakter tej nowej broni, o której niektórzy wypowiadali się wręcz z drwiną. „Bomba atomowa… nie unicestwiłaby reputacji domu towarowego Barbès” — głosiła pewna reklama. Mimo wszystko Truman nie czuł się do końca pewnie i 10 sierpnia zabronił dalszych bombardowań bez jego rozkazu, gdyż „myśl o unicestwieniu następnych 100 000 ludzi była zbyt straszna”.
Znaczenie sowieckiej ofensywy
Zbombardowanie Hiroszimy i Nagasaki — wbrew legendzie — nie jest jedynym wyjaśnieniem kapitulacji Japonii. „W rzeczywistości to radziecka ofensywa […] skłoniła przywódców politycznych do zakończenia wojny poprzez przyjęcie Deklaracji poczdamskiej”, czego potwierdzeniem jest wyznanie cesarza poczynione 9 sierpnia.
„Związek Sowiecki wypowiedział nam wojnę i od tego dnia ją prowadzi. Z tego powodu konieczne jest przebadanie możliwości zakończenia wojny i podjęcie takiej decyzji”— oświadczył Hirohito, nie wspominając o dwóch nalotach nuklearnych.
Kōichi Kido, strażnik Tajnej Pieczęci, zniuansował to stwierdzenie, oznajmiając w roku 1950: „Trudno określić dokładnie, które wydarzenie bardziej przyczyniło się do zakończenia wojny: użycie bomb atomowych czy też radzieckie wypowiedzenie wojny”. Jakkolwiek było naprawdę, teoria twierdząca, że samo zrzucenie bomb na Hiroszimę i Nagasaki wystarczyło, aby spowodować poddanie się Tokio, stanowi okrojony, może nawet błędny, obraz prawdy.
Reklama
Wszystkim było to na rękę
Taką interpretację podtrzymywali jednakże zarówno Amerykanie, jak i Japończycy. Poprzez utrzymywanie, że dwie bomby atomowe wystarczyły do podjęcia decyzji, Stany Zjednoczone zawłaszczały owoce zwycięstwa, ponieważ miało zostać uzyskane dzięki triumfowi ich broni.
Ponadto usunięcie ze sceny Związku Sowieckiego pozbawiało Sowietów wszelkich praw do okupacji archipelagu. Natomiast władze japońskie potwierdzaniem tej wersji oszczędzały cesarza i ukazywały go jako władcę troszczącego się o los swoich poddanych, a obraz ten był przeciwstawiany wysławianiu oficerów fanatycznie pragnących dalszego prowadzenia walki.
„Wojskowi snuli niewątpliwie zamiary złożenia w ofierze życia wszystkich obywateli, ale Jego Cesarska Mość zadziałał, abyśmy je zachowali” — jak w listopadzie 1945 roku napisał prozaik Oda Sakunosuke. Obraz ten przyczynił się więc „do stworzenia wizerunku cesarza troszczącego się o lud, kochającego pokój i pasjonującego się nauką, a przy tym w słabszej pozycji stawiającego odpowiedzialnych za armię”.
Owa interpretacja przyczyniła się jednak również do wpojenia Japończykom „poczucia bycia ofiarami”. Trafiona piorunem Japonia nie przeprowadziła żadnego rachunku sumienia. Przemilczała swoją odpowiedzialność za rozpętanie wojny w Azji, umniejszała barbarzyństwo, z jakim ją prowadziła, i przedstawiła siebie jako państwo miłujące pokój i stojące na czele ruchu dążącego do zakazania na świecie broni jądrowej. „Wspomnienia z Hiroszimy snuto na podłożu usilnego umieszczania w cieniu przedwojennego imperium japońskiego, jego kolonialnego postępowania i skutków tego” — twierdzi Lisa Yoneyama.
Reklama
Złe traktowanie ocalałych
Wymazują one nieprzejednane stanowisko przywódców japońskich, którzy aż do przystąpienia ZSRS do wojny zamierzali prowadzić ją nadal, nie dbając o cierpienia narzucane ich narodowi. Jednocześnie z tym państwo niezmiernie surowo traktowało ocalałych z „masakry atomowej”, jak ochrzcili ją Japończycy.
Cienie te przywołały zbyt wiele ciężkich wspomnień. Dopiero w roku 1957 zostało uchwalone pierwsze prawo przewidujące udzielanie im wsparcia, uzupełnione ustawami z roku 1968 i 1994. Przez wiele jednak lat ofiary napromieniowania (hibakusha) pozostawały skazane na rodzaj śmierci cywilnej. „W tramwaju ludzie mówili: «Nie zbliżaj się do niej, jest poparzona, nieczysta». Traktowano mnie jak trędowatą” — wyznała jedna z nich, pani Y.
Hiroszima, której pierwotnym celem było doprowadzenie do kapitulacji Japonii, przekształcała się stopniowo w symbol nieludzkiej wojny doprowadzonej do skrajności oraz wcielenie pychy Ameryki, która pragnęła zostać supermocarstwem.
Obraz nadmiernie uproszczony. Na pewno „wojna na Pacyfiku mogłaby zakończyć się zupełnie inaczej, gdyby prowadzący ją ludzie dokonali innych wyborów. Ale tego nie uczynili”. To, co dotyczy Japonii, dotyczy także innych teatrów działań. Pomimo znoszonych trudów ludzie bez załamywania się walczyli podczas drugiej wojny światowej — konfliktu, w którym boje toczono w warunkach na pewno niemających precedensu.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Oliviera Wieviorki w pt. Totalna historia II wojny światowej (Wydawnictwo Poznańskie 2025). Przekład: Artur Foryt, Katarzyna Losson i Janusz Pultyn.