Codzienne życie braci średniowiecznego zakonu krzyżackiego bywało monotonne i uciążliwe. Organizowano je na wzór innych wspólnot, które wykształciły się w toku wypraw krzyżowych: joannitów i templariuszy. W okresie pokoju nawet siedem godzin dziennie szeregowi Krzyżacy poświęcali na jedną tylko kwestię. A zdecydowaniem najgorszym dniem był dla nich piątek.
Członkowie zakonu krzyżackiego dzielili się na braci-rycerzy, braci kapłanów (kleryków i księży), półbraci oraz braci służebnych.
Reklama
Dwie pierwsze grupy wyróżniały się od pozostałych noszeniem białych płaszczy z czarnym krzyżem na lewej, serdecznej piersi. Jednak podczas pobytu w domu zakonnym, wizyt w mieście, załatwiania niektórych spraw służbowych bracia nosili strój zielony zwany domowym.
Niemal każdy z braci miał w swojej pieczy jakiś fragment administracji. I tak dla przykładu „młynarskiemu” podlegały młyny, piekarnie i browary, „rybicki” zarządzał rybołówstwem, „spichlerzowy” zawiadywał spichrzami. Obok nich funkcjonowali kuchmistrz, szatny, ogrodnik, zbrojmistrz, dzwonnik, a także „pan karawanowy” odpowiadający za właściwy stan wozów, rzędów i uprzęży oraz „koński marszałek” zarządzający stajnią.
Bracia kapłani, bracia służebni, półbracia. Kategorie krzyżaków
Bracia kapłani, częstokroć wywodzący się ze stanu mieszczańskiego, zajmowali się duszpasterstwem wśród członków zakonu oraz służbą szpitalną, składali te same śluby co rycerze, cieszyli się dużym respektem i szacunkiem, ale z zasady wszystkie ważne urzędy były dla nich niedostępne (…).
Dla odmiany braciom służebnym zwanym sariantami i mającym status porównywalny z pozycją giermków, przysługiwały barwy szare. Na płaszczach nosili oni dużą literę T (Taukreuz) stąd często nazywano ich „braćmi w szarych płaszczach”.
Zwykle pochodzili z drobnej szlachty. Składali śluby wieczyste lub czasowe i pełnili niższe funkcje administracyjne, bywali rzemieślnikami, służyli jednocześnie w oddziałach pomocniczych, pieszych lub tworząc chorągwie jazdy lekkozbrojnej. Można ich było spotkać głównie w Palestynie oraz nad Bałtykiem. Oni również, podobnie jak bracia kapłani, byli pozbawieni możliwości piastowania wyższych urzędów.
Z czasem sarianci łączyli się z półbraćmi, którzy wywodzili się z grupy świeckich dobrodziejów zakonu. Tych ostatnich nie obowiązywała Reguła ani śluby zakonne, ale niezależnie od tego faktu to głównie na nich i posiadanych przez nich wpływach opierała się polityczna siła zakonu.
Półbracia nosili ubiory w kolorach szarym, beżowym lub czarnym, a na ich płaszczach, odpowiednio do nazwy, widniała połowa krzyża. Oprócz półbraci istniała jeszcze grupa familiantów, mężczyzn przyjmowanych do zakonu i nadal pozostających w związkach małżeńskich, zobowiązanych do godnego życia i zapisania zakonowi w testamencie schedy spadkowej.
W zakonie (…) było również miejsce dla sióstr i „półsióstr”, pracujących w szpitalach oraz w charakterze służebnic; wiele z nich znajdowało do niego drogę, idąc w ślady mężów, braci, synów lub ojców, którzy postanowili przywdziać krzyżacki płaszcz. (…)
Reklama
Najgorszy był piątek
Codzienne życie braci zakonnych bywało monotonne i uciążliwe. Większość czasu wypełniała im służba Boża; od wczesnego świtu aż do wieczora musieli uczestniczyć w modłach i mszach, co zabierało im do siedmiu godzin!
Pozostały czas pożytkowali na pracę w domu zakonnym bądź poza nim, na przykład przy pracach w polu, a także na ćwiczenia wojskowe. Mało przyjemny bywał piątek. Tego dnia bracia musieli się samobiczować lub przybierać któregoś ze współtowarzyszy do pomocy w wykonaniu bolesnej pokuty.
Ale część obowiązków, na czele z jakże przykrym dla wielu obowiązkiem smagania ciała do krwi, stawała się nieaktualna podczas działań wojennych. Bóg ciągle był ważny i obecny w ich życiu, ale zdecydowanie mniej podczas wojennej zawieruchy, kiedy boska opieka i wsparcie były jednak w niższej cenie niż skuteczne machanie mieczami. (…)
Kary w zakonie krzyżackim
Obowiązujący Krzyżaków zestaw kar, podobnie jak u templariuszy i joannitów, bywał surowy i dzielił się na cztery kategorie.
Reklama
Najlżejsze przewinienia, na przykład nadużycia w jedzeniu i piciu, przez kilka dni karano batami. Udział w kłótniach, nieposłuszeństwo wobec przełożonych czy oddalenie się poza klasztor — zasługiwały na czasowe, trwające poniżej roku pozbawienie płaszcza zakonnego, ścisły post o chlebie i wodzie przez trzy dni w tygodniu, baty i pracę z niewolnikami.
Opisaną karę wydłużano nawet do dwóch lat w przypadku kradzieży, grzechu cielesnego, ukrycia prywatnej własności bądź zranienia chrześcijanina. To ostatnie przewinienie, opisane w krzyżackich Statutach, stanowiło oczywisty anachronizm i u czytającego musi budzić uśmiech politowania; niemal cała historia zakonu nad Bałtykiem to bezustanne pasmo niegodziwości również wobec chrześcijan, a „zranienie” bywało najczęściej niewartym wspomnienia incydentem.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Sławomira Leśniewskiego pt. Krzyżacy. Czarno-biała legenda (Wydawnictwo Literackie 2022).
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.