Monstrualne kolejki były zmorą codziennego życia. Sama sprzedaż na kartki wcale jednak nie budziła oporów ani oburzenia. Przeciwnie – Polacy wprost domagali się reglamentacji podstawowych towarów. Jak trudne lata 80. XX wieku wyglądały w Łodzi? Jak radzono sobie z kryzysem i jaki był poziom życia mieszkańców największej robotniczej metropolii w kraju?
Jednym z głównych problemów społecznych w dekadzie lat osiemdziesiątych były stałe perturbacje z zaopatrzeniem w podstawowe artykuły.
Reklama
Próbowano je rozwiązywać różnymi metodami, wśród których coraz ważniejszą rolę zyskiwać zaczęła reglamentacja, przede wszystkim produktów żywnościowych.
Polacy chcą kartek
Braki rynkowe dotyczyły jednak także artykułów przemysłowych, odzieży, obuwia, jak też wyposażenia mieszkań.
W tej sytuacji społeczeństwo właśnie w reglamentacji upatrywało szansy na zaspokojenie choćby w minimalnym stopniu elementarnych potrzeb. Znalazło to wyraz w słynnych 21 postulatach Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Gdańsku i porozumieniach sierpniowych z 1980 roku.
Reglamentacja i marsz głodowy
Trudna sytuacja zaopatrzeniowa spowodowała wprowadzenie w skali całego kraju systemu reglamentacji mięsa (kwiecień 1981 roku).
Reklama
Od maja zakres reglamentacji poszerzono o mąkę, masło i kasze. W kolejnych miesiącach zestaw towarów reglamentowanych w skali krajowej i w formie regulacji regionalnych stopniowo stale powiększano, m.in. o środki czystości, benzynę, papierosy i alkohol.
Objęto nimi (choć początkowo w formie ograniczenia wielkości sprzedaży dla jednego kupującego) także artykuły szkolne.
Przejawem głębokiego niezadowolenia mieszkańców Łodzi z fatalnej sytuacji zaopatrzeniowej latem 1981 roku był wielotysięczny marsz głodowy w końcu lipca 1981 roku.
Kolejki po papier toaletowy i nie tylko
Stan wojenny nie rozwiązał problemu niedostatków rynkowych. Symbolem nędzy były chroniczne braki papieru toaletowego. Tylko podwyżki cen i utrzymywanie systemu reglamentacji chroniły rynek przed całkowitym załamaniem.
Reklama
Poziom zaspokojenia potrzeb był bardzo daleki od oczekiwań tak pod względem ilościowym, jak i jakościowym. Mimo obowiązywania systemu reglamentacji okresowo pojawiały się poważne problemy z dostępnością wielu artykułów.
W całej dekadzie odnotowywano deficyt na rynku m.in. artykułów wyposażenia mieszkań (lodówki, pralki, meble, sprzęt radiowo-telewizyjny), artykułów chemicznych, a nawet środków higieny osobistej. Stałym elementem panoramy miasta stały się kolejki.
Po najbardziej pożądane i trudne do zdobycia dobra ludzie czekali nawet w nocy, tworząc tzw. listy kolejkowe.
Poziom życia w latach 80. XX wieku
Poziom życia łodzian nie odbiegał od wskaźników ogólnokrajowych. Znaczna część mieszkańców mieszkała w budynkach oddanych do użytku już po dekadzie gomułkowskiego zastoju. Mieszkania z epoki Gierka i późniejszej były z reguły większe i tym samym bardziej „ustawne”.
Zamieszkiwanie w blokach – budzące do chwili obecnej tak wiele kontrowersji i emocji – oznaczało jednak dostęp do podstawowych wygód – do centralnego ogrzewania, ciepłej wody, sieci gazowej.
Jednym ze wskaźników zamożności społeczeństwa jest wyposażenie mieszkań, w przedmioty trwałego użytku. Jak to przedstawiało się w naszym mieście na tle średnich krajowych?
Reklama
Na co mogli pozwolić sobie łodzianie?
Wiosną 1989 roku pracownicy Zakładu Socjologii Ogólnej Uniwersytetu Łódzkiego przeprowadzili badania w tym zakresie w Łodzi na reprezentatywnej próbie wśród mieszkańców miasta w wieku 20–61 lat. Rezultaty tych badań można porównać do ustaleń GUS odnoszących się do średnich krajowych.
Przykładowo aż 54% dorosłych łodzian posiadało telewizor kolorowy, jeszcze większy był odsetek posiadaczy wersji czarno-białej – 65%. W kraju średnia wyposażenia w telewizory kolorowe była niższa – przeciętnie 35% gospodarstw, dominowały telewizory czarno-białe – 75%.
Łodzianie byli częściej (w stosunku do średniej krajowej) właścicielami magnetowidów (8% badanej populacji), mieli więcej pralek automatycznych (60% gospodarstw, podczas gdy w kraju odsetek ten oscylował wokół 41%).
Powszechnym urządzeniem był zwykły magnetofon (45% gospodarstw), rzadziej byliśmy posiadaczami magnetofonów stereofonicznych (22%), częściej natomiast samochodów osobowych (36%), dystansując wyraźnie „kraj” (27%).
Przedmiotem marzeń wielu łodzian były komputery (4%) i kamery filmowe (2%). Co dwudziesty badany miał domek letniskowy. Nie najlepiej sytuacja wyglądała w zakresie dostępu do telefonów, przeciętnie jedynie co piąty dorosły rodak był ich posiadaczem (19%).
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Leszka Olejnika pt. Dekada Solidarności. Łódź w latach 1980-1989. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego w 2020 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.