Zgodnie z obowiązującym przez dwa stulecia prawem legioniści w starożytnym Rzymie nie mogli w trakcie służby zawierać związków małżeńskich. Zachowane źródła jasno jednak pokazują, że podczas trwającego 25 lat kontraktu antyczni żołnierze często wchodzili w stałe związki. Oto jak wyglądało życie rodzinne rzymskich legionistów.
Wśród licznych zmian wprowadzonych w armii przez pierwszego rzymskiego cesarza Oktawiana Augusta znalazł się również zakaz zawierania małżeństw przez zwykłych legionistów oraz żołnierzy wojsk pomocniczych (auxilia).
Reklama
Legioniści i tak zakładali rodziny
Co więcej jeżeli przyszły legionista w chwili podpisywania 25-letniego kontraktu z armią miał już żonę, to małżeństwo natychmiast unieważniano. Jak podkreśla doktor Adrian Goldsworthy w książce pt. The Complete Roman Army „państwo uważało, że siły zbrojne będą działać skuteczniej, jeśli nie będą obciążone rodzinami żołnierzy, a co ważniejsze, niechętnie przyjmowało jakąkolwiek odpowiedzialność za rodziny legionistów”.
Prawo obowiązywało aż do przełomu II i III wieku n.e. i zostało zniesione dopiero przez Septymiusza Sewera. Legioniści spędzali w wojsku jednak aż ćwierć wieku, czyli znaczną większość swego dorosłego życia (więcej o długości życia starożytnych Rzymian pisałem w innym artykule).
W tej sytuacji stałe związki, z których rodziło się nieraz liczne potomstwo, nikogo nie dziwiły. Zgodnie z tym, co pisze Adrian Goldsworthy:
W rzeczywistości, pomimo oficjalnego stanowiska, istnieje wiele dowodów na to, że żołnierze brali kobiety za swoje „żony” i zakładali rodziny, który obie strony uważały za właściwe małżeństwo.
Reklama
Prawdopodobnie ta praktyka, zawsze częsta, stała się jeszcze bardziej powszechna, gdy oddziały armii osiedlały się we względnie stałych garnizonach pod koniec I i na początku II wieku n.e. Wiele z tych kobiet pochodziło z prowincji, a niemały odsetek stanowiły wyzwolone niewolnice, które następnie brały ślub ze swoimi byłymi panami-żołnierzami.
O rosnącej powszechności zjawiska najlepiej świadczyło to, że od II wieku n.e. coraz częściej nowi żołnierze deklarowali, że urodzili się „w obozie” (in castris).
Nadawanie obywatelstwa całym rodzinom
Oczywiście dowództwo doskonale zdawało sobie sprawę z panującego stanu rzeczy. Dobitnie dowodzi tego treść zachowanych dyplomów otrzymywanych przez żołnierzy wojsk pomocniczych po zakończeniu służby. Potwierdzały one nadanie rzymskiego obywatelstwa nie tylko samemu weteranowi, ale również jego żonie oraz dzieciom.
W przypadku, gdy taki żołnierz nie miał jeszcze wybranki, to obywatelstwo przyznawano także kobiecie (ale tylko jednej) poślubionej po zakończeniu służby. Zgodnie z tym, co pisze autor książki The Complete Roman Army:
Reklama
Na niektórych wczesnych dyplomach żołnierz, jego żona i dzieci są wymienieni z imienia i nazwiska. W połowie II wieku n.e. formuła uległa zmianie i nadawanie obywatelstwa dzieciom nie było już uwzględniane.
Problemy z dziedziczeniem
W przypadku legionistów posiadających obywatelstwo w chwili podpisywania kontraktu z armią sytuacja ich partnerek oraz dzieci prezentowała się inaczej. Większość wybranek legionistów pochodziła bowiem z podbitych prowincji, czyli nie posiadały obywatelstwa.
Nawet jeżeli były Rzymiankami, to dzieci urodzone z takich związków w świetle prawa traktowano jako nieślubne. W związku z tym nie przysługiwała im pełnia praw. Pojawiały się również problemy z dziedziczeniem. Jak zauważa Adrian Goldsworthy, co prawda „doceniano chęć żołnierzy do przekazywania majątku swoim rodzinom, a mimo to nie chciano znieść zakazu zawierania małżeństw”.
W tej sytuacji kolejni cesarze zezwalali legionistom „na sporządzanie testamentów — czego mężczyzna normalnie nie mógł zrobić, gdy żył jego ojciec, ponieważ technicznie rzecz biorąc, ten ostatni był właścicielem całego majątku swojego gospodarstwa domowego”.
Reklama
Rządzący na początku II wieku n.e. cesarz Hadrian potwierdził prawo, pozwalające żołnierzom na spisywanie testamentów, których beneficjentami były osoby nieposiadające obywatelstwa. Co więcej umożliwił dzieciom legionisty wysuwanie roszczeń do jego majątku, jeśli zmarł bez sporządzenia testamentu.
Ogromna skala zjawiska
Ciekawym przykładem troski o los potomków z nieformalnych związków jest papirus z terenu Egiptu datowany na 131 r. n.e. Zawierał on oświadczenie Epimacha, syna Longinusa mówiące o tym, że dziewczynka Longinia urodzona przez żonę/konkubinę żołnierza, Arsus, była jego córką. Zgodnie z tym co podkreśla Adrian Goldsworthy „takie formalne oświadczenia o ojcostwie, złożone w obecności świadków, mogły pomóc dziecku udowodnić swoją tożsamość i odnieść sukces w staraniach o udział w spadku po ojca”.
Część historyków szacuje, że nawet połowa legionistów w trakcie służby wchodziła w stałe związki. Mimo wszystko nie mamy całkowitej pewności gdzie mieszkały rodziny rzymskich żołnierzy. Zwykle przyjmuje się, że żyły one w otaczających forty osiedlach zwanych canabae. Archeolodzy w trakcie wykopalisk odnajdują jednak wewnątrz koszar przedmioty należące bez wątpienia do kobiet i dzieci.
Może to zatem sugerować, że najbliżsi mieszkali wraz z legionistami wewnątrz fortów. Na pewno na ich terenie kwaterowały rodziny wyższych oficerów. Im bowiem rzymskie prawo nie zabraniało zawierania małżeństw. Żenić mogli się również centurionowie, a w przypadku wojsk pomocniczych być może nawet dekurionowie.
Bibliografia
- Adrian Goldsworthy, The Complete Roman Army, Thames & Hudson, 2003.