Helena Rubinstein na otwarciu galerii jej imienia w Muzeum w Tel Awiwie, 1959 rok (fot. Fritz Cohen/domena publiczna).

92-letnia Helena Rubinstein padła ofiarą napadu. Trudno uwierzyć w to, jak poradziła sobie z rabusiami

Strona główna » Historia najnowsza » 92-letnia Helena Rubinstein padła ofiarą napadu. Trudno uwierzyć w to, jak poradziła sobie z rabusiami

U progu szóstej dekady XX wieku Helena Rubinstein była już prawdziwą legendą… i jedną z najbogatszych kobiet swojej epoki. Nic dziwnego, że jej nowojorski dom stanowił nie lada pokusę dla złodziei. Grupa rzezimieszków, która zdecydowała się na skok po kasę, nie wiedziała jednak, z kim zadziera.

O Helenie Rubinstein, od 1938 roku (po drugim mężu) posługującej się również tytułem księżnej Gourielli można powiedzieć wiele, ale z pewnością nie to, że łatwo było ją onieśmielić. Od dziecka wiedziała, czego chce, i potrafiła to osiągnąć (o czym Ola pisała w swoim artykule).


Reklama


Zaczynała w średnio zamożnej rodzinie żydowskiego pochodzenia, na krakowskim Kazimierzu – po latach jej salony kosmetyczne w Australii, Europie i Ameryce Północnej odwiedzały tysiące klientek. Jej imperium funkcjonowało bez zarzutu, a ona sama obracała się w najlepszym towarzystwie. W gronie jej znajomych znaleźli się choćby Ernest Hemingway, Coco Chanel, Gregory Peck czy Salvador Dali.

„Zamek” przy Park Avenue

Przedsiębiorcza Polka nigdy nie dawała zbić się z pantałyku. Udowadniała to przez całe życie, mimo przeciwności zdobywając ogromną fortunę; była nawet jedną z nielicznych osób, które… zarobiły na krachu giełdy w 1929 roku!

Helena Rubinstein z drugim mężem, gruzińskim księciem Artchilem Gouriellim-Tchkonia (fot. domena publiczna).

Po raz kolejny pokazała swój upór, zdobywając wymarzone nowojorskie mieszkanie. Jak opowiada w książce „Buntowniczki” Andrzej Fedorowicz:

Przy 625 Park Avenue, róg 69 Ulicy, był – jak mówiła – jej własny dom. Dziś to wciąż jeden z najlepszych adresów w tym mieście, podobnie jak w 1942 roku, gdy postanowiła wynająć tu apartament.


Reklama


Lecz cóż, że była jedną z najbogatszych kobiet świata, a po ślubie z Artchilem Gouriellim-Tchkonia przysługiwał jej książęcy tytuł. Odmówiono jej, bo była Żydówką! Zabolało? Z pewnością, ale to do niej należało ostatnie słowo. A właściwie nawet dwa zdania: „Nie chcą Żydów? […] kupuję całą kamienicę”. I wkrótce rzuciła się w wir urządzania swojego wymarzonego „zamku w powietrzu”.

Rubinstein nie żałowała pieniędzy na wystrój swojego nowego lokum. Jej kolekcja sztuki prymitywnej – dzisiaj wręcz niemożliwa do wycenienia – już wówczas zyskiwała na wartości. A obok etnicznych „pamiątek” wisiały przecież płótna Matissa, Chagalla, Picassa…

Potencjalnych złodziei mogła też skusić warta około miliona dolarów biżuteria, przechowywana w domowym sejfie.

Rabusie nie pogardziliby też pewnie kolekcją bogato zdobionych luster czy kompletami cennej chińskiej porcelany. A że księżna Gourielli była popularna, zaś jej majątek powszechnie znany – na chętnych do przygarnięcia części bogactwa nie trzeba było długo czekać.

Tekst powstał w oparciu o książkę Andrzeja Fedorowicza „Buntowniczki. Niezwykłe Polki, które robiły, co chciały” (Prószyński Media 2019).

„To amatorzy”

Trzej włamywacze, którzy w 1962 roku w przebraniu posłańców z kwiaciarni wdarli się do domu przy Park Avenue, liczyli pewnie na to, że jego 92-letnia właścicielka nie będzie stawiać wielkiego oporu. Początkowo szło im całkiem nieźle: skrępowali sznurem służącego, a w torebce Rubinstein znaleźli sto dolarów.

Teraz potrzebny był im tylko klucz do sejfu. Zamierzali wydrzeć go bogaczce, którą zaskoczyli jeszcze w pościeli. „Krucha staruszka” okazała się jednak o wiele poważniejszym przeciwnikiem, niż się spodziewali. Fedorowicz relacjonuje:


Reklama


Madame, jak zwykle, wykorzystała swoje atuty – tym razem obfity biust. Klucz do sejfu ukryła w staniku, a diamentowe kolczyki w zużytej chusteczce do nosa, niedbale rzuconej na łóżku. Uprzedziła intruzów uprzejmie, że się ich nie lęka, że mogą ją zabić, ale nie okraść.

„Idźcie stąd!” – zakończyła tonem władczym, bo innego w tym domu nie używała. I poszli sobie, choć wpierw posadzili ją na krześle i przywiązali do niego pasami z satynowego prześcieradła. I wtedy Madame narobiła takiego wrzasku, że uciekli natychmiast.

Już po całej akcji Rubinstein uznała rabusiów za zwykłych amatorów. Mogła sporządzić ich portrety pamięciowe, ale zrezygnowała z tego. Zresztą nie zabrali nic cennego, choć mogli zgarnąć choćby jedno z wartych fortunę dzieł sztuki.

Helena Rubinstein przez całe życie stawiała na swoim (fot. domena publiczna).

Jak sama księżna czuła się po napadzie? Nawet wtedy bynajmniej nie poczuła strachu. Jak podaje Fedorowicz:

Gdy skrępowany sznurem służący wyswobodził się i wezwał pomoc, kiedy zbiegli się zatroskani krewni i pracownicy, starsza pani wyśmiała propozycję odpoczynku. Kazała sobie podać szminkę i jak najszybciej wpuścić dziennikarzy.


Reklama


Bibliografia

Ilustracja tytułowa: Helena Rubinstein na otwarciu galerii jej imienia w Muzeum w Tel Awiwie, 1959 rok (fot. Fritz Cohen/domena publiczna).

Autor
Anna Winkler
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.