Historycy twierdzą, że żaden z polskich władców nie padł ofiarą takiego samego oskarżenia. Także w skali całej Europy jest ono niemal ewenementem. Czy w twierdzeniach jakoby Bolesław Śmiały „żył sprzecznie z naturą” kryje się ziarno prawdy? I jak należy je interpretować?
Pierwszy polski kronikarz nie wyrobił sobie jasnego zdania o królu Bolesławie. Krytykował go za porywczość i pyszałkowatość. Z drugiej strony – chwalił jego zbrojne wyczyny i nie ukrywał wielkiej hojności.
Reklama
Nawet upadek króla nie był dla Galla Anonima sprawą zupełnie czytelną. Kronikarz przyznał, że Bolesław skazał na śmierć krakowskiego biskupa Stanisława. Ale zarazem – nazwał tego drugiego „zdrajcą”.
Kolejni dziejopisarze nie zaprzątali już sobie głów podobnymi subtelnościami. Kiedy zaczął się rozwijać kult Stanisława jako męczennika, konieczne stało się obsadzenie jego mordercy w roli bezwzględnego tyrana.
Tworzący przeszło sto lat później Wincenty Kadłubek wyraźnie podbił stawkę. Twierdził, że król był człowiekiem mściwym i wyjątkowo brutalnym. Miał nie tyle wydać biskupa na śmierć, co wręcz – osobiście go zabić. Z kolei niewiernym żonom swoich żołnierzy kazał przystawiać szczenięta do piersi.
Jedno kłamstwo za drugim
Ta osobliwa bajeczka to jeszcze nic w porównaniu z kolejnymi relacjami. Na tyle późnymi, że nie mogły mieć żadnego oparcia w rzeczywistości i w historycznych czynach Bolesława.
W połowie XIII wieku Wincenty z Kielczy spisał najpopularniejszy z żywotów świętego Stanisława. Stwierdził w nim, że król „idąc za pożądliwością ciała, zamienił chwałę swą na hańbę, a naturalny sposób życia na taki, który sprzeczny jest z naturą”.
Dominikanin nie rozwinął swoich słów. I nie próbował tłumaczyć co dokładnie miał na myśli. Insynuacja spodobała się jednak czytelnikom, a kolejne pokolenia pisarzy swobodnie ją rozwijały.
Reklama
Klacz zdobiona purpurą
Pod koniec XIII stulecia autor tak zwanej Kroniki wielkopolskiej wyjaśnił, że król posiadał „klacz, zdobioną purpurą i bisiorem”. Podobno monarcha pragnął okazać pogardę kobietom, które zdradziły jego wojowników. W tym celu pokazywał się publicznie z wystrojonym zwierzęciem i obdarzał je niezwykłymi względami. Miał nawet „zażywać klaczy”. Choć kronikarz twierdził, że osobiście nie wierzy w ten akurat detal.
Inny autor, cysterski mnich tworzący w tym samym czasie tak zwaną kronikę polsko-śląską, nie miał podobnych wątpliwości. Pod jego piórem plotka doczekała się swojej finalnej i najbardziej odpychającej wersji. Autor oznajmił bez wahania, że rozpustny król „wbrew naturze” współżył z klaczą.
Bezpodstawna legenda
Legenda nie miała żadnego osadzenia w faktach. Także jej pierwotnej wersji – podanej przez Wincentego z Kielczy – nie można przyjmować za dobrą monetę. Autor, tak jak wszyscy kolejni, tylko konfabulował.
Trzeba to podkreślić, bo właśnie na tej bałamutnej tradycji bazują często powtarzane twierdzenia, iż Bolesław Szczodry był pierwszym homoseksualistą na polskim tronie. W rzeczywistości żadni kronikarze nie twierdzili, że król odczuwał pociąg do mężczyzn. Nikt przez całe średniowiecze nie zinterpretował w ten sposób „doniesień” Wincentego z Kielczy.
Reklama
Sam autor żywotu świętego biskupa na pewno nie dysponował informacjami o orientacji seksualnej Bolesława Szczodrego. Chciał tylko obrzydzić czytelnikom obraz monarchy, żyjącego prawie dwa stulecia przed nim. Zrobił to w najbardziej brutalny sposób, jaki przychodził mu do głowy. A puszczona przez niego plotka stanowi świetny przykład czarnego PR-u rodem ze średniowiecza.
Przeczytaj też o żonie Bolesława Śmiałego. Jedynej polskiej królowej, której imienia nie znamy.
Bibliografia
- J. Banaszkiewicz, Czarna i biała legenda Bolesława Śmiałego, „Kwartalnik Historyczny”, t. 88 (1981).
- K. Benyskiewicz, Król Bolesław II Szczodry i jego historiograficzne przypadki [w:] W kręgu Bolesława Szczodrego i Władysława Hermana, Wydawnictwo UWr, Wrocław 2010.