Ocena wzrostu na podstawie kości nie jest sprawą oczywistą nawet, gdy szkielet zachował się w idealnym stanie. Paradoksalnie prościej jest oszacować ile centymetrów miał człowiek, po którym została tylko jedna, jedyna kość. Ale czy wynikom można wierzyć?
Naukowe pomiary ludzkich szczątek przeprowadzano już w XIX wieku, były one jednak obarczone dużym marginesem błędu. Najczęściej zawyżano wzrost zmarłych – o kilka, a niekiedy wręcz kilkanaście centymetrów.
Reklama
Tak było chociażby w przypadku Jadwigi Andegaweńskiej: kobiety rosłej, ale nie tak bardzo (ok 180 cm), jak sądzili antropolodzy biorący udział w otwarciu jej grobu w 1887 roku. Także postura czwartej żony Władysława Jagiełły, Zofii Holszańskiej – w XIX wieku szacowana na 179 cm – na pewno została wyolbrzymiona.
Metoda anatomiczna. Najdokładniejsza technika…
Stosowana dzisiaj metoda pomiaru w oparciu o cały szkielet – czyli tak zwana metoda anatomiczna – powstała w latach 50. XX wieku. Opracował ją francuski ekspert Georges Fully, dokonujący na zlecenie władz identyfikacji ofiar niemieckiego obozu koncentracyjnego Mauthausen.
Technika Fully’ego wymaga zmierzenia wszystkich kości ciągłych, determinujących wzrost, od czaszki po kości skokową i piętową. Uzyskaną sumę zwiększa się następnie o określone wzorem wartości, mające odpowiadać tkankom miękkim.
Metodę dopracowano jeszcze na początku XXI wieku. Zespół specjalistów z George Washington University i John Hopkins University dowiódł, że w przypadku czarnoskórej ludności zaniżała ona wzrost nawet o 2,4 cm. Wprowadzono nowe wzory odpowiadające za tkanki miękkie, ale też za zmiany wynikające z wieku zmarłego.
„Ulepszona” metoda Fully’ego uchodzi za wysoce precyzyjną, choć nie bezbłędną. Przyjmuje się, że pozwala ona określić wzrost człowieka z dokładnością do ok. 2 cm. Tak więc, jeśli ze wzorów wynika, że zmarły miał 175 cm, należy przyjąć, że w rzeczywistości liczył od 173 do 177.
…której prawie się nie używa
Nie istnieje lepszy sposób pomiarów. Mimo to w badaniach archeologicznych metoda Fully’ego jest stosowana tylko sporadycznie. Przyczyny takiego stanu rzeczy wyjaśniają Rebecca Growland i Lauren Walther w jednej z najnowszych prac, poświęconych budowie ciała starożytnych Rzymian.
Reklama
Po pierwsze bardzo rzadko zdarza się, by szczątki ludzi żyjących przed stuleciami były zachowane w pełni. A tym bardziej: by nie doszło do ich uszkodzenia bądź przemieszania.
Po drugie, nawet gdy badacze dysponują szkieletami w idealnym stanie, mierzenie ich w całości stanowi przedsięwzięcie bardzo czasochłonne, wymagające precyzji i kompetencji. Nawet nie kilka, ale kilkadziesiąt razy szybciej wzrost można określić w oparciu o alternatywną technikę. Mowa o tak zwanej metodzie matematycznej.
Metoda matematyczna. Banalnie prosty sposób
„W teorii wzrost człowieka można zrekonstruować wykorzystując dowolną, pojedynczą kość” – zaznacza profesor Richard H. Steckel z Ohio State University.
Zależności między tym, jak długie są poszczególne elementy szkieletu, a jaki jest faktyczny wzrost człowieka zostały dostrzeżone pod koniec XIX wieku. Już wtedy zaproponowano pierwsze wzory matematyczne mające je odzwierciedlać. W połowie XX wieku sposób został dopracowany przez dwie amerykańskie antropolożki śledcze.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Metoda Mildred Trotter i Goldine Gleser jest banalnie prosta. Wymaga tylko zmierzenia kości udowej. Zgodnie z jej pierwotną wersją u białoskórych mężczyzn wzrost wynika ze wzoru: 65,53+(2,32* maksymalna długość kości udowej). U kobiet jest to 54,1+(2,47* maksymalna długość kości udowej). Zamiast uda można użyć piszczeli, albo też obu tych kości (choć wtedy oczywiście wzory są inne).
Sposób – tak przystępny, że jest go w stanie zastosować nawet laik – zdobył sobie olbrzymią popularność wśród archeologów. Zdecydowana większość badań nad wzrostem dawnych populacji prowadzonych w minionych siedmiu dekadach opiera się właśnie na nim. W ostatnich latach metoda jest jednak coraz głośniej i bardziej stanowczo krytykowana.
Reklama
Błędy i nieścisłości
Trotter i Gleser przygotowały odmienne wzory dla szczątek osób biało- i czarnoskórych (Afroamerykanie mają co do zasady dłuższe kości udowe). Dzisiaj wiadomo już jednak, że jest to podział o wiele zbyt ogólny.
Budowa ciała różni się nawet między drobnymi grupami. Zmienia się też z epoki na epokę. Odnoszenie wzoru opracowanego w oparciu o kości XX-wiecznych Amerykanów na przykład do szczątek mieszkańców starożytnego Rzymu, albo średniowiecznego Paryża może rodzić błędy wykraczające daleko poza akceptowalny margines.
Dla uzyskania rzetelnych wyników należałoby tworzyć każdorazowo nowy wzór, właściwy dla danej społeczności i okresu. Najlepiej zachowane szkielety powinny zostać zbadane metodą anatomiczną, dającą punkt odniesienia, a dopiero kolejne – odpowiednio zmodyfikowanym sposobem matematycznym.
Opisane podejście, choć zyskuje na popularności, wciąż nie jest powszechne. Zwłaszcza, że nie każdy antropolog czy archeolog potrafi ułożyć własny, rzetelny wzór.
Jakby ten problem nie był wystarczająco poważny, badania weryfikacyjne wykazały, że pierwotne badania Trotter i Gleser były obarczone poważnymi pomyłkami. Wzory nie tylko były ogólne, ale też – po prostu błędne.
Dzisiaj stosuje się ich zaktualizowane wersje, ale także te budzą pewną rezerwę. Co więcej nie da się poprawić setek, albo i tysięcy badań opartych na omyłkowej metodologii.
Reklama
Czy tej metodzie można wierzyć?
Jak dokładne są pomiary wykonywane według najnowszej wersji techniki matematycznej? Czy rzeczywiście prosty wzór pozwala stwierdzić, że na przykład Karol Wielki miał 184 centymetry wzrostu, bo jego lewa kość piszczelowa mierzy 43 centymetry?
Podejmowano różne próby odpowiedzi na to pytanie. Jedne z najnowszych i najbardziej rzetelnych badań w temacie przeprowadziły Rebecca Growland i Lauren Walther.
Brytyjskie specjalistki dokonały pomiarów 174 męskich i 213 kobiecych szkieletów osób żyjących w pobitej przez Rzymian Brytanii. Według najdokładniejszej metody anatomicznej, mężczyźni mieli średnio 163 cm a kobiety niespełna 154 cm wzrostu.
Te same szczątki zbadano sposobem matematycznym w różnych wersjach. Pierwotne wzory Trotter i Gleser dały w przypadku pomiaru samej kości udowej wynik różniący się nawet o ponad 5 centymetrów (zarówno wzrost mężczyzn, jak i kobiet został znacząco zawyżony). Użycie nowszej wersji wzoru dało tylko nieznacznie mniejszą różnicę – do 4 centymetrów.
Wyliczenie czy wróżenie?
Ile centymetrów miał więc Karol Wielki? Może 184. Ale równie dobrze o kilka centymetrów mniej lub więcej, bo autorzy nie użyli wzorów właściwych dla państwa Franków VIII stulecia, ale standardowe, XX-wieczne przeliczniki. Sami byli zresztą świadomi braku precyzji.
W artykule prezentującym wyniki badań przytoczono wyliczenia na podstawie ośmiu różnych wariantów metody matematycznej. Dały one wyniki od 179 centymetrów (wzór Breitingera z 1937 roku) po 192 centymetry (wzór Rolleta z 1889). 184 centymetry to po prostu… średnia ze wszystkich tych metod.
Przeczytaj również czy neolityczna rewolucja agrarna była największym oszustwem w historii
Reklama
Bibliografia
- Danubio M.E., Martella P., Sanna E., Changes in stature from the Upper Paleolithic to the Medieval period in Western Europe, “Journal of Anthropological Sciences”, t. 95 (2017).
- Gowland R., Walther L., Human Growth and Stature [w:] The Science of Roman History. Biology, climate, and the future of the past, red. W. Scheidel, Princeton University Press 2018.
- Janicki K., Damy polskiego imperium, Znak 2017.
- Lepszy L., Grób królowej Zofii czwartej żony Władysława Jagiełły na Wawelu, „Sprawozdania Komisyi do Badania Historyi Sztuki w Polsce”, t. 8, z. 1-2 (1907).
- Raxter M.H., Auerbach B.M., Ruff C.B., Revision of the Fully Technique for Estimating Statures, “American Journal Of Physical Anthropology”, t. 130 (2006).
- Rühli F., Blümich B., Henneberg M., Charlemagne was very tall, but not robust, „Economics and Human Biology”, t. 8 (2010).
- Steckel R.H., New Light on the „Dark Ages”: The Remarkably Tall Stature of Northern European Men during the Medieval Era, “Social Science History”, t. 28 (2004).
1 komentarz