Bolszewicka okupacja położonego niespełna 100 kilometrów na północ od Warszawy Ciechanowa trwała tylko 10 dni. To wystarczyło, by krasnoarmiejcy pokazali, na co ich stać. I co działoby się w całej Polsce, gdyby losy wojny potoczyły się inaczej.
Prący ku Wiśle 3 Korpus Konny Gaj-Chana zajął Ciechanów po krótkiej, acz zaciętej walce. Stało się to w południe 8 sierpnia 1920 roku. Jak donosiła później polska prasa, już następnego dnia komisarz wojenny miasta Pietrow rozkazał rozwiesić na murach odezwę w języku rosyjskim, która „w dosłownym przekładzie” brzmiała następująco:
Reklama
W dniu 8 sierpnia b.r. miasto Ciechanów zostało zdobyte przez czerwoną kawalerię. Pobita na głowę szlachta polska — ucieka. Zwracam się do wszystkich towarzyszów krasnoarmiejców z wezwaniem, by utrzymywali w mieście rewolucyjny porządek, by nie zdarzały się żadne gwałty, grabieże i nadużycia maruderów.
Niechaj wszyscy obywatele miasta Ciechanowa przekonają się, że nie jest prawdą to, co im o nas opowiadali polscy panowie w słowach obelżywych. Towarzysze krasnoarmiejcy! Przybyliśmy tutaj w celu oswobodzenia polskiego ludu pracującego z niewoli, od jarzma i gwałtu. A więc powinniśmy tego dokonać istotnie, wprowadzając rewolucyjny, wzorowy porządek w mieście.
Z gimnazjum zrobili stajnię
Jednocześnie komisarz groził, że „winni pogwałcenia niniejszych przepisów zostaną surowo ukarani”. Była to tylko czcza gadanina. Bolszewicy szybko dowiedli, że „polscy panowie” wcale nie opowiadali na ich temat kłamstw lecz straszliwe fakty. Jak pisze profesor Lech Wyszczelski w książce Ciechanów 1920:
(…) w mieście zapanował terror. Rozpoczęło się plądrowanie, grabieże, gwałty, zabójstwa. Przede wszystkim dotyczyło to ludzi zamożnych i duchowieństwa, ale nie tylko ich. Miasto zamieszkiwała licznie ludność żydowska (rzemieślnicy, sklepikarze, ludzie wolnych zawodów). Oni także stawali się obiektem grabieży i gwałtów.
Jak podaje Dariusz Piotrowicz w artykule Powiat ciechanowski w sierpniu 1920, już pierwszego dnia okupacji żołnierze Armii Czerwonej:
(…) splądrowali budynek Stowarzyszenia Spożywczego „Łydynia”. Pod nieobecność zarządu i personelu wyłamali drzwi. Z towarów, które były w sklepie pozostało trochę soli, nafty i bielidła.
Straty poczynione przez bolszewików oszacowano później na ponad 100 000 marek polskich, czyli równowartość około 20 000 obecnych złotych. To był zaledwie początek bandyckich aktów. Jak czytamy w Ciechanowie 1920:
Reklama
W pomieszczeniach ograbionego i zdewastowanego miejscowego gimnazjum postanowiono zainstalować tymczasowe koszary, nawet stajnię.
Zrabowano zapasy cukru z ciechanowskiej cukrowni, także te w Glinojecku i Kraszewie, podobnie jak wszelkie produkty żywnościowe oraz odzież. W oddalonym od miasta o 3 km Sokołówku zniszczono wyposażenie rolniczej szkoły i internatu.
Rabowali wszystko co się dało
Agresor łapczywie rzucił się także na zapasy zboża, którego z powodu braku środków transportu nie udało się Polakom wywieźć na zachód. Dariusz Piotrowicz wylicza, że tylko z magazynów Agentury Handlowej Powiatowego Urzędu Zbożowego zrabowano niemal 40 ton żyta, ponad 6,5 tony pszenicy, ponad 7 ton jęczmienia oraz blisko 17 ton owsa. Z kolei profesor Wyszczelski podkreśla, że:
Ze szczególnym zapałem rabowano kościoły, domy parafialne, ale też majątki ziemskie, dwory. Tak było w Grudusku, Sulerzyżu, Luberadzu, Malużynie. Rabowano i wywożono łupy. Pomocy mieli udzielać członkowie Związku Zawodowego Robotników Rolnych oraz służba dworska.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
W mieście poza Polakami do rabunków przyłączała się również część żydowskiej biedoty. Należy jednak podkreślić, że zamożniejsi mieszkańcy wyznania mojżeszowego z dużą rezerwą podchodzili do haseł głoszonych przez najeźdźcę. Co więcej – zgodnie z tym co podaje Dariusz Piotrowicz – starozakonni ukrywali nawet polskich żołnierzy, którym nie udało się wycofać na zachód.
Gwałty na porządku dziennym
Poza grabieżami zmorą ludności Ciechanowa i okolic stała się fala gwałtów dokonywanych przez krasnoarmiejców. Jak pisał pod koniec sierpnia 1920 roku Przemysław Mączewski na łamach dziennika „Rzeczpospolita”, już drugiej nocy okupacji „lekarz wojskowy z 15 dywizji wraz z komendantem zgwałcili w miejskim szpitalu miejscową sanitariuszkę”. Dalej zaś stwierdzał:
Reklama
Gwałcenie kobiet chrześcijanek i żydówek było zresztą na porządku dziennym. Bolszewicy uważali to za zaszczyt względem miejscowej ludności, powtarzając, że wytwarzają nową, wyzwoloną rasę.
Sytuacja wyglądała równie dramatycznie w okolicznych wsiach. Jeden z wrześniowych numerów „Robotnika Rolnego” przytaczał na przykład historię jaka rozegrała się nieopodal majątku Sokołówek.
Czerwonoarmiści znaleźli tam ukrywającą się matkę oraz jej dwie córki w wieku 15 i 17 lat. Najpierw skatowano nastolatki „za oporność”, a następnie:
(…) zawleczono je na ubocze, skąd zbolałą matkę dochodziły nieludzkie krzyki nieszczęśliwych córek, nad którymi kolejno pastwiła się banda bolszewicka.
Podobny los spotkał również 15-letnią córkę jednego chłopów pracujących w majątku Sokołówek.
Reklama
Terror się wzmaga
Fala terroru jeszcze się wzmogła po tym, jak 15 sierpnia Ciechanów na krótko został zajęty przez 203 pułk ułanów. Profesor Wyszczelski w swojej książce stwierdza, że:
Tym razem nowa fala prześladowań uzasadniana była rzeczywistą czy rzekomą współpracą mieszkańców podczas opanowywania miasta przez Wojsko Polskie. Nowa fala gwałtów dotknęła kobiety. Dokonywano też licznych aresztowań i wywózki aresztowanych w nieznanym kierunku.
Czas rozliczeń
W obliczu ogromu zbrodni nie może dziwić entuzjazm mieszkańców Ciechanowa i okolic okazany 18 sierpnia, kiedy czerwoni okupanci zostali definitywnie przepędzeni.
Po powrocie polskiej administracji przyszedł czas na rozliczenia. Jak pisze profesor Wyszczelski:
Zbierano i analizowano informacje o przypadkach współpracy z bolszewikami, w szczególności odnosiło się to do służby folwarcznej, do pracy w bolszewickich organach represji. Aresztowano wiele osób, zarówno Rosjan, Żydów, jak i Polaków.
W stosunku do Rosjan odnotowano nieliczne samosądy, dokonały ich na ogół osoby skrzywdzone lub świadkowie bolszewickich zbrodni, ale samosądy były ścigane przez wojsko i policję, i miały wymiar jednostkowy. Ustalano antypolską postawę części ludności narodowości żydowskiej. Aresztowania dotknęły także rodowitych Polaków.
Ośmiu aresztowanych, oskarżonych o najcięższe zbrodnie, takie jak morderstwa, rozboje i gwałty, zostało przez wojskowe sądy doraźne skazanych na śmierć. Lech Wyszczelski w Ciechanowie 1920 podaje, że:
Reklama
Wśród rozstrzelanych byli: Klemens Stryjewski, Ciuchciński – ich egzekucja odbyła się na dziedzińcu zamku książąt mazowieckich, oraz Antoni Krajewski, Jan Proszek, Czesław Gogolewski i Jan Kraszewski. Karę śmierci wykonano też na S. Marchofie i Buławko.
Polecamy
Bibliografia
- Dariusz Piotrowicz, Powiat ciechanowski w sierpniu 1920 roku, „Niepodległość i Pamięć” nr 17/2 (32), 2010.
- „Robotnik Rolny” nr 30, 1 września 1920.
- „Rzeczpospolita” nr 75, 29 sierpnia 1920.
- Lech Wyszczelski, Nasielsk 1920, Bellona 2020.
2 komentarze