Według oficjalnych sowieckich statystyk Lidia Litwiak zapisała na swoim koncie aż 11 zestrzelonych niemieckich maszyn. Ustalenia z ostatnich lat każą zweryfikować te liczby. Mimo wszystko dziewczyna o polskich korzeniach była jedną z najskuteczniejszych pilotek II wojny światowej.
Lidia Władimirowna Litwiak urodziła się w Moskwie w 1921 roku. Jej ojciec Włodzimierz Litwiak pochodził jednak z Polski, a konkretnie Krakowa. Był działaczem Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL) oraz przyjacielem Feliksa Dzierżyńskiego, na którego zaproszenie wyjechał do bolszewickiej Rosji i zdobył spore zasługi w walce z tzw. kontrrewolucją.
Reklama
W państwie mieniącym się rajem robotników i chłopów nie było mu dane dożyć spokojnej starości. W 1937 roku został aresztowany przez NKWD. Oskarżono go o współpracę z polskim wywiadem i stracono.
Lidia chce bić Niemców
Córka Włodzimierza oficjalnie nosiła imię Lidii, widniejące na liście imion rekomendowanych przez sowieckie ministerstwo kultury. Na co dzień używała jednak swojego polskiego imienia Lilia.
Mając zaledwie 14 lat dziewczyna zapisała się do aeroklubu, gdzie przeszła gruntowne przeszkolenie lotnicze, a następnie trafiła do Chersońskiej Szkoły Pilotów. Po jej ukończeniu zaczęła pracę w kalinińskim aeroklubie jako instruktor Osoawiachimu.
Po agresji III Rzeszy na Związek Sowiecki ta drobna, niebieskooka blondynka za wszelką cenę starała się otrzymać skierowanie na front, choć nie miała nawet 100 godzin nalotu, wymaganych do ubiegania się o przyjęcie do lotnictwa wojskowego.
Kiedy zorientowała się, że władze organizują 122. Grupę Lotniczą, której personel bojowy miały stanowić wyłącznie kobiety, nie dała za wygraną. Jakimś mało legalnym sposobem „uzupełniła” brakujące godziny w swojej książce lotów i została przyjęta do żeńskiej formacji, dowodzonej przez słynną sowiecką pilotkę Marinę Raskową.
Kobieca grupa lotnicza została później podzielona na trzy pułki lotnicze. Jednym z nich był 586. Pułk Lotnictwa Myśliwskiego, w którego szeregach, w stopniu sierżanta, znalazła się Lidia. Wiosną 1942 roku latała na patrole w rejonie Saratowa, miasta leżącego na północ od Stalingradu.
Reklama
Pilotowała myśliwiec Jak-1. Samolot ten ustępował pod względem walorów bojowych myśliwcom niemieckim, jednak można było skutecznie walczyć na nim przeciwko bombowcom.
Pierwsze walki nad Stalingradem
Pod koniec sierpnia 1942 roku Lidia Litwiak została przeniesiona wraz z kilkoma koleżankami do 437. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego. Bronił on nieba nad Stalingradem, uzbrojony w dużo lepsze od Jaków myśliwce Ławoczkina Ła-5 z gwiazdowym silnikiem Szwecowa.
Już 13 września, w swoim drugim locie bojowym, Lidia miała odnieść pierwsze zwycięstwa, zestrzeliwując dwa nieprzyjacielskie samoloty: bombowego Junkersa Ju 88 i myśliwskiego Messerschmitta Bf 109.
Tego drugiego zniszczyła, ratując życie atakowanej przez niego, pozbawionej już amunicji, koleżance. Na kolejne zwycięstwo czekała dwa tygodnie: 27 września podeszła swoim Ławoczkinem na minimalną odległość 30 metrów do nieprzyjacielskiego Junkersa Ju 88, nie dając mu żadnych szans.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Następne sukcesy Litwiak odnosiła już w składzie 296. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego (przemianowanego wkrótce na 73. Gwardyjski PLM), stacjonującego na lotnisku Kotelnikowo pod Stalingradem. Wtedy też dała znać o sobie jej rogata dusza. Po każdym udanym locie bojowym Lilia miała zwyczaj wykonywać swoim Jakiem-1 wiązanki figur akrobatycznych nad macierzystym lotniskiem. Surowo zabraniał tego dowódca pułku podpułkownik Nikołaj Baranow.
Rogata dusza
Dziewczyna nie podporządkowała się upomnieniom, a dowódca… był zmuszony odstąpić od wyciągnięcia wobec niej konsekwencji służbowych. Lidia stała się już znana w kraju, jej sukcesy mocno nagłaśniała sowiecka propaganda, nazywając ją „Białą lilią Stalingradu” – bo taki symbol podobno kazała wymalować sobie pod osłoną kabiny myśliwca.
Reklama
Pilotka lubiła też podkreślać swoją kobiecość: nie pozwoliła ściąć sobie włosów na krótko zgodnie z regulaminem, tleniła je perhydrolem i żeby wyglądać modnie przyszyła futrzany kołnierz do kombinezonu lotniczego. Ponadto z barwionych kawałków materiału spadochronowego robiła kolorowe szaliki, a piloci, którzy latali po niej myśliwcem, czasem znajdowali w kokpicie samolotu bukieciki czerwonych róż…
Kolejne sukcesy
11 lutego 1943 roku Lidia Litwiak zestrzeliła niemieckiego Stukasa Ju 87 oraz uczestniczyła w grupowym zestrzeleniu kolejnego samolotu. 22 marca dokonała bohaterskiego wyczynu, biorąc udział w rejonie Rostowa nad Donem w przechwyceniu wyprawy Junkersów Ju 88 i zestrzeliwując w pierwszym podejściu jednego z nich.
Później przez 15 minut samotnie stawiała czoła kontratakowi sześciu Bf 109 eskorty. Nie dała się zestrzelić, została jednak ranna. Mimo to udało jej się doprowadzić mocno postrzelanego Jaka-1 na lotnisko. Trafiła do szpitala.
5 maja, po rekonwalescencji w Moskwie, wróciła do pułku. Już w pierwszym locie bojowym zestrzeliła Messerschmitta Bf 109. Dwa dni później odniosła kolejne zwycięstwo. 15 czerwca 1943 roku miała podwyższyć swoje konto zestrzelonych samolotów Luftwaffe o jeszcze dwie maszyny.
Reklama
Bezustanne walki doprowadziły Lidię na skraj wyczerpania fizycznego i psychicznego. Pewne oparcie miała w narzeczonym, bowiem w pułku znalazła swoją „drugą połówkę”. Był nim przystojny kapitan Aleksiej Sołomatin, dowódca jednej z eskadr i zdolny as myśliwski. Niestety 21 maja 1943 roku podczas lotu ćwiczebnego Sołomatin zderzył się z ziemią i poniósł śmierć.
Lidia bardzo to przeżyła. Na pogrzebie trzeba było ją siłą odrywać od mogiły ukochanego. Sama też chyba przeczuwała nadchodzącą śmierć. W rozmowie z przyjaciółką z jednostki powiedziała, że boi się tylko jednej rzeczy – zaginięcia bez wieści. W połowie lipca została po raz drugi ranna, nie pozwoliła się jednak ewakuować do szpitala. Podczas jednego z następnych lotów została zestrzelona przez niemieckich pilotów, ale ponieważ nie odniosła obrażeń, wróciła od razu do latania.
Śmierć bohaterki
1 sierpnia 1943 roku podporucznik Lidia Litwiak uczestniczyła w czterech lotach bojowych, podczas których zgłosiła zestrzelenie dwóch niemieckich samolotów oraz jedno zwycięstwo grupowe. Podczas powrotu z ostatniej misji została prawdopodobnie niespodziewanie zaatakowana przez samotnego Messerschmitta Bf 109.
Lidia zaginęła nad terenem opanowanym przez wroga; nikt z towarzyszy nie zauważył, w jakich okolicznościach została zestrzelona. Poszukiwania wraku samolotu i jej ciała prowadzono jeszcze długie lata po wojnie.
Reklama
Dopiero w 1979 roku we wsi Dmitriewka w zbiorowej mogile odnaleziono bezimienne szczątki młodej kobiety, które zostały zidentyfikowane jako należące do lotniczki Lidii Litwiak. Potwierdzenie tych ustaleń zajęło władzom sowieckim kolejne dziesięć lat. Mimo to w przestrzeni medialnej do dziś pojawiają się różne wersje zaginięcia słynnej pilotki, w tym i takie, wedle których Lidia jednak przeżyła feralny lot, trafiła do niewoli, a po wojnie wyszła za mąż i mieszkała incognito z rodziną poza Związkiem Sowieckim.
11 a może tylko 4 zestrzelone maszyny wroga?
Przez lata głoszono, powołując się na oficjalne sowieckie statystyki, że Lidia Litwiak podczas około 150 lotów bojowych zestrzeliła indywidualnie 11 nieprzyjacielskich samolotów. Kolejne 3 miała strącić zespołowo. Zaliczono jej też zniszczenie balonu obserwacyjnego do korygowania ognia artylerii.
Po przeprowadzonych w ostatnim czasie przez rosyjskich entuzjastów lotnictwa weryfikacjach zestrzeleń i zestawieniu meldowanych w czasie wojny sowieckich zwycięstw z potwierdzonymi niemieckimi stratami, wyniki te znacząco się skurczyły. Dzisiaj uważa się, że Lidia Litwiak odniosła 4 zwycięstwa osobiste, 3 zespołowe oraz strąciła wspomniany balon na uwięzi.
W maju 1990 roku, gdy sowieckie imperium chyliło się już ku upadkowi, Lidia Litwiak otrzymała pośmiertnie z rąk prezydenta Michaiła Gorbaczowa tytuł Bohatera Związku Sowieckiego.
Lidia Litwiak uznawana jest dziś za jedną z dwóch najskuteczniejszych kobiet-myśliwców drugiej wojny światowej. Drugą była jej przyjaciółka z pułku Jekatierina Budanowa. Obie dziewczyny często latały w parze na misje bojowe.
Budanowej, w oparciu o różne sowieckie źródła, przyznaje się najczęściej 6 zwycięstw indywidualnych i 5 zespołowych – choć i do tych danych trzeba podchodzić ostrożnie. Mimo to nie ona, ale Lidia, pozostaje najbardziej znaną lotniczką myśliwską ostatniej wojny.
Bibliografia
- Krzysztof Cieślak, Samolot myśliwski Jak-1, Warszawa 1984.
- Robert Michulec, Stalinowskie sokoły, Warszawa 1995.
- Przemysław Skulski, Janusz Bargiel, Grzegorz Cisek, Asy frontu wschodniego, Wrocław 1994.
- Michaił Timin, Zwycięstwa i porażki Lidii Litwiak, warspot, 19 lutego 2020 [dostęp 02.11.2020]