Znawca starożytnego Rzymu, włoski profesor Romolo Staccioli, wymienia osiem kluczowych problemów, z którymi 2000 lat temu borykali się mieszkańcy najważniejszego miasta Europy. Jedna z tych bolączek była szczególnie dotkliwa. A dzisiaj jest znana wielu warszawiakom, krakowianom czy wrocławianom…
„Problemy z którymi borykali się Rzymianie w epoce Cesarstwa były zaskakująco podobne do tych, z którymi nie radzą sobie współcześni mieszkańcy tego miasta i innych wielkich metropolii” – pisze Alberto Angela, autor książki Jeden dzień w starożytnym Rzymie.
Na liście, którą ułożył Romolo Staccioli znalazły się między innymi „chaotyczny ruch drogowy”, „wysokie ceny mieszkań”, „brak bezpieczeństwa, zwłaszcza nocą” czy wszędobylski brud. Największą uciążliwością dla zwyczajnych rzymian był jednak ciągły, oszałamiający i niemożliwy do uniknięcia hałas.
Reklama
Rzymski problem numer jeden
„Tutaj w mieście biedak nie może nawet marzyć o tym, by skupić się, wypocząć” – ubolewał pod koniec I wieku n.e. poeta Marcjalis. – „Bez przerwy mu zatruwa życie hałas w piekarni późną nocą, nauczyciela wrzask o świcie, za dnia – stuk młotków u kotlarzy”.
Tu wekslarz z nudów ciska z brzękiem na zabrudzony stół nerony, tam złoty piasek ktoś na cienkie listki przekuwa na kamieniu, tu orgiastyczny kult Bellony zwabia wyznawców, tam rozbitek gada o swoim ocaleniu, tutaj przez matkę nauczony o wsparcie prosi mały Żyd, tam znowu handlarz siarki drze się.
Dzisiaj oczywiście kult Bellony nikomu nie spędza snu z powiek (a oficyna Bellona, według naszej wiedzy, nie hałasuje jakoś bardzo przy wydawaniu książek). Inne punkty też brzmią z pozoru obco, a jednak… także bardzo znajomo! Kto mieszka, lub mieszkał, w dużym mieście, dobrze wie, że przed hałasem nie sposób uciec.
W polskich metropoliach przynajmniej późną nocą, na chwilę, zapada względna cisza. Horror życia w starożytnym Rzymie brał się stąd, że właśnie po zmroku było najgłośniej!
Ogłuszający nocny hałas
W 45 roku p.n.e. Juliusz Cezar wprowadził sławne zarządzenie, zgodnie z którym za dnia po mieście mogły się poruszać tylko i wyłącznie pojazdy „służące dobru publicznemu”. Wszelki transport prywatny miał być prowadzony zawsze pod osłoną nocy.
Reklama
W efekcie to wtedy zaopatrywano warsztaty i stragany, przewożono meble, najmowano tragarzy, zwożono towary pierwszej potrzeby do zamożnych domów i pałaców… „Nocny hałas w Rzymie potrafił być ogłuszający” – podkreśla archeolog Shelby Brown.
Bezkompromisowo, ale też bez nadziei na zmiany pisał o tym na przełomie I i II wieku n.e. rzymski satyryk, Juwenalis:
Bezsenność jest źródłem większości zgonów tutaj… W jakimż to mieszkaniu możliwy jest sen? W tym mieście sen kosztuje miliony (…).
Wozy walą niczym błyskawice przez wąskie, kręte uliczki; tragarze tkwiący w korkach rzucają siarczyste przekleństwa. Wszystko to obudziłoby nawet śpiącą fokę!
Zdaniem Juwenalisa na hałas było jedno, jedyne lekarstwo. „Tylko ludzie zamożni mogą spać spokojnie” – podkreślał. Czy dzisiaj jest tak bardzo inaczej?
Reklama
Bibliografia:
- Angela Alberto, Jeden dzień w starożytnym Rzymie. Życie powszednie, sekrety, ciekawostki, Czytelnik 2016.
- Brown Shelby, The Seven Plagues of the Ancient Roman City Dweller, „The Iris. Behind the Scenes at the Getty”, 13 czerwca 2012 (dostęp 11 sierpnia 2019).
- Juvenal, The Sixteen Satires, Penguin 1999.