Spalone synagogi. Zdemolowane sklepy. Dziesiątki ofiar śmiertelnych oraz blisko 30 tysięcy Żydów zesłanych do obozów koncentracyjnych. Taki był bilans wydarzeń do jakich doszło w nocy z 9 na 10 listopada 1938 roku na terenie nazistowskich Niemiec. Wielki pogrom przeszedł do historii jako noc kryształowa.
Kryzys czechosłowacki w drugiej połowie 1938 roku skutecznie odwrócił uwagę opinii międzynarodowej od trudnego położenia Żydów w Trzeciej Rzeszy. Żydzi pragnący opuścić Niemcy lub dawną Austrię musieli płacić astronomiczne „zadośćuczynienie”, które niemal całkowicie pozbawiało ich pieniędzy.
Reklama
Prześladowania Żydów w III Rzeszy
Wszyscy Żydzi we wszelkich dokumentach oficjalnych mieli wpisywane imię „Izrael” (mężczyźni) lub „Sara” (kobiety). Każdy Żyd miał obowiązek zinwentaryzować cały swój majątek o wartości przekraczającej 5 tysięcy marek niemieckich. Żydom zakazano praktyki prawniczej i lekarskiej, żydowscy lekarze zaś mogli leczyć wyłącznie żydowskich pacjentów.
Zwalniano nauczycieli, wykładowców akademickich i urzędników pochodzenia żydowskiego. Żydzi nie mogli już studiować na uniwersytetach, handlować bydłem ani być komiwojażerami. Żydowskie interesy zamykano lub „aryzowano” w szybkim tempie. Od stycznia do listopada 1938 roku blisko 800 przedsiębiorstw należących do Żydów, w tym 340 fabryk, przeszło w ręce Niemców.
Po kryzysie czechosłowackim rozpoczęła się fala deportacji Żydów z Niemiec. 18 października Hitler wydał rozporządzenie o wydaleniu z Rzeszy wszystkich pochodzących z Polski Żydów, którzy do tego momentu legalnie mieszkali w Niemczech. Każdy z nich musiał opuścić własny dom i mógł zabrać tylko jedną walizkę. 27 października Gestapo rozpoczęło deportację 18 tysięcy polskich Żydów.
Brutalnie wepchnięto ich do pociągów i wywieziono na granicę z Polską. Władze polskie zgodziły się ich przyjąć tylko pod naciskiem rządu niemieckiego. Deportowanych umieszczono w prowizorycznych obozach, w których panowały okropne warunki.
Zamach na Johannesa von Welczecka
Wśród wydalonych z Niemiec była między innymi rodzina Grynszpanów, mieszkająca wcześniej w Hanowerze. Ich siedemnastoletni syn Herszel przebywał u swojego wuja w Paryżu jako nielegalny imigrant, gdy usłyszał o przymusowym deportowaniu rodziny z Niemiec.
7 listopada kupił rewolwer, załadował do niego pięć pocisków i poszedł do ambasady niemieckiej z zamiarem zabicia ambasadora Johannesa von Welczecka. Ponieważ twierdził, że ma do załatwienia sprawę paszportową, skierowano go jednak do gabinetu znacznie niższego rangą dyplomaty Ernsta vom Ratha.
Reklama
Grynszpan strzelił do Ratha pięć razy, jednak tylko dwie kule dosięgły celu. Ofiara została odwieziona karetką do pobliskiego szpitala. Ranny był w stanie krytycznym. „Bycie Żydem to nie przestępstwo – oznajmił Grynszpan francuskiemu policjantowi, który go aresztował. – Nie jestem psem. Mam prawo żyć i Żydzi też mają prawo żyć na tym świecie”. (…)
Zamach Grynszpana nastąpił dzień przed piętnastą rocznicą nazistowskiego puczu monachijskiego z 1923 roku. Z tej okazji Hitler wygłosił 8 listopada tradycyjne przemówienie w zatłoczonej Bürgerbräukeller w Monachium, ale nie wspomniał ani słowem o ataku, do którego doszło w Paryżu.
Goebbels wzywa do pogromu
O wpół do piątej po południu 9 listopada Ernst vom Rath zmarł w szpitalu na skutek doznanych ran. Hitler został poinformowany o jego śmierci około dziewiątej, na uroczystej kolacji wydanej w starym ratuszu w Monachium. Goebbels zanotował w swoim dzienniku: „Przedstawiam Führerowi całą sprawę. On decyduje: pozwolić na dalsze demonstracje. Wycofać policję. Żydzi mają raz wreszcie poczuć, co oznacza gniew narodu”.
W czasie tej kolacji Goebbels wygłosił o wpół do dziesiątej mowę, w której wyraził oburzenie zamordowaniem Niemca przez Żyda i poparcie dla podjęcia gwałtownych działań wobec wszystkich Żydów.
Reklama
To, co wydarzyło się w nocy z 9 na 10 listopada 1938 roku, przeszło do historii jako „noc kryształowa” (Kristallnacht). Goebbels rozesłał instrukcje – nie do policji, ale do funkcjonariuszy NSDAP – aby zorganizować „spontaniczne demonstracje”. Himmler i Heydrich także przebywali wtedy w Monachium, uczestniczyli bowiem w dorocznym zaprzysiężeniu nowych rekrutów SS w Feldherrnhalle w centrum miasta. Tuż przed północą dowiedzieli się o pogromie Żydów i byli wściekli, że Goebbels przystąpił do działania bez konsultacji z nimi.
„Areszt ochronny”
Pierwszy oficjalny rozkaz dla policji mający związek z tą falą przemocy wobec Żydów został wydany pięć minut po północy 10 listopada przez szefa Gestapo Heinricha Müllera. Stwierdzał on, że trwają już napaści Niemców na Żydów oraz podpalenia, przede wszystkim synagog. Nakazywał funkcjonariuszom Gestapo przygotować się do aresztowania 20–30 tysięcy Żydów, którzy mieli zostać objęci „aresztem ochronnym”.
Ostatecznie blisko 30 tysięcy z nich trafiło do obozów koncentracyjnych. Weteran pierwszej wojny światowej Hans Frankenberger znalazł się w Sachsenhausen. „Nic nam nie grozi – mówił – bo walczyliśmy na wojnie”.
Do czasu zwolnienia w dniu 28 listopada był maltretowany. Jego rodzina twierdziła, że po wyjściu na wolność był „złamanym człowiekiem”, a kiedy ktoś pytał go o przeżycia w obozie, odpowiadał tylko: „Nie wolno mi o tym mówić i nic wam nie powiem, bo przysiągłem zachować to w tajemnicy”.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Pewien przyjaciel, który dowiedział się potem od Frankenbergera, jak ciężkie bicie znosił on w obozie, stwierdził: „Nigdy bym nie uwierzył, do czego są zdolni Niemcy w tych obozach” .
Dwadzieścia po pierwszej w nocy 10 listopada Heydrich rozesłał teleksem rozkaz dla funkcjonariuszy policji i SD. Nakazywał w nim zapobiegać grabieżom, jednak nie utrudniać demonstracji ani podpaleń synagog, pod warunkiem że ich zniszczenie nie będzie oznaczać żadnych szkód dla przylegającej do nich własności niemieckiej.
Reklama
Bilans nocy kryształowej
Skala spustoszeń dokonanych w czasie „nocy kryształowej” była wstrząsająca. Nazistowskie bojówki podpaliły blisko tysiąc synagog, z których 267 uległo zniszczeniu.
Około 7,5 tysiąca z istniejących jeszcze wtedy 9 tysięcy sklepów należących do Żydów zostało zdemolowanych. Wybijano szyby w witrynach, wyłamywano drzwi, a towary rabowano. Szacowano, że w incydentach tych zabitych zostało 91 Żydów.
Berliński korespondent „Daily Telegraph” Hugh Greene widział ten wybuch przemocy na własne oczy:
Przez całe popołudnie i wieczór w Berlinie panowało prawo samosądu, a hordy chuliganów oddawały się orgii zniszczenia. W minionych pięciu latach widziałem kilka wystąpień antyżydowskich w Niemczech, ale nigdy czegoś tak budzącego obrzydzenie jak to.
Reklama
Wybijali szyby, niszczyli wyposażenie
Robert Smallbones, brytyjski konsul generalny we Frankfurcie nad Menem, przesłał swym zwierzchnikom w MSZ sprawozdanie z przebiegu pogromu w Wiesbaden:
Przemoc zaczęła się o szóstej rano [10 listopada] od podpalenia wszystkich synagog. Za dnia zorganizowane grupy obu formacji politycznych – zarówno brunatne koszule [SA], jak i noszące czarne koszule SS – odwiedzały każdy żydowski sklep i biuro, wybijając szyby oraz niszcząc wyposażenie.
Udział szturmowców SA w tych wydarzeniach nie miał jednak spontanicznego charakteru, ale odbywał się pod nakazem i kontrolą SS. Wbrew temu, co się obecnie sądzi, w tamtym okresie brunatne koszule nie działały już autonomicznie, ale w razie potrzeby były wykorzystywane jako element systemu terroru. (…)
Fritz Hennig, członek NSDAP z Bitterfeld, wspominał, że gdy w czasie „nocy kryształowej” jechał samochodem ulicami swego miasteczka, czuł się bardzo nieswojo, widząc skalę wandalizmu. Powiedział przyjacielowi, który jechał z nim: „Ktokolwiek napada na Żydów, rozbija im szyby i kradnie futro dla swojej żony, nie jest niemieckim patriotą”.
„Są rzeczy, które trzeba osiągnąć siłą”
Adina Koor, uczennica pochodzenia żydowskiego mieszkająca wtedy w Hamburgu, wspominała potem:
Na drugim końcu ulicy, na której mieszkałam, stała liberalna synagoga, imponujący gmach. Rankiem [10 listopada] w drodze do szkoły widziałam gęste kłęby dymu unoszące się nad budynkiem. Mężczyźni ubrani w nazistowskie mundury patrolowali ulice.
Reklama
Rankiem 10 listopada Goebbels spotkał się z Hitlerem. Uzgodnili, że wydana zostanie proklamacja, iż „wszelkie demonstracje i akty zemsty na Żydach mają natychmiast ustać”.
Kilka godzin później podczas tajnej konferencji prasowej dla niemieckich dziennikarzy Hitler podkreślał, że jego „propaganda pokoju” przyniosła skutki odwrotne do zamierzonych, wywołując wrażenie, iż pragnie on pokoju za wszelką cenę. Teraz jednak zamierzał dobitnie uzmysłowić niemieckiej opinii publicznej, że „są rzeczy, które trzeba osiągnąć siłą”.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Franka McDonougha pt. Czas Hitlera. Triumf 1933-1939. Ukazała się ona w Polsce nakładem Domu Wydawniczego Rebis w 2020 roku.
Wzlot i upadek III Rzeszy. Tom I
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.
1 komentarz