Do najwcześniejszej ucieczki z Auschwitz doszło niespełna miesiąc po tym, jak dotarł tam pierwszy transport więźniów. Z obozu zdołał się wyrwać osadzony numer 220 – Tadeusz Wiejowski. Jak to zrobił? Jakie konsekwencje ponieśli ludzie, którzy mu pomogli?
Pierwszy masowy transporty więźniów został wysłany do Auschwitz z Tarnowa w dniu 14 czerwca 1940 roku. Wśród 728 Polaków, którzy trafili na obszar dawnych koszar wojskowych, znalazł się także Tadeusz Wiejowski.
Reklama
Mężczyzna pochodził z Kołaczyc na Podkarpaciu. Miał 26 lat, z zawodu był szewcem. Służył w Wojsku Polskim. W obozie otrzymał numer 220.
Do jego ucieczki doszło już 6 lipca 1940 roku – niespełna miesiąc po tym, jak trafił do Auschwitz. Szczegóły zdarzeń są znane dzięki powojennemu oświadczeniu jednego z ludzi, którzy pomogli Wiejowskiemu w opuszczeniu obozu.
Zielona opaska i cywilne ubranie
Jak wyjaśnia dr Jacek Lachendro, historyk zatrudniony w Miejscu Pamięci i Muzeum Auschwitz-Birkenau, więzień zdołał nawiązać kontakt z grupą polskich elektryków, zatrudnionych w niemieckiej firmie pracującej przy budowie dopiero powstającego obozu.
Spośród pięciu robotników czterech należało do Związku Walki Zbrojnej. Dostarczyli oni Wiejowskiemu cywilne ubranie, a przede wszystkim specjalną opaskę w zielonym kolorze, która potwierdzała, że dana osoba nie jest więźniem.
Reklama
Po skończonym dniu pracy Wiejowski „założył ubranie i w grupie cywili opuścił obóz. Razem z nimi poszedł w kierunku dworca kolejowego, skąd następnie zdołał wyjechać pociągiem towarowym”.
Autor relacji o tej ucieczce, Bolesław Bicz, podkreślał, że podobną pomoc oferowano także innym osadzonym. Nikt nie zdecydował się jednak na ryzyko.
Nie uciekł przed zemstą
Wiejowski dotarł w rodzinne strony, gdzie ukrywał się przez przeszło rok. Niemcy natrafili na ślad dopiero po tym, jak zmarli rodzice byłego więźnia, utrzymujący jego obecność w sekrecie.
Uciekiniera schwytano jesienią 1941 roku. Jak pisze dr Lachendro, został on osadzony w więzieniu w Jaśle. Stamtąd „wywieziono go furgonetką policyjną w kierunku Gorlic i prawdopodobnie rozstrzelano w jednym z nieczynnych szybów naftowych”.
Przeszło 1300 ukaranych
Straszne konsekwencje ponieśli także elektrycy. Już w dwa dni po ucieczce, 8 lipca 1940 roku, wszyscy zostali aresztowani i sami trafili za bramę obozu. Z całej piątki pobyt w piekle przeżył tylko jeden – Bolesław Bicz.
Poza tym, dla zniechęcenia innych więźniów do podobnych działań, ukarano cały obóz.
Reklama
Pierwsza ofiara śmiertelna Auschwitz
Historyczka Danuta Czech pisała na kartach Kalendarza wydarzeń w KL Auschwitz, że ucieczka Tadeusza Wiejowskiego została stwierdzona w czasie wieczornego apelu. W reakcji:
Niemcy zarządzili „stójkę” – karny apel. Trwał on od godziny 18.00 6 lipca do 14.00 dnia następnego, czyli 20 godzin.
Podczas apelu esesmani przez całą noc chodzili między szeregami więźniów bijąc i kopiąc. Po raz pierwszy wymierzono również publiczną karę chłosty. W tym celu skonstruowano specjalnie „kozła” w obozowej stolarni. Kara dotknęła więźniów, których obozowe Gestapo podejrzewało o pomoc w ucieczce.
Kara objęła wszystkich więźniów Auschwitz – łącznie 1311 mężczyzn. Jeden z nich, polski Żyd Dawid Wrongczewski, już chory na gruźlicę i zmaltretowany, nie przeżył stójki. Była to pierwsza ofiara śmiertelna obozu.
***
Na kanwach historii pierwszej kobiety, która zdołała uciec z obozu Auschwitz powstała powieść pt. Którędy na wolność? Nową książkę Marty Byczkowskiej-Nowak kupicie w Empiku.
Bibliografia
- Lachendro Jacek, Wybrane przykłady ucieczek z KL Auschwitz [w:] Cena odwagi. Miedzy ocaleniem życia a ocaleniem człowieczeństwa, redakcja naukowa Alicja Bartuś, Piotr Trojański, Oświęcim 2019,
- Rocznica pierwszej ucieczki z Auschwitz, „Auschwitz.org”, 5 lipca 2005.