Niewiele jest równie sławnych epizodów w historii sztuki. 35-letni Vincent Van Gogh odciął sobie ucho, rzeko w przypływie szału. Czy rzeczywiście malarza trapiły zaburzenia umysłowe? A może prawda jest bardziej skomplikowana?
W innym artykule przedstawiłam teorię zaproponowaną przed parunastu laty przez niemieckich historyków sztuki – Hansa Kaufmanna i Rita Wildegansa. Według tych specjalistów Vincent van Gogh wcale nie dokonał samookaleczenia, ale został zraniony podczas kłótni przez przyjaciela, Paula Gauguina.
Reklama
Po fakcie malarz zataił prawdę, by kryć prawdziwego sprawcę. Zdarzało mu się nawet wspominać o obowiązującym go „pakcie milczenia”.
Van Gogh mimo to trafił na leczenie do szpitala psychiatrycznego w Saint-Rémy-de-Provence. Czy faktycznie były ku temu podstawy? Zarówno za życia artysty, jak i już po śmierci stawiano mu przeróżne diagnozy. Lekarze twierdzili, że mógł cierpieć na schizofrenię, syfilis, zaburzenia afektywne dwubiegunowe.
Istnieje też jednak inne rozwiązanie zagadki, o którym piszą Steven Naifeh i Gregory White Smith w książce Van Gogh. Życie. Według tej wersji malarz nie był chory psychicznie, ale neurologicznie. Cierpiał na epilepsję, którą w dawnych czasach niemal zawsze błędnie diagnozowano i leczono w sposób ogromnie szkodliwy dla pacjentów.
Dziedziczne obciążenie
W rodzinie malarza (zarówno ze strony matki, jak i ojca) zdarzały się wcześniej przypadki epilepsji, która może mieć charakter dziedziczny.
Reklama
Z padaczką zmagał się między innymi dziadek artysty Willem Carbentus, o którym pisano w efekcie, że zmarł na chorobę umysłową. Chorowała na nią też ciotka van Gogha Clara (siostra matki) oraz stryj Hein. U ostatniego krewniaka symptomy pojawiły się dopiero po trzydziestce. Ataki choroby doprowadziły u niego do częściowego paraliżu i śmierci w młodym wieku.
Stryj Jan pierwsze napady miał od czterdziestego roku życia, miewał je także stryj Cent (podobnie jak jego syn, który z tego powodu trafił do zakładu dla psychicznie chorych). Jak widać, lista przypadków tej choroby wśród bliskich Vincenta jest bardzo długa.
Alternatywna diagnoza
Już jeden z lekarzy, którzy badali Van Gogha po incydencie z uchem, doktor Peyron, wpisał do karty choroby informację, że to, co spotkało malarza, jest tylko i wyłącznie wynikiem dziedzicznego obciążenia i nasilającej się epilepsji.
Dzisiaj wydaje się już bardzo prawdopodobne, że w grudniu 1888 roku Vincent nie był wcale na tyle szalony, by dokonać brutalnego samookaleczenia, na skutek którego mógłby się nawet wykrwawić. Po prostu chciał chronić swego przyjaciela, a jego dolegliwość błędnie zinterpretowano.
Bibliografia
- Steven Naifeh i Gregory White Smith, Van Gogh. Życie, Wydawnictwo Świat Książki, 2017.
- Henry Samuel, Van Gogh’s ear 'was cut off by friend Gauguin with a sword’, Telegraph.co.uk. [dostęp: 24.01.2021].