Honorowy pilot, który w pierwszym dniu wojny wylądował, by ratować załogę zestrzelonego samolotu wroga. W gorącej wodzie kąpany lotnik, który zniszczył nieprzyjacielską maszynę… na trzy lata przed wybuchem wojny. I czeski as myśliwski, który otwarcie twierdził, że woli być Polakiem. O jakich polskich pilotach z II wojny światowej koniecznie trzeba pamiętać?
Osiągnięcia pilotów myśliwskich budziły ogromne zainteresowanie już w trakcie wojny. Ekscytowano się rankingami zestrzeleń, a w oddziałach trwała otwarta rywalizacja o to, kto strąci więcej niemieckich maszyn.
Ranking asów myśliwskich do dzisiaj budzi kontrowersje. Poniżej pięciu najlepszych pilotów w myśl tak zwanej „listy Bajana”: zestawienia przygotowanego w 1946 roku przez oficera łącznikowego przy Kwaterze Głównej dowództwa RAF-u, płk Jerzego Bajana.
Reklama
Wprawdzie ranking ten w wielu punktach został zweryfikowany lub poddanych aktualizacjom, ale do dziś stanowi jedyną pełną, oficjalną listę polskich asów myśliwskich. Umieszczono na niej 447 pilotów, z których 42 zestrzeliło przynajmniej po 5 maszyn wroga. Na samym szczycie znaleźli się…
1. Stanisław Skalski (18 i 11/12 zestrzeleń)
Niesforny już jako uczeń Wyższej Szkoły Pilotażu w Grudziądzu. Trzy razy karano go aresztem: za obrazę przełożonego (14 dni), za ryzykanckie, zbyt późne otwarcie spadochronu (7 dni), a nawet… za rozpowiadanie, że pragnie pójść na wojnę z Japonią, po stronie Chin (tym razem tylko 3 dni).
Po swoim pierwszym pojedynku myśliwskim w kampanii wrześniowej, odbytym już 1 września 1939 roku, wylądował obok wraku rozbitej niemieckiej maszyny i pomógł opatrzeć wrogich lotników. Honorowy, rzadki w tej epoce krok. Ale też praktyczny, bo Skalski rzecz jasna wziął niemiecką załogę do niewoli.
Ten konkretny sukces zaliczono na konto dwóch jego kolegów. Pierwszych oficjalnych zestrzeleń Skalski dokonał 2 września – strącił dwa bombowce Dornier Do 17. Łącznie w kampanii wrześniowej zniszczył pięć maszyn wroga: wszystkie w pierwszym tygodniu walk, nim polskie lotnictwo zostało rozbite przez Luftwaffe.
Już w trakcie wojny obronnej 1939 roku Stanisław Skalski był rekordzistą wśród polskich pilotów. Ten trend kontynuował również w Anglii. Służył w 501. Dywizjonie Myśliwskim RAF-u. Zestrzelił szereg wrogich samolotów, raz sam został strącony. Niemalże cudem wydostał się z płonącej maszyny, nim ta roztrzaskała się o ziemię.
Potem, w roku 1941, latał nad Europą Zachodnią. Wreszcie w polskich barwach, jako pilot 306. Dywizjonu Myśliwskiego. Miał wtedy zestrzelić nawet pięć niemieckich Messerschmittów. W 1942 roku został dowódcą 317. Dywizjonu. W 1943 roku latał w Afryce Północnej w Polskim Związku Myśliwskim, który od niego zyskał sławną do dzisiaj nazwę „cyrku Skalskiego”.
Łącznie według listy Bajana zestrzelił 18 i 11/12 samolotów wroga (ułamki oznaczają strącenia dokonane wspólnie z innymi pilotami).
<strong>Przeczytaj też:</strong> W 1944 roku amerykańska armia wydała… przewodnik turystyczny po Paryżu. Mamy egzemplarz2. Witold Urbanowicz (17 zestrzeleń)
Na liście Bajana drugi, choć sam twierdził, że wykazywał się skutecznością o wiele większą od Skalskiego. „Pytano mnie nieraz o moje konto zestrzeleń w czasie II Wojny” – pisał we wspomnieniach wydanych w okresie PRL-u. – „Różne źródła podają różne cyfry, więc przedstawiam stan faktyczny. W Bitwie o Wielką Brytanię zestrzeliłem 17 samolotów, na Dalekim Wschodzie 11, z czego 6 samolotów w czasie walk, natomiast 5 samolotów podczas ataków na lotniska japońskie w Chinach i na Tajwanie, w momencie ich startu lub lądowania”.
Razem daje to nie 17 skutecznych trafień, jak w najbardziej znanym rankingu, lecz 28! A właściwie 29, bo już w 1936 roku – wbrew rozkazom dowództwa – Urbanowicz miał zestrzelić nieopodal wschodniej granicy Rzeczpospolitej radziecki samolot zwiadowczy.
Niezależnie która liczba jest bliższa prawdy, Witold Urbanowicz miał ogromne zasługi jako pilot, dowódca dywizjonu 303 w decydujących momentach konfrontacji powietrznej nad Anglią, a przez krótki czas nawet zwierzchnik całego Polskiego Skrzydła Myśliwskiego. Jako jedyny Polak znajduje się na liście 10 najskuteczniejszych pilotów myśliwskich bitwy o Wielką Brytanię.
Od września 1943 roku ochotniczo służył w amerykańskiej 14 Armii Lotniczej. Latał na froncie chińskim, wykazał się między innymi nad Changde, eskortując samoloty bombowe i transportowe aliantów. Sam twierdził, że nigdy, przez całą wojnę, żadna wroga kula nawet nie musnęła jego samolotu.
Reklama
3. Josef František (17 zestrzeleń)
Rzadko wymieniany wśród naszych asów, bo nie urodził się jako Polak, lecz Czech. Nad Wisłę trafił dopiero latem 1939 roku, po tym jak hitlerowcy dokonali podboju jego ojczyzny. Dostał ofertę wstąpienia do polskiego wojska, którą skwapliwie przyjął. Przez kilka tygodni służył jako instruktor lotniczy w Dęblinie. W kampanii wrześniowej latał głównie na nieuzbrojonych maszynach zwiadowczych. Do walki mógł się w efekcie włączyć… tylko zrzucając granaty na niemieckie wojska. Dostał za to Krzyż Walecznych.
Na dobre rozwinął – nomen omen – skrzydła dopiero w Anglii. Oferowano mu wtedy wstąpienie do czechosłowackiego dywizjonu, twierdził jednak, że czuje się Polakiem – i że woli służyć w sławnym dywizjonie 303. Zginął podczas patrolu w dniu 8 października 1940 roku. Karierę miał krótką, ale wyczynów dokonał wprost niespotykanych. W przeciągu zaledwie miesiąca strącił prawdopodobnie 17 samolotów Luftwaffe.
Arkady Fiedler pisał o nim: „Nie był stateczny i nie był układny. Miał bujność romantyków, żar średniowiecza i był jak wulkan wyrzucający lawę nie tam, dokąd ludzie przywykli, że wyrzuca. Miał swe własne zbocza i swe własne chody. Takich ludzi jest dziś mało. Tacy ludzie albo giną jako zbrodniarze, albo zostają bohaterami. Józef Frantiszek stał się bohaterem”.
4. Eugeniusz Horbaczewski (16 i ½ zestrzeleń)
Dołączył do dywizjonu 303, ale już po zakończeniu właściwiej bitwy o Anglię. Pasmo jego sukcesów myśliwskich rozpoczęło się w kwietniu 1942 roku nad Francją, kiedy zestrzelił wrogiego Focke-Wulfa Fw 190. W tym samym roku strącił jeszcze dwie kolejne maszyny. Prawdziwie wykazał się jednak podczas służby na froncie afrykańskim. Jako członek „cyrku Skalskiego” uziemił pięć niemieckich samolotów, niemal same Messerschmitty Bf 109.
<strong>Przeczytaj też:</strong> U-booty jako okręty kamikadze. Zapomniany, kuriozalny rozkaz z 1944 rokuPrzynajmniej raz zdarzyło się, że po szczególnie niebezpiecznym manewrze i awaryjnym lądowaniu koledzy uznali go za poległego. Niemałe było ich zdziwienie, gdy dzień później zdołał powrócić do oddziału. Tyle, że samochodem, a nie na skrzydłach.
W 1944 roku dowodził 315. Dywizjonem Myśliwskim. Wraz z podwładnymi walczył z latającymi bombami V-1. W sierpniu wprawdzie mocno się przeziębił, ale i tak wyleciał na misję i zestrzelił, bagatela, trzy Focke-Wulfy. Potem zniknął kolegom z oczu. Wrak jego samolotu i zwłoki Horbaczewskiego odnaleziono trzy lata później. Rozbił się pod Valennes w północno-zachodniej Francji.
5. Bolesław Gładych (14 zestrzeleń)
„Należał do niespokojnych, parę razy naraził się przełożonym” – pisze o Gładychu magazyn „Lotnictwo”. Absolwent Dęblina, latał w 302. i 303. Dywizjonie Myśliwskim. Do września 1943 roku strącił od 7 do 9 wrogich maszyn. Potem przeszedł do US Army. W składzie 61. Dywizjonu Sił Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych zniszczył od 8 do 10 niemieckich samolotów.
Inaczej niż koledzy działający w strukturach RAF-u, latał na ciężkich Thunderboltach, nie zaś zwrotnych Spitfire’ach. Eskortował „Latające Fortece” wysyłane nad Berlin i brał udział w operacji Market Garden.
U boku Amerykanów walczył do samego końca wojny. Zasłynął nie tylko ze swych talentów, ale też… z nietypowych oznaczeń swoich samolotów. Jeszcze jako pilot Dywizjonu 302. ozdobił maszynę godłem wyobrażającym pingwina, na część swojej narzeczonej, noszącej przezwisko „Pengie”. Kolejnymi pingwinami oznaczał także każdy ze swoich amerykańskich Thunderboltów.
Reklama
Krąży legenda, wedle której zdarzyło mu się ostrzelać samolot, którym leciał sam premier Wielkiej Brytanii, Winston Churchill. Miał w ten sposób wywołać nie lada skandal i ściągnąć na siebie kary ze strony brytyjskiego dowództwa. Zdaniem jednych, właśnie opisany epizod przyspieszył jego przejście do sił amerykańskich. Zdaniem innych: to tylko historyczna kaczka, pozbawiona znamion prawdopodobieństwa. A co wy sądzicie?
Bibliografia
- Cynk J.B., Polskie Siły Powietrzne w wojnie 1943-1945, AJ-Press 2002.
- Fiedler A., Dywizjon 303, Bernardinum 2009.
- Grabowski F., Stanisław Skalski. Militaria i fakty, StanislawSkalski.pl [dostęp 17 sierpnia 2019].
- Gretzyngier R., Matusiak W., Szczęśliwa 13 Bolesława Gładycha, „Skrzydlata Polska”, 9/1995.
- Gretzyngier R., Matusiak W., Udział Polaków w bitwie o Anglię, „Biuletyn IPN”, 8-9/2011.
- Kubala K., Bolesław Michał Gładych (1918-2011), „Lotnictwo”, 1/2012.
- Olson L., Stanley C., Sprawa honoru. Dywizjon 303, Marginesy 2018.
- Życiorysy lotników, PolishAirForce.pl [dostęp 17 sierpnia 2019].
Ilustracja tytułowa: Stanisław Skalski w kokpicie swojej maszyny