„Nagość kobiety brzydkiej jest bezwzględnie grzechem” – stwierdziła w 1929 roku aktorka Rena Hryniewiczówna. Nie była odosobniona w swoich poglądach. Przedwojenna Polska nie wiedziała co to „body positivity”. I nie chciała wiedzieć.
W 1929 roku warszawski dziennikarz Kazimierz Brzeski zorganizował prasową ankietę na temat „Czy nagość jest grzechem?”. Wyniki podano w artykułach, ale też w formie niewielkiej książeczki wydrukowanej przez Wydawnictwo „Świt”.
Reklama
„Z ankiety tej wynika, że zwolennicy nagości stanowią obóz bez porównania liczniejszy od jej przeciwników” – stwierdzono w podsumowaniu. Sam ten wniosek nie powinien dziwić (a pytającym „dlaczego?” polecam moją książkę o przedwojennej polskiej rewolucji seksualnej pt. Epoka hipokryzji). Zaskakuje natomiast stopień, do jakiego postępowe poglądy i obyczajowe wyzwolenie przenikały się z opiniami… co najmniej wstecznymi.
W przedwojennej Polsce rozpowszechniał się – jak twierdziło wielu – swoisty „kult nagości” czy też „golizny”. Przede wszystkim jednak: kult piękna. Taki, który nie akceptował żadnych odstępstw od kanonów.
„Brzydkie i źle zbudowane”
Ilustrację tego stanu rzeczy można odnaleźć w wielu odpowiedziach ankietowych. Zarówno tych udzielanych przez wpływowe, znane persony, ale i – przez zwykłych Kowalskich.
Rena Hryniewiczówna została przez wydawców broszury opisana jako „urocza artystka scen warszawskich”. Była też aktorką filmową: w 1928 roku zagrała w ekranizacji Pana Tadeusza, a wcześniej w Truciźnie bolszewizmu. O nagości ta „urocza artystka” miała proste zdanie. „Nagość kobiety brzydkiej jest bezwzględnie grzechem” – stwierdziła.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Imperium Króla Futer. Jak skończył ulubieniec przedwojennej śmietanki towarzyskiej?Równie dosadnie wypowiadał się Artur Tur. Jego podpisano jako „znanego literata nadscenek warszawskich, autora operetek, piosenek i skeczów”. Był kierownikiem literackim teatrów Sfinks i Eldarado, współpracował z głośnymi kabaretami, takimi jak Qui pro Quo czy Morskie Oko. A do tego… nie akceptował nieurodziwych pań.
Czy nagość jest grzechem? „Bezwzględnie tak, jeżeli chodzi o kobiety brzydkie i źle zbudowane” – stwierdził.
„[Tylko] nagość o ładnych kształtach jest estetyczna”
Józef Winiaszkiewicz, śpiewak operetkowy, aktor, a w 1928 roku reżyser i kierownik artystyczny teatru „Czerwony As” odpowiedział niby wymijająco, ale w podobnym guście: „Odpowiedź na ankietę uzależniam od formy i wieku”. Podobnie odpisał anonimowy „A.K. z Wilna”. „Czy nagość jest grzechem? To zależy od okrytego szatą nagości obiektu” – skomentował.
Nawet bardziej bezwzględne w swych sądach okazywały się kobiety. Rena Hryniewiczówna w żadnym razie nie była wyjątkiem. Niejaka Janina Święcicka z Inowrocławia w ankiecie udzieliła jeszcze bardziej zdecydowanej odpowiedzi. Wskazywała nawet nie na grzech, ale wprost… grzech śmiertelny.
Nagość o ładnych kształtach jest estetyczna. Natomiast jest śmiertelnym grzechem noszenie nawet krótkiej sukienki, gdy właścicielka nóg… ma je krzywe.
Reklama
***
O podejściu do spraw intymnych w przedwojennej Polsce i o pierwszej, zapomnianej rewolucji seksualnej przeczytasz w mojej książce Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w przedwojennej Polsce (Wydanie drugie: Wydawnictwo Poznańskie 2022).
Bibliografia
- Czy nagość jest grzechem? i co to jest całus? Rewelacyjne głosy, odpowiedzi i wywody wybitnych literatów, aktorów, dziennikarzy, muzyków, lekarzy i sportsmenów, Warszawa 1929.
- Józef Winiaszkiewicz i Artur Tur-Kozłowski, Encyklopedia Teatru Polskiego (dostęp 20 sierpnia 2019).
- Rena Hryniewiczówna, FilmPolski.pl (dostęp 20 sierpnia 2019).
Ilustracja tytułowa: Rena Hryniewicz na balu. Fotografia z 1926 roku.
2 komentarze