Horror wojny zaciera granice przyzwoitości. W obliczu codziennych zbrodni i systemowego bezprawia szacunek dla ludzkiego życia i dla prywatnej własności spadał w zastraszających tempie. Jeśli okupacja wywierała wypływ na sposób myślenia i hamulce moralne dorosłych, trudno byłoby oczekiwać, że z wojny bez szwanku wyjdą dzieci.
Wybuch wojny oznaczał dla młodych Polaków koniec prawdziwego dzieciństwa. „Nieraz tak bywało, że odgłosy zabaw dziecinnych mieszały się z salwami broni maszynowej i hukiem granatów” – wspominała lata okupacji warszawianka Zofia Lorentz.
Reklama
Dzieci na własne oczy oglądały niemieckie zbrodnie, słuchały o strasznych torturach, porwaniach i mordach, zmagały się z głodem i niedoborami wszystkiego. Od nastolatków powszechnie oczekiwano pracy zarobkowej, koniecznej, by zapewnić rodzinie przetrwanie. Często harowały zresztą nawet dzieci młodsze, niespełna dziesięcioletnie.
Wojenne warunki uczyły kombinowania. W nieuchronny sposób sprawiały, że zacierano granice uczciwości. Pomoc przy szmuglu była dla dzieci powodem do dumy. Podobnie traktowano przypadki, gdy chłopcy z sukcesem kradli na przykład węgiel z wagonów kolejowych. Nieraz rodzice chwalili też pociechy za „sprytne oszustwo w handlu”.
Często dziecięca zaradność stanowiła prawdziwy ratunek dla najbliższych. Obok małych bohaterów były też jednak dzieci, które straciły jakikolwiek kompas moralny. I które nie wstydziły się przyznawać, że cynicznie żerowały na krzywdzie najsłabszych.
Co wojna zrobiła z dziećmi? Badania Ireny Chmieleńskiej
Pieter van Os, autor książki Już nie chcę być człowiekiem, podkreśla, że bohaterka jego opowieści, zamknięta w getcie warszawskim nastolatka Mala Kizel, szczególnie bała się nie policjantów czy żandarmów, ale dawnych znajomych ze szkoły i podwórka. Wiedziała, że jeśli wydadzą ją podczas wypadów poza getto, podejmowanych w celu zdobycia żywności, będzie zgubiona.
Reklama
„Miała szczęście [że tak się nie stało], bo w okresie okupacji wiele polskich dzieci utraciło zdolność empatii” – komentuje holenderski dziennikarz. Na dowód przytacza badania psycholożki Ireny Chmieleńskiej, opublikowane w grudniu 1945 roku na łamach czasopisma „Kuźnica”, a oparte na rozmowach prowadzonych z polskimi dziećmi jeszcze w trakcie wojny.
Chmieleńska starała się znaleźć odpowiedź na pytanie o to, co wojna zrobiła z najmłodszymi; jak wpłynęła na ich sposób myślenia i charakter. Wyniki sondażu, jedynego w swoim rodzaju, były i pozostają szokujące. Były cytowane już wielokrotnie przez polskich historyków, na przykład Tomasza Szarotę.
Oto jak streszcza je autor książki Już nie chcę być człowiekiem:
W artykule zatytułowanym „Dzieci wojenne” Chmieleńska pokazała, jak [przepytywane przez nią warszawskie dzieci] z dnia na dzień stawały się coraz bardziej bezwzględne i egoistyczne. W ich światopoglądzie na pierwszym miejscu stał materialny zysk, niezależnie od sytuacji.
Wszystkie dzieci zapytane przez Chmieleńską o takie cechy jak uczciwość, sprawiedliwość, współodczuwanie z innymi, odrzucały je jako „głupie”, bo nie płynęła z nich żadna korzyść.
Reklama
„Spędzali całe noce przy murach getta”
Psycholożka podała konkretny przykład, za którym kryły się straszne ludzkie tragedie. „Chłopcy już od lat sześciu, najczęściej dziesięcio-, trzynastoletni, spędzali całe noce na dyżurowaniu przy murach getta i szantażowaniu przechodzących przez mury Żydów” – pisała. Zagrożenie było znane małym szmuglerom. „Mala [Kizel] o tym wiedziała. I się tego bała” – podkreśla Pieter van Os.
Dzieci przepytywane przez Chmielewską nie tylko nie wstydziły się zarabiania na cudzej krzywdzie. Po kilku latach wojny często nie rozumiały nawet jak mogłyby okazywać współczucie, empatię komukolwiek poza najbliższymi.
Rozmawiałam z dziesięcioletnim chłopcem z wysokiej inteligencji. Było to dziecko z tak zwanej dobrej rodziny. Powiedział mi, że Niemcy słusznie robili, tępiąc Ży*dów, bo »teraz my mamy więcej jedzenia, przedtem mamusia i ja mieliśmy gorzej«.
Spytany, czy uważałby za równie słuszne zabicie jego i jego matki, aby z kolei któreś z dzieci żydowskich wraz ze swoją mamusią miało więcej jedzenia, odpowiedział spokojnie, po »dojrzałym namyśle«, że nie uznałby tego za słuszne, »bo, proszę pani, każdy jest egoistą, więc musi myśleć przede wszystkim o sobie, a dla mnie tak jest lepiej«.
Bibliografia
- Szarota Tomasz, Okupowanej Warszawy dzień powszedni, Czytelnik 1978.
- Van Os Pieter, Już nie chcę być człowiekiem. Opowieść o przetrwaniu Zagłady, Wydawnictwo Poznańskie 2021.
1 komentarz