Podpisane 22 czerwca 1940 roku zawieszenie broni między Francją a Niemcami gwarantowało, że południowa część kraju nad Sekwaną nie znajdzie się pod okupacją najeźdźcy. Utworzono tam marionetkowe państwo nazywane – od jego stolicy – Francją Vichy. W listopadzie 1942 roku sytuacja uległa jednak diametralnej zmianie. Terytorium Vichy zostało zajęte przez Wehrmacht i armię włoską. Rozpoczęły się również rządy terroru. Był to przełomowy moment dla francuskiego ruchu oporu.
Pomimo fali brutalności, która zalała południową Francję, wiele osób w Londynie ucieszyło się z niemieckiej okupacji tamtego regionu. Angażowała ona bowiem maksimum niemieckich zasobów i ułatwiła werbunek do ruchu oporu.
Reklama
Okupacyjny terror
Kiedy czołgi, ciężarówki i żołnierze wroga pojawili się na ulicach w całej Francji, nawet mieszkańcy wolnej strefy nie mogli już udawać, że wojna ich nie dotyczy. Dotyczyła wszystkich.
Jeśli kogoś złapano na ukrywaniu aliantów, cała rodzina mogła zostać natychmiast rozstrzelana – bez względu na to, czy wiedzieli o zbiegu. Czasami wszyscy mieszkańcy budynku, w którym znalazł schronienie obcy agent (choć nie mieli o tym pojęcia), płacili najwyższą cenę.
Winston Churchill uważał, że takie akty nazistowskiego okrucieństwa paradoksalnie pomagają wojnie „Krew męczenników”, powiedział na spotkaniu rządowej komisji obrony w tym samym roku, była „ziarnem, na którym wyrósł Kościół” .
Gestapo Vichy
Prawdziwy charakter rządu Vichy również stał się oczywisty, nawet dla tych, którzy początkowo wspierali [marszałka Philippe’a] Pétaina .Nie uważano go już za zbawcę kraju. Sympatia do niego jeszcze spadła, kiedy francuska policja wzięła udział w oficjalnych deportacjach w ramach „publicznej higieny”, wywożąc co tydzień tysiące Żydów, w tym dzieci, kobiety i starców.
Reklama
Brutalna milicja – Gestapo Vichy – stworzona w styczniu 1943 roku, potęgowała niezadowolenie, bo wykorzystywała wiedzę o okolicy, by infiltrować, represjonować i torturować rodaków.
Jej szefem był francuski członek Waffen-SS, a odziani w czarne koszule funkcjonariusze (zwykle przyszli gangsterzy albo młodzi, bogaci i bezkompromisowi rojaliści) chodzili dumnie z nowo otrzymaną bronią; ich prymitywne okrucieństwo brzydziło nawet niektórych Niemców. Co zaskakujące, na sześciu milicjantów przypadała jedna kobieta.
Na początku 1943 roku proaliancka francuska młodzież zaczęła okazywać swoje sympatie, ostentacyjnie czytając Na Zachodzie bez zmian (niemiecką powieść o pierwszej wojnie światowej; naziści obawiali się jej ze względu na pacyfistyczny przekaz) albo nosząc dwie wędki (po francusku deux gaules brzmi jak de Gaulle).
Masowe deportacje
Takie drobne gesty w marcu 1943 roku zmieniły się w masowe obywatelskie nieposłuszeństwo, kiedy przypadkowe aresztowania Francuzów i wysyłanie ich do niewolniczej pracy dla niemieckiego przemysłu wojennego (…) przeszły w prowadzone przez Francuzów regularne deportacje młodych mężczyzn, a czasami też kobiet.
Naziści zażądali półtora miliona francuskich robotników, by zastąpić Niemców, którzy zginęli, trafili do niewoli albo zostali ranni w walkach. Nagle to nie cudzoziemcy czy obcy ludzie znaleźli się w niebezpieczeństwie, ale każdy francuski syn, brat, mąż i ojciec w wieku od dziewiętnastu do trzydziestu dwóch lat miał obowiązek wyjechać do Niemiec.
Jedynym sposobem na uniknięcie Service du travail obligatoire, STO, było ukrywanie się. Młodzi ludzie na południu znikali w maquis – to korsykańska nazwa gęstego, karłowatego górskiego las częstego na wyspie.
Reklama
W ciągu miesiąca od wprowadzenia STO „pójść do maquis” stało się popularnym określeniem w całej Francji i oznaczało już nie tylko ucieczki na dzikie tereny, ale też grupy mężczyzn ukrywających się i tworzących siatki oporu.
Dziesiątki tysięcy partyzantów
Nawet najbardziej dotąd posłuszni prawu Francuzi stali się w ten sposób przestępcami. Dziesiątki tysięcy ludzi potajemnie zbierało się w górskich chatach i jaskiniach, w lasach i na odległych równinach i przygotowywało się na dzień, kiedy będą mogli stanąć do otwartej walki z okupantem.
Francja w końcu zaczęła reagować. Odrodziła się duma narodowa. Śpiewany ze szczególnym zamiłowaniem wers z Marsylianki brzmiał: „Aux armes, citoyens! Formez vos bataillons!” (Do broni, obywatele, formujcie bataliony!)
W ciągu następnych kilku miesięcy w całej południowo-wschodniej Francji i na wyżynach Masywu Centralnego sporadycznie wybuchały walki między maquis i Niemcami lub ich sprzymierzeńcami z policji Vichy.
Reklama
Banici, choć brakowało im przywódców, szkolenia, pieniędzy, broni, amunicji, a nawet strategii i jedzenia, walczyli zainspirowani sukcesami aliantów w innych miejscach. Końca wojny jeszcze nie było widać, ale Niemców nie postrzegano już jako niezwyciężonych.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Sonii Purnell pt. Kobieta bez znaczenia. Historia Virginii Hall, najgroźniejszej agentki II wojny. Ukazała się ona w Polsce nakładem Wydawnictwa Agora.
Historia najgroźniejszej agentki II wojny światowej
Tytuł, lead, tekst w nawiasie kwadratowym oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów i skrócony.
1 komentarz