Bitwa w dolinie la Drang, rozpoczęta 14 listopada 1965 roku, była pierwszym dużym starciem podczas wojny wietnamskiej, w którym wzięła udział amerykańska piechota. Do walki z północnowietnamskimi formacjami rzucono żołnierzy 1. Dywizji Kawalerii Powietrznej. Po zakończeniu kilkudniowych zmagań obie strony twierdziły, że wyszły z nich zwycięsko.
Zgodnie z tym, co możemy przeczytać w książce Maxa Hastingsa pt. Wietnam. Epicka tragedia 1945-1975 położona na Płaskowyżu Centralnym dolina la Drang była uważana przez północnowietnamskie dowództwo za „doskonały teren do zaprawienia się w boju dla jednostek świeżo przybyłych z Północy”.
Reklama
Pierwsza okazja „do zabicia jakichś Amerykanów”
Szczególnie łakomy kąsek stanowiły, wysunięte zazwyczaj poza zasięg wsparcia ogniowego, obozy amerykańskich wojsk specjalnych. Zielone berety operowały na terenie Wietnamu już od 1961 roku i w szczytowym okresie dysponowały około setką baz. Gdy komuniści uderzali na którąś z nich zawsze powodowało to znaczne straty wśród Jankesów. Czasami dochodziło wręcz do „małych katastrof”.
Właśnie po jednym z takich ataków, kiedy od 19 do 25 października 1965 roku wróg oblegał obóz Plei Me, głównodowodzący amerykańskich wojsk w Wietnamie generał William Westmoreland wydał 1. Dywizji Kawalerii Powietrznej rozkaz wytropienia i zniszczenia sił przeciwnika odpowiedzialnych za napaść.
Komuniści tylko na to czekali. Podpułkownik Nguyen Huu An, dowodzący północnowietnamskimi wojskami podczas walk w dolinie la Drang, wspominał później, że była to dla jego ludzi pierwsza okazja „do zabicia jakichś Amerykanów”.
Operacja „Silver Bayonet” rozpoczęła się 14 listopada krótko przed 11.00 od desantu 7. Pułku 1. Dywizji Kawalerii Powietrznej na polanie, której nadano nazwę LZ X-Ray. Wybrano to miejsce ponieważ mogło tam wylądować jednocześnie nawet 10 śmigłowców UH-1 Huey.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Żołnierzy – wspieranych przez bombowce B-52 – prowadził do boju weteran z Korei, podpułkownik Hal Moore. Jak podkreśla w swojej książce Max Hastings: „Obie strony z miejsca przystąpiły do zażartych i przeciągających się walk”.
Nikt nie chce oddać pola
Komuniści próbowali zaskoczyć wroga nagłym szturmem przeprowadzonym nad ranem 15 listopada, ale nie przyniósł on zamierzonych rezultatów. Jak przyznawał pułkownik Nguyen: „Przez jakieś 15 minut w szeregach wroga panowało zamieszanie, ale potem odpowiedział on zaciekłą walką”.
Reklama
Starcia trwały przez cały dzień, „a nawet długo po zapadnięciu zmroku, bo krążące w powietrzu samoloty C-130 bezustannie zrzucały rozświetlające teren flary”. Autor pracy Wietnam. Epicka tragedia 1945-1975 podaje, że „z samych tylko dział kaliber 105 mm wystrzelono 33 tysiące pocisków”.
Również 16 listopada żadna ze stron nie chciała oddać pola. Jeden z amerykańskich generałów twierdził, że w dolinie la Drang:
Doszło (…) do jednych z najbardziej zażartych walk w historii armii Stanów Zjednoczonych, a niemal wszystkie starcia odbywały się na obszarze nie większym od boiska futbolowego.
Szczególnie dramatyczna dla Jankesów była noc z 16 na 17 listopada. Krótko po północy jeden z batalionów próbował podkraść się do pozycji przeciwnika. Niedoświadczeni żołnierze zostali jednak zauważeni i sami wpadli w pułapkę. W efekcie:
Przez kolejne 2 godziny rozbici na małe grupki Amerykanie musieli walczyć wręcz z pojawiającym się nie wiadomo skąd wrogiem, a ponieważ obie strony znajdowały się tak blisko siebie, nie sposób było nawet wezwać wsparcia artyleryjskiego albo lotniczego.
Reklama
Miażdżąca przewaga w sile ognia
W kolejnych godzinach szala zwycięstwa zaczęła się mimo wszystko przechylać na stronę Amerykanów. Po południu 17 listopada udało im się odepchnąć przeciwnika na tyle, że w końcu:
(…) mogli wezwać wsparcie powietrzne i artyleryjskie, zaczęli zadawać Wietnamczykom coraz większe straty, zwłaszcza wśród gońców i oficerów łącznikowych — a więc ludzi zmuszonych do ciągłego poruszania się po polu bitwy — którzy często znikali bez śladu.
Wieczorem 18 listopada miażdżąca przewaga Amerykanów w sile ognia ostatecznie zmusiła wojska północnowietnamskie do wycofania się z pola walki. Pułkownik Nguyen, odcinając się od twierdzeń części kolegów, którzy utrzymywali, że walka z Jankesami nie stanowiła problemu podkreślał, że przeciwnicy:
Mieli tak wiele samolotów, tak wiele bomb, tak wiele artylerii. Byli też ludźmi praktycznymi, którzy szybko uczyli się na własnych doświadczeniach i posiadali technologię mogącą odwrócić losy bitwy (…). Byli sprytni i pomysłowi, a czasami zdolni wręcz do całkowitego odwrócenia niekorzystnej dla siebie sytuacji taktycznej.
Straty walczących stron
Po zakończeniu walk obie strony przypisywały sobie zwycięstwo. Amerykanie stracili w boju 305 poległych, mieli też ponad 520 rannych. Twierdzili jednak, że nieprzyjaciel stracił 3561 ludzi. Ale jak podkreśla Max Hastings w książce Wietnam. Epicka tragedia 1945-1975:
Liczby zabitych po stronie komunistów były (…) z całą pewnością przeszacowane, a w dodatku dowódcy północnowietnamscy już dawno przyjęli — i wcale nie zamierzali się jej teraz wyrzekać — postawę bezwzględnej tolerancji dla wszelkich strat w ludziach.
Reklama
Najpełniejszy obraz wojny w Wietnamie
Bibliografia
- John Paul Harris, J. Kenneth Eward, Ia Drang 1965. The Struggle for Vietnam’s Pleiku Province, Osprey Publishing 2020.
- Max Hastings, Wietnam. Epicka tragedia 1945-1975, Wydawnictwo Literackie 2021.
7 komentarzy