W grudniu 1575 roku polska szlachta, oburzona haniebną ucieczką Henryka Walezego z kraju, zdecydowała się ogłosić nowym „królem” ostatnią dziedziczkę wygasłej dynastii: Annę Jagiellonkę. Dynastka miała być gwarantką wyniku nowej elekcji: od zwycięzcy „wyborów” oczekiwano, że koniecznie ją poślubi. Sama Jagiellonka wierzyła jednak, że będzie odgrywać o wiele ważniejszą rolę w polityce. I wcale nie cieszyła się z tego, kogo wyznaczono na jej małżonka.
15 grudnia 1575 roku do Anny Jagiellonki – dawniej powszechnie poniżanej i pogardzanej, a teraz teraz oficjalnie nazywanej „zrodzoną z krwi polskiej” infantką królestwa – wysłano uroczystą delegację.
Reklama
Książę małżonek
Oferta przedstawiona 52-letniej niezamężnej królewnie brzmiała aż zbyt pięknie. Miała otrzymać rangę wyższą nawet od swojej wszechpotężnej matki. Bona Sforza została przydana królowi jako małżonka.
Tym razem to Anna miała być królem, a mężczyzna, którego szlachta wybierze na władcę, miał zostać tylko wyznaczony na jej towarzysza. Swoistego księcia małżonka, choć takie określenie nie funkcjonowało w nowożytnej Polsce.
Szlachta widziała w tej osobliwej konstrukcji formę zabezpieczenia na przyszłość. Jak zawsze chciała ograniczyć pozycję i pole manewru monarchy. Przy okazji chodziło o to, by wykluczyć powtórkę sytuacji sprzed roku, gdy świeżo koronowany Henryk Walezy uciekł nocą z Wawelu i odjechał do Francji.
Powszechnie sądzono, że król związany przysięgą małżeńską już raczej z Polski nie zwieje. Anna widziała sprawę prościej. Wreszcie otwierała się przed nią szansa, by zacząć rządzić.
Reklama
Powitanie godne króla
Dwa miesiące później Jagiellonka była już w drodze do Krakowa. Wyruszyła do stolicy w iście królewskim orszaku. Towarzyszył jej tysiąc żołnierzy, a sama jechała we wspaniałej złocistej karocy ciągniętej przez sześć pięknych rumaków. Także powitanie w murach miasta w niczym nie ustępowało uroczystościom urządzanym, gdy żył jeszcze ojciec Anny, Zygmunt Stary.
Gdy odebrała już hołdy mieszczan i dostojników, zawieziono ją prosto na Wawel. Miała spać w tym samym apartamencie, który porzucił Henryk Walezy. Jak na nowego króla przystało.
A jednak nie wszystko układało się pięknie. Anna była zachwycona, ale też – coraz bardziej zaniepokojona. Wcale nie podobały jej się bowiem decyzje szlachty co do osoby przydanego jej małżonka.
Nieudany kandydat?
Szlachta wybrała na króla wojewodę siedmiogrodzkiego Stefana Batorego. Elekt miał wiele zalet. Pochodził z kraju, w którym jeszcze przed paroma laty rządzili Jagiellonowie. Był bliskim współpracownikiem Jana Zygmunta Zápolyi, panującego tam uprzednio wnuka Bony Sforzy. Znał polską kulturę i od lat otaczał się Polakami. Anna jednak widziała w nim przede wszystkim wady.
Reklama
Mówiono, że Batory to wasal i sługus Imperium Osmańskiego. Bezpośrednio do królewny pisał w tej sprawie z Rzymu bliski jej kardynał Stanisław Hozjusz. „Ja bym z serca życzył, żeby Wasza Królewska Mość była królową i panią naszą koronowaną. Ale bym tego nie życzył, żeby ojczyzna nasza miła miała być w mocy u tureckiego sułtana!” – przestrzegał.
Bogobojna Anna, przez wielu uważana wręcz za dewotkę, na pewno nie puściła uwag księcia Kościoła koło uszu. Jakby tego było mało, sam Batory nie ukrywał, że nie jest szczególnie religijny. Zaraz po przyjeździe do Polski zwierzył się witającej go delegacji, iż zna tylko „przedniejsze zasady wiary katolickiej”, choć postara się szybko uzupełnić braki w wiedzy.
Do tego wojewoda uchodził za człowieka mało wyrafinowanego i brutalnego. Spory polityczne zdarzało mu się rozwiązywać, mordując przeciwników. A uciechę znajdował przede wszystkim w prowadzeniu wojen.
Anna musiała czuć, że tak prymitywny osobnik nie powinien być nawet wpuszczany w mury Wawelu. A co dopiero jako jego przyszły pan. Pocieszała się tylko jedną myślą. Wierzyła, że łatwo owinie sobie Batorego wokół palca. I że ona zacznie rządzić, a on będzie zaledwie królem malowanym…
Źródło
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją książkę poświęconą polskim władczyniom epoki renesansu pt. Damy złotego wieku. Nowa edycja tej publikacji (Wydawnictwo Literackie 2021) właśnie trafiła do sprzedaży. Dowiedz się więcej na Empik.com.