W latach PRL-u Jerzy Pawłowski należał do nielicznego grona ludzi, których nad Wisłą kojarzył każdy. Wielokrotny zdobywca medali olimpijskich, mistrz świata i fenomenalny szermierz był celebrytą pierwszego rzędu. Ale do czasu.
Historia Jerzego Pawłowskiego jest tak unikalna, że aż trudno przyjąć za dobrą monetę wszystkie zwroty akcji i niesamowite epizody, w jakie wplątał się polski olimpijczyk. Jerzy Pawłowski urodził się w roku 1932, w 1956 jako 24-latek zdobył pierwszy, srebrny, medal olimpijski. W 1957 roku został zaś mistrzem świata.
Reklama
Łącznie, indywidualnie i grupowo, dorobił się 23 medali. Tak fenomenalna kariera sportowa pozwalała mu żyć wygodnie i bezpiecznie, nawet w siermiężnych realiach Polski Ludowej. Pawłowski wcale jednak nie ograniczał się do sportu.
Sportowiec, szpieg, zdrajca
Wcześnie został zwerbowany przez polski wywiad wojskowy. W międzyczasie treningów i zawodów wykonywał nawet zagraniczne misje szpiegowskie. Wreszcie zaś dał się wplątać… we współpracę z amerykańską agencją CIA.
Gdy działalność na rzecz nieprzyjacielskiego mocarstwa wyszła na jaw, Pawłowski stanął przed sądem. 8 kwietnia 1976 roku, zaledwie pięć lat po tym, jak wrócił ze srebrem z mistrzostw w Wiedniu, sportowiec usłyszał wyrok 25 lat więzienia.
Utracił też prawa publiczne i został pozbawiony wszelkich odznaczeń, którymi wcześniej władze nader chętnie go obsypywały.
Poza tym zapadła decyzja możliwa tylko w autorytarnej rzeczywistości. Pawłowski miał został skutecznie wymazany ze świadomości Polaków i z historii. Jednego dnia był powszechnie podziwianym celebrytą. Kolejnego: miał się stać pogardzanym przestępcą bez jakichkolwiek zasług.
Reklama
Wykreślić Pawłowskiego
Jak wyjaśnia Wiktor Bołba, autor nowej książki pt. Szpieg olimpijski. Od PRL-owskiego celebryty do wroga państwa numer 1, wyrok zakładał usunięcie nazwiska Pawłowskiego „z wszelkich publikacji i dokumentów”.
Dla komunistów poganianych przez sowieckich towarzyszy [skazany olimpijczyk] był przykładem klęski, dlatego za wszelką cenę postanowili go zdyskwalifikować. We wszystkich gazetach, w rozgłośni Polskiego Radia i telewizji natychmiast rozpoczęła się nagonka.
W świadomość zbiorową udało się wdrukować obraz Pawłowskiego: nieuczciwego, chytrego i podstępnego osobnika. Nagminnie wycofywano z obiegu publikacje z nim związane, z wszelkich tabel znikało jego nazwisko. Tłumaczono, że środowisko sportowe i LWP muszą zdecydowanie odciąć się od człowieka, który jest niegodny oficerskich szlifów i wojskowego munduru.
Wszyscy przeciwko
Historyk podkreśla, że przeciwko Pawłowskiemu były odtąd „wszystkie klasy socjalistycznego społeczeństwa – niemal cały aparat partyjny, urzędnicy, trenerzy, koledzy sportowcy, działacze sportowi, którzy kurczowo trzymali się swoich stołków, a także dziennikarze, którzy lękali się napisać coś wbrew linii wytyczonej uchwałami kolejnych zjazdów PZPR”.
Na przykład stojący w pierwszym szeregu socjalistycznego dziennikarstwa zaangażowanego redaktor płk Edward Woźniak, wypisujący wcześniej na łamach „Naszej Legii” i „Żołnierza Polskiego” hymny pochwalne na jego cześć, w stylu: „Gigant polskiego sportu. Jeśli można mówić o szermierczym geniuszu, to Pawłowski jest genialny” – później, pod dyktando władzy jednym pociągnięciem długopisu przekreślił ogromną część jego biografii.
Kiedy w wydawnictwie „Mundury i medale” poświęconym sukcesom sportowców żołnierzy, w statystykach zdobywców medali olimpijskich przy Pawłowskim stawiał krzyżyk. Był to klasyczny przykład podwójnej moralności: zdobycze medalowe nadal uznawano, natomiast nazwisko zdobywcy musiało pozostać niezauważone.
Reklama
W innej publikacji, oficjalnej historii polskiej szermierki wydanej w 1977 roku, Woźniak zupełnie pominął sylwetkę Pawłowskiego, choć był on najbardziej wybitnym i utytułowanym przedstawicielem tej dyscypliny w powojennej Polsce.
Ocenzurowany Romek, Tytus i A’Tomek
Cenzura dosięgła nawet… popularnych komiksów dla dzieci. W serii zeszytów opowiadających o perypetiach „Tytusa, Romka i A’Tomka” autorstwa Henryka Chmielewskiego, w 1971 roku ukazał się tom sportowy.
Jak wyjaśnia Wiktor Bołba w książce Szpieg olimpijski. Od PRL-owskiego celebryty do wroga państwa numer 1:
(…) [bohaterem] był sympatyczny szympans Tytus, który miał zostać olimpijczykiem. Podczas zwiedzania muzeum sportu Tytus wyobrażał sobie swe liczne wcielenia na olimpijskich arenach. Na ówczesnej fali popularności nie mogło zabraknąć wzmianki o szermierce i mistrzu nad mistrze Pawłowskim. Właśnie ta scenka była powodem wycofania komiksu z rynku.
Na polecenie Biura Informacji i Propagandy komunistyczne władze ocenzurowały historyjkę rysunkową dotyczącą szermierzy. W pierwszym zamyśle autora i wydaniu VI Księgi na rysunku przedstawiającym szermierzy jest chmurka z wypowiedzią: „Proszę, szabla mistrza Pawłowskiego. Ciach, ciach!”.
Reklama
Cenzorzy, którzy uznali nazwisko Pawłowskiego za niewygodne, nakazali zamianę nazwiska na Zabłocki. W takiej wersji nakładem Młodzieżowej Agencji Wydawniczej w roku 1979 ukazało się trzecie wydanie tego komiksu.
Oryginalna treść została przywrócona dopiero w nowej edycji z roku 2009.
Co do Pawłowskiego – wyszedł na wolność po 10 latach w drodze ułaskawienia. Nie pozwolono mu wrócić do sportu. A kara wykreślenia z historii okazała się wyjątkowo skuteczna. Dzisiaj o tym świetnym sportowcu, ale moralnie zaplątanym człowieku, pamiętają głównie miłośnicy tematyki szpiegowskiej.
Bibliografia
O szpiegowskiej karierze i głośnym procesie Jerzego Pawłowskiego przeczytacie na kartach książki Wiktora Bołby pt. Szpieg olimpijski. Od PRL-owskiego celebryty do wroga państwa numer 1 (Wydawnictwo Fronda 2022). Powyższy tekst powstał na jej podstawie.