Nad moralnością chłopa pańszczyźnianego w nowożytnej Polsce czuwał pan wsi i reprezentujący go ekonom, a także pleban. Szczególny rygoryzm obyczajów panował we wsiach klasztornych i kościelnych. O tym, jakie kary czekały na wieśniaków łapiących szóste przykazanie pisze Agnieszka Lisak w książce Miłość staropolska.
Swobodne stosunki z kobietami odrywały chłopów od pracy, w dodatku doprowadzały do szerzenia się jak że groźnego wtedy syfilisu. Na domiar złego [uważano, że] sprowadzały zbiorowe nieszczęścia w postaci suszy, gradobicia czy pożaru.
Reklama
Brak wstępu do wsi dla ladacznic
Nieraz we dworze pojawiały się niewyjaśnione zjawiska, zboże przeżerała pleśń, bydło zapadało na groźne choroby, czasem znikały jakieś przedmioty, po czym wszystko przechodziło jak ręką odjął, gdy nocą pod pierzyną odkryto tego przyczynę, to jest przyłapano wiejskiego parobka w objęciach jakiejś kucharki.
Dlatego było oczywiste, że rozwiązłość wśród chłopów należy zwalczać zarówno dla dobra ogółu, jak i w trosce o zbawienie jednostki. Z całą skrupulatnością czuwano nad tym, by „pijaństwem, cudzołóstwem, porubstwem, zwadami, zdradami, mężobójstwem aby się żaden nie bawił i inszymi grzechami”. Z tych samych powodów przepędzano bez litości z wsi wszelkie wędrowne ladacznice, które jedynie bałamuciły chłopów.
Co gorsza, zdarzali się i tacy, którym miłość odbierała rozum, więc uciekali z nowo poznanymi dziewkami, porzucając gospodarkę. A wszystko w nadziei, że przy ich boku uda się rozpocząć nowe, lepsze życie gdzieś na końcu świata. Podobnie nieraz przechodzący przez wieś wojak skradł pannie wianek, serce, a następnie wywiózł ją ze sobą w nieznane.
Rola karczmy
Miejscem, w którym nawiązywano niemiłe panu wsi znajomości, były karczmy. Wódka, taniec, nieprzyzwoite przyśpiewki – wszystko to sprzyjało niewłaściwym kontaktom. Tu też można było spotkać lokalnego donżuana, to jest wiejskiego muzykanta, co sztuką się parał, świata niemało zwiedził, grywając po weselach.
Reklama
W dodatku znał ciekawe historie oraz pikantne żarty zasłyszane w szlacheckich domach, czym wzbudzał zainteresowanie gawiedzi. Dlatego niejedna panna spoglądała w jego stronę maślanymi oczami. Podobnie barwnie wypadali na tle zapracowanego chłopstwa słudzy z magnackich czy też pańskich dworów. Ocierali się oni o lepszy, kolorowy świat, niejedno widzieli i słyszeli.
Zbyt cenny, aby karać śmiercią
Stosunek do łamania szóstego przykazania na wsiach był różny i zależał od pana. Były wsie, gdzie panowały niemal klasztorne rygory. Surowości obyczajów strzegli sami mieszkańcy, bacznie przyglądający się pannie, temu, gdzie chodzi, z kim gada i czy aby nie za długo. Czujne oko sąsiada widziało wszystko. Byli i tacy, którzy zawodowo parali się donosicielstwem i z każdą nowinką biegali do pana wsi, skrupulatnie informując, kto z kim, o czym i dlaczego.
Przedwczesna utrata przez pannę wianka była skandalem, o którym szeptano jeszcze długo w kościele i na jarmarku. Cudzołożników karano chłostą, grzywną, stosowano wobec nich kary ośmieszające.
Były i takie przypadki, że całe odium za wiejski skandal spadał wyłącznie na brzemienną kobietę, zgodnie z zasadą, że „jak suka nie da, to pies nie weźmie”. Jak wynika z badań etnografów, maksyma ta pochodzi z XIX wieku, można jednak podejrzewać, że aktualna była już wcześniej.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Zdarzały się jednak i takie wsie, gdzie pan – hulaka i utracjusz – nie miał czasu i ochoty przyglądać się żywotom swych poddanych. Stąd też na przelotne miłostki w cieniu stodoły patrzył przez palce.
W dodatku nieraz pleban, sam związany cichym romansem z jakąś panną ze wsi, z ostrożności pomijał w kazaniach tematy dotyczące obyczajowości, by nie wywołać wilka z lasu. Tak więc chłopa nie miał kto pilnować i wieść prostą drogą ku zbawieniu, na wsi zaś prowadzono dość swobodny żywot.
Reklama
Kary ośmieszające
Choć we wsiach wnikliwiej przyglądano się życiu chłopa niż mieszczanom w miastach, to jednak kary wymierzane za cudzołóstwo we wsiach były zdecydowanie łagodniejsze. Chłop był bowiem zbyt cennym towarem, by za frywolny tryb życia karać go śmiercią.
Dlatego z reguły ograniczano się do kar ośmieszających, takich jak stanie w kunie, klatce, gąsiorze, prowadzenie panny przez wieś w słomianym wieńcu na głowie, oraz do kar pieniężnych, takich jak grzywna, kupno wosku do kościoła…. Wszystko zależało od pomysłowości pana.
Dość niecodzienny wyrok wydany został w 1668 roku w Kasinie Wielkiej, gdzie sąd po prostu nakazał młodym wstąpić w związek małżeński, a to wszystko dlatego „ponieważ im insze nie pomagają karania”. Niekiedy decydowano się na wypędzenie źle prowadzących się niewiast ze wsi, co miało chronić mieszkańców od dalszego zepsucia.
Wykonanie kary miało charakter bardzo widowiskowy i odbywało się na oczach tłumu. Pannę, która odważyła się bałamucić okolicznych chłopów, gnano przez wieś wśród okrzyków rozbawionej gawiedzi.
Czasami dla zaostrzenia kary zezwalano na smaganie jej rózgami. Innym razem zakładano słomiany wieniec na głowę, który podpalano po przekroczeniu granic wsi. Jeszcze innym razem pannę wsadzano na wóz pełen gnoju.
Oświeceniowa krytyka poniżania
Właśnie taka kara spotkała Jagnę w Chłopach Reymonta, co nie było tylko fikcją literacką, ale nawiązaniem do opisanych zwyczajów. W dobie oświecenia stosowanie kar ośmieszających poddane zostało ostrej krytyce.
Sankcje takie doprowadzały bowiem do tego, że poniżane kobiety porzucały dzieci, by ukryć swój status i uniknąć dalszej hańby. Opis takich kar pozostawił nam biskup Józef Kossakowski:
Wprowadziła się procesyja z okrzykiem, wyśmianiem i skazywaniem palcami. Kilka osób szło w niej z przyprawionymi rogami do głowy za niepowściągliwość (…) żon i własną ułomność. Dziewki głowy przybrane miały w słomiane wieńce, a niektóre w rękach trzymały bałwanki z drzewa, miały to być znaki płochości dowiedzionej z podejrzenia i ze skutków….
Reklama
Wygnanie dotyczyło jednak przede wszystkim osób spoza wiejskiej społeczności. Chłop bowiem – jak pisano już wcześniej – był zbyt cennym towarem, by pozbywać się go tak łatwo.
Przeczytaj również o tym co groziło niewiernym żonom w starożytnym Rzymie? Kary były drakońskie
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Agnieszki Lisak pt. Miłość staropolska. Obyczaje, intrygi, skandale. Jej wznowienie ukazało się w 2021 roku nakładem wydawnictwa Bellona.