W czasach współczesnych poród jest doświadczeniem względnie bezpiecznym dla matki i dziecka. Dawniej jednak do narodzin szykowano się niemal tak samo, jak do pogrzebu. Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero od XIX wieku. Tak przynajmniej było na Zachodzie. Rewolucja w higienie i opiece zdrowia, która uratowała życie dziesiątków milionów dzieci, dotarła na ziemie polskie z bardzo dużym opóźnieniem.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego obecnie niespełna czworo dzieci na 1000 umiera przed ukończeniem pierwszego roku życia. Od kilku lat odsetek ten pozostaje na podobnym poziomie, a między 2020 i 2021 rokiem nawet nieznacznie się pogorszył.
Reklama
Wyliczenia UNICEF-u wskazują z kolei, że pod względem śmiertelności niemowląt Polska lokuje się w połowie stawki wśród krajów rozwiniętych.
Sytuacja jest u nas lepsza niż na przykład w Szwajcarii, Danii czy Kanadzie. Sto lat temu takie liczby byłyby zupełnie nie do pomyślenia.
Niezwykle ponury kontekst
Przedwojenna Polska nie znała powszechnej bezpłatnej służby zdrowia. Dostęp do lekarzy był dużo trudniejszy niż w innych krajach, nawet tych w podobnej sytuacji politycznej.
Higiena, zarówno w miastach, jak i na wsi, wołała o pomstę do nieba. Brakowało też instytucji wspierających matki i najmłodsze dzieci. Wystarczy stwierdzić, że w roku 1918, gdy Polska odzyskała niepodległość, w całym państwie działało tylko około 25 przychodni sprawujących opiekę nad położnicami i niemowlętami.
Reklama
Przede wszystkim jednak nie zapewniano jakiegokolwiek wsparcia dzieciom nieślubnym. Kultura hipokryzji, panująca nad Wisłą, sprawiała, że dzieci nieurodzone w małżeństwie traktowano z pogardą, ukrywano, starano się ich pozbywać.
Koszmarna statystyka
Ogólne statystyki szokują z dzisiejszej perspektywy, ale szokowały też przed stuleciem.
Według danych z 1930 roku w pierwszym roku życia umierało średnio 143 dzieci na 1000. To odsetek 37 razy wyższy niż obecnie. W samej Warszawie, gdzie opieka medyczna stała na wyższym poziomie niż na prowincji, umierało 11,8% wszystkich niemowląt.
Dla porównania w miastach Holandii odsetek takich zgonów wynosił 4,1%, w Wiedniu 7,1%, natomiast w Pradze – a więc stolicy innego świeżo odrodzonego państwa Europy Środkowej – 9%.
Sytuacja w Polsce była jedną z najgorszych na kontynencie. Tak olbrzymia śmiertelność wśród najmłodszych rzutowała też na ogólne statystyki przewidywanej długości życia.
Reklama
Co czwarty Polak umierał przed 15 urodzinami
W odniesieniu do 1933 roku Główny Urząd Statystyczny podawał, że ta wynosi 49,8 lat. Ale już dzieci, które dotrwały do dwunastego miesiąca, mogły oczekiwać, że przeżyją średnio 58,8 lat.
Należy jednak podkreślić, że także reszta dzieciństwa nie była okresem bezpiecznym. Średnio 23% Polaków (niemal co czwarty!) umierało przed ukończeniem 15 roku życia.
Dla porównania we Francji było to 13%, w Wielkiej Brytanii 11%, a w Szwecji 8%.
Niewystarczająca poprawa
Na przestrzeni dwudziestolecia międzywojennego następowała pewna poprawa. Wraz z rozwojem służby zdrowia i kampaniami, takimi jak głośna „Kropla mleka”, odsetek zgonów niemowląt spadał, choć w stopniu zdecydowanie niewystarczającym.
U schyłku lat 30. XX wieku, zaraz przed wybuchem II wojny światowej, wciąż około 13% Polaków nie miało okazji świętować swoich pierwszych urodzin.
***
Inspiracją dla powyższego artykułu była powieść Anny Sakowicz pt. Skrawki przeszłości. Muślinowa saga 1928-1939 (Wydawnictwo Luna 2022). Książka podejmuje trudny temat straconego dzieciństwa, porzucania niemowląt i koszmarnych perspektyw stojących przez bobasami w przedwojennej Polsce. Dowiedz się więcej na Empik.com.
Bibliografia
- A. Felchner, Rodzina w II Rzeczypospolitej – jej główne zagrożenia ze strony chorób, „Medycyna Nowożytna”, t. 25 (2019).
- Mały Rocznik Statystyczny 1939, Główny Urząd Statystyczny 1939.
- Umieralność noworodków wciąż wysoka – alarmuje UNICEF, „Onet”, 20 lutego 2018.
- Współczynnik zgonów niemowląt w latach 2010-2021 wg województw, Główny Urząd Statystyczny 2022.