Władysław Jagiełło usilnie starał się opóźnić, albo nawet odwołać ślub z Anną Cylejską. Przebąkiwał ponoć, że nastoletnia hrabianka była zbyt brzydka, stawiał jej absurdalne wymagania, szukał dobrego pretekstu, aby odesłać ją do domu. Wreszcie jednak się ugiął. W obliczu zmian na europejskiej szachownicy politycznej i pod naciskiem otoczenia zaczął przymierzać się do wesela. Oto co źródła mówią na ten temat.
Anna Cylejska, wnuczka Kazimierza Wielkiego i kandydatka na drugą żonę Władysława Jagiełły, przybyła nad Wisłę w lipcu 1401 roku. Reszta lata i niemal cała jesień upłynęły jej w nerwach oraz niepewności.
Reklama
Król Polski, obawiający się ambicji narzeczonej i zniesmaczony uległym szacunkiem, jaki okazywali jej poddani, odmówił szybkiego ślubu. Zaczął też chyba szukać sposobu na odwołanie umowy małżeńskiej.
Król ucieka sprzed ołtarza
Jagiełło na dobrą sprawę uciekł sprzed ołtarza. Wszystko wskazuje na to, że Wawel był już przygotowany do organizacji wesela, ale monarcha w ostatniej chwili uciął plany i opuścił nielubiany zamek.
Kilka kolejnych miesięcy spędził na podróży po kraju, unikając jakichkolwiek kontaktów z narzeczoną. Dopiero, gdy rok zaczął zbliżać się ku końcowi władca uległ pod naciskiem doradców. Zdecydował się powrócić do Krakowa i jednak zorganizować wesele.
Przygotowania do wesela Anny Cylejskiej
Kronikarz Jan Długosz relacjonował wydarzenia z perspektywy przeszło półwiecza. W typowy dla siebie sposób pomylił daty i szczegóły. Podał jednak pewien interesujący detal. Twierdził, że Jagiełło wiózł „mięso z różnego rodzaju leśnej zwierzyny, którą upolował na Litwie”.
Reklama
Wizyta w Wielkim Księstwie Litewskim w tym dokładnie czasie nie znajduje potwierdzenia w innych źródłach. Ale już w to, że monarcha postanowił osobiście zdobyć potrzebną żywność, jak najbardziej można wierzyć.
W końcu to z jego winy – na skutek nagłego odroczenia ślubu – zmarnowały się zapasy zgromadzone przed paroma miesiącami, właśnie z myślą o weselu.
Nawet najbardziej udane i najdłuższe łowy nie wystarczyłyby jednak do wykarmienia wszystkich gości, jakich spodziewano się w stolicy. U schyłku średniowiecza zdarzały się na dworach śluby dyskretne, pospieszne i mało ostentacyjne. Być może taki planowano w roku 1401, zaraz po przyjeździe Anny Cylejskiej.
Wszelako im dłużej utrzymywał się stan zawieszenia, tym silniej odczuwano, że powrót piastowskiego orlątka do gniazda musi zostać uczczony z pompą i zbytkiem. I że tylko naprawdę wspaniałe wesele pozwoli pohamować intrygi sąsiadów, wietrzących słabość Jagiełły.
Reklama
Płać, płacz… i nie przyjeżdżaj
Szykowała się zabawa, jakiej kraj nie widział przynajmniej od czasu obchodów dziesiątej rocznicy unii polsko-litewskiej. I mieli za nią zapłacić poddani.
Monarcha rozesłał listy do wszystkich klasztorów królestwa. Jedna z tych epistoł zachowała się do naszych czasów. Jagiełło informował o terminie wesela i podkreślał, że dla jego zorganizowania konieczne będą „ogromne wydatki”. W związku z tym polecał, by opaci (ale również dostojnicy państwa czy przedstawiciele miast) dostarczyli potrzebnej żywności i ochoczo włączyli się w przygotowania.
Królewscy gońcy, nie szczędząc koni, przemierzali kraj wzdłuż i wszerz. Król pisał do ludzi, od których oczekiwano, że będą płacić i… trzymać się z dala od Wawelu. Ale też do wybrańców, którzy trafili na ekskluzywną listę zaproszonych i mieli balować na koszt pozostałych.
Lista wspaniałych gości
Największą wagę przywiązywano do gości z zagranicy. Obcokrajowcy nie tylko uświetniali uroczystość, ale też byli potrzebni, by roznieść po Europie wieści o kluczowym ożenku i o zamożności Polski.
Jedno z zaproszeń wysłanych poza rubież królestwa zachowało się w zbiorach archiwalnych. Do księcia Jana raciborskiego Jagiełło pisał, że pragnie widzieć go oraz jego brata na weselu i chce, by wzięli udział „w tańcach na naszą cześć”.
Nie wiadomo, czy władcy raciborscy stawili się w Krakowie. Na pewno nie brakowało innych znamienitych gości. Przyjechał kuzyn pana młodego Witold Kiejstutowicz, a z nim żona, wielka księżna litewska Anna. Poza tym – jak podkreślał kronikarz – „wielu książąt i hrabiów z różnych krajów”.
Reklama
Gromadzili się w polskiej stolicy przez cały styczeń. W ostatniej chwili dołączył do nich też nowy arcybiskup gnieźnieński Mikołaj Kurowski, właśnie zatwierdzony na swym urzędzie. To on, zaledwie kilka dni po tym, jak został zwierzchnikiem polskiego Kościoła, celebrował mszę, na którą Anna Cylejska czekała z nadzieją od tylu miesięcy.
Data wydarzenia nie ulega wątpliwości. Choć Długosz (oczywiście) się pomylił, to trzy spisywane wcześniej kroniki bez pudła zanotowały właściwy termin. Potwierdzają go też księgi sądowe miasta Krakowa. W związku z hucznymi obchodami, zakłócającymi życie stolicy, postanowiono bowiem przesunąć zaplanowane procesy.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Uczty, zabawy i prezenty ślubne
Hrabianka Celje została panią Jagiełłową w dniu 29 stycznia 1402 roku. Nie miała jednak czasu, by ochłonąć i odetchnąć z ulgą. Natychmiast porwano ją w wir tańców i zabaw.
Uczty trwały nieprzerwanie przez całe tygodnie. Na stoły trafiły tysiące pieczeni, napełniono dziesiątki tysięcy kufli i kielichów. Sam Jagiełło (szczerze nienawidzący Wawelu) przebywał w stołecznej rezydencji aż do początku marca, co stanowiło jedną z najdłuższych wizyt za całego jego, czterdziestoośmioletniego panowania.
Wiadomo, że na wesele ściągnięto bartników, by raczyć gości miodem. Wiadomo też, że krakowscy rajcy ufundowali dla młodej (przynajmniej w połowie, bo monarcha miał już swoje lata) pary kosztowny prezent ślubny.
Własne dary składali nowożeńcom także zaproszeni goście. Jagiełło zaś – jak na króla przystało – odwdzięczał się im z nawiązką. Witolda, księżną Annę, ale też innych „książąt, hrabiów i gości zaszczycił wspaniałymi upominkami.
Reklama
Starostowie królewscy dostarczyli hojnie wszystko, co było potrzebne tym, którzy przyjeżdżali, obecnym i odjeżdżającym”. Kto zresztą chciałby z własnej woli opuszczać Kraków w takich dniach? Gdy napełniono już brzuchy, gdy grajkowie wykonali swe utwory, a kuglarze zachwycili zebranych zupełnie niewiarygodnymi sztuczkami, przyszedł czas na gwóźdź programu: turniej.
Anna z zachwytem przypatrywała się, jak najlepsi z rycerzy, najwspanialsi z przybyszy, nawet sami książęta, stają w szranki, by zyskać sobie względy i wzbudzić podziw pani krakowskiego zamku. Pani, którą odtąd była właśnie ona.
***
O następczyni królowej Jadwigi piszę znacznie szerzej w książce pt. Damy Władysława Jagiełły (Wydawnictwo Literackie 2021). Artykuł, który przeczytałeś powstał właśnie na jej podstawie. Pełna bibliografia tematu znajduje się w książce.