Codzienność mieszkańców starożytnego Rzymu. Tak wyglądało życie w Wiecznym Mieście 2000 lat temu

Strona główna » Starożytność » Codzienność mieszkańców starożytnego Rzymu. Tak wyglądało życie w Wiecznym Mieście 2000 lat temu

W czasach rządów Oktawiana Augusta starożytny Rzym liczył ponad milion mieszkańców. Żadne inne miasto przez kolejne 1700 lat nie zbliżyło się do tego wyniku. Życie w przeludnionej antycznej metropolii wiązało się z wieloma wyzwaniami. O tym jak dwa milenia temu wyglądała codzienność obywateli Wiecznego Miasta pisze Thomas R. Martin w książce pt. Starożytny Rzym. Od Romulusa do Justyniana.

Ulice były zapchane: „Jeden człowiek szturcha mnie łokciem, drugi uderza drągiem; moje nogi są umazane błotem, a wielkie stopy następują na mnie ze wszystkich stron”, jak opisywał to jeden z późniejszych mieszkańców Rzymu (Juwenal, Satyry, 3.245–248).


Reklama


Aby ulżyć ruchowi ulicznemu, wprowadzono zakaz poruszania się w ciągu dnia wozów i zaprzęgów. Przepis ten powodował, że noce rozbrzmiewały hałasem osi i pokrzykiwań woźniców stojących w korkach.

Kamienice starożytnego Rzymu

Większość ludzi żyła w małych mieszkaniach w wielopiętrowych budynkach zwanych insulae (dosłownie: „wyspy”). Ich liczba dwadzieścia pięć razy przewyższała liczbę domów wolnostojących. Na parterze zazwyczaj znajdowały się sklepy, bary i proste knajpy. Zewnętrzne mury pokrywały graffiti wszelkiego rodzaju – były tam slogany polityczne, ale też osobiste zniewagi czy erotyczne wierszyki oraz po prostu różne reklamy.

Model rzymskiej insuli (domena publiczna)

Im wyżej umieszczone było mieszkanie, tym jego cena była niższa. Bogatsi mieszkali na dolnych piętrach, biedota gnieździła się wysoko w pojedynczych pokojach wynajmowanych z dnia na dzień lub nawet w slumsowych chatach zbudowanych z odpadów. Niektóre bogatsze rodziny miały wodę dostarczaną rurami, jednak większość mieszkańców musiała wnosić wiadra wody do picia i gotowania z jednej z setek miejskich fontann lub ujęć wody aż po schodach na samą górę.

Koszmarne warunki sanitarne

Mieszkańcy Rzymu generowali około sześćdziesięciu ton odpadów każdego dnia, co było niezwykłym wyzwaniem. Większość mieszkań nie miała oddzielnych łazienek, więc mieszkańcy musieli udawać się do jednej z setek miejskich latryn lub używać wiadra jako toalety.

Potem albo wyrzucali śmierdzącą zawartość takiego wiadra za okno lub znosili wiadra na ulicę, gdzie były one opróżniane przez ludzi, którzy zbierali ekskrementy i sprzedawali je rolnikom jako nawóz. Urzędnicy próbowali zadbać o to, by odpady były wyrzucane poza dzielnicami mieszkalnymi miasta, jednak ludzi za to odpowiedzialnych było niewielu, stąd nie można było narzucić przestrzegania tych regulacji w sposób konsekwentny.

Na podstawie wykopalisk archeologicznych na Eskwilinie wykazano istnienie setek głębokich dołów, które były wypełnione rozkładającą się mieszaniną martwych ciał, zwierzęcych odpadków i ścieków wszelkiego rodzaju, a wszystko to znajdowało się niedaleko centrum miasta. Obszar ten otoczony był znakami z ostrzeżeniami takimi jak:


Reklama


Gajusz Sentiusz, syn Gajusza, jako pretor i z rozkazu Senatu ustanowił tę granicę z kamieni, by oddzielić obszar, który musi być wolny od brudu, odpadków zwierzęcych i ludzkich ciał. Zakazuje się także palić tutaj ciała.

Miasta nie dawało się utrzymać w czystości, co oznaczało, że wszędzie latały muchy, a ludzie często cierpieli na problemy żołądkowe z powodu zakażonej wody i jedzenia.

Łaźnie publiczne

Aby dbać o higienę, ludzie udawali się do łaźni publicznych. Koszt wstępu był niski, więc każdy mógł sobie pozwolić na codzienną wizytę. W mieście znajdowało się wiele publicznych łaźni, które przypominały współczesne spa, będąc ośrodkami ćwiczeń fizycznych, spotkań towarzyskich i dbania o higienę.

Tekst stanowi fragment książki Thomasa R. Martina pt. Starożytny Rzym. Od Romulusa do Justyniana (Wydawnictwo Poznańskie 2022).
Tekst stanowi fragment książki Thomasa R. Martina pt. Starożytny Rzym. Od Romulusa do Justyniana (Wydawnictwo Poznańskie 2022).

Odwiedzający przechodzili przez serię coraz cieplejszych, wilgotnych pokojów, aż trafiali do pomieszczenia przypominającego saunę. Następnie mogli pływać nago w zimnych lub ciepłych basenach. Kobiety również miały pełen dostęp do publicznych łaźni; kąpiele osób różnych płci odbywały się albo w oddzielnych pomieszczeniach, albo o różnych porach dnia.

Pomimo wielu łaźni, fontann z bieżącą wodą i ciągłych wysiłków, by utrzymywać ulice w czystości, brak odpowiednich warunków sanitarnych był powszechny (jak we wszystkich starożytnych miastach). Uważano, że kąpiele są szczególnie dobre dla chorych, więc łaźnie wielokrotnie przysłużyły się do rozprzestrzeniania chorób. Co więcej, chociaż władze wybudowały system kanalizacyjny, to jego zawartość wlewała się do Tybru.


Reklama


Ciała leżały na ulicach

Nie istniała technologia pozwalające na sanitarne pozbycie się odpadów. Ludzie regularnie pozostawiali ciała ludzkie i zwierzęce na ulicach na żer sępom i psom. Biedacy nie byli jedynymi, których to dotyczyło. Kiedyś bezpański pies przyniósł ludzką rękę w pysku do stołu, przy którym Wespazjan (przyszły cesarz) jadł obiad.

Wszechobecne muchy, przy braku lodówek, powodowały, że ludzie cierpieli na częste choroby układu pokarmowego. Najpopularniejszą biżuterią tego okresu były bransoletki, które miały zapobiegać kłopotom żołądkowym.

Najbogatsi starożytni Grecy i Rzymianie czerpanie dochody ze swych ogromnych majątków ziemskich (domena publiczna).
Rzymski bogacz w wyobrażeniu XIX-wiecznego artysty (domena publiczna).

Chociaż bogacze nie potrafili usunąć tych problemów, to starali się uczynić życie wygodniejszym dzięki takim luksusom, jak śnieg sprowadzany z gór, by schłodzić napoje, lub niewolnicy, którzy ciągle sprzątali ich przewiewne domostwa z przestronnym dziedzińcem, ukryte za wysokimi murami.

Niebezpieczeństwa czekające na mieszkańców

August robił wszystko, by dbać o bezpieczeństwo i zdrowie mieszkańców Rzymu. Podzielił miasto na czternaście dzielnic i 265 okręgów, mianując wyzwoleńców na przywódców „straży obywatelskiej”, która miała reagować na problemy związane z ruchem ulicznym, napaści, rabunki i pożary. Ci lokalni urzędnicy dbali także o budowę lojalnych postaw wobec nowego reżimu, sponsorując ofiary na ołtarzach zbudowanych na ulicach dla uczczenia larów Augusta (duchów domostwa jego przodków).

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Nadal jednak na mieszkańców zatłoczonego miasta czyhały różne niebezpieczeństwa. Mieszkańcy wyższych pięter, zbyt biedni, by posiadać niewolników, którzy wykonywaliby za nich brudną robotę w domostwie, wyrzucali popsute garnki i ekskrementy przez okno, często zrzucając odpadki na przechodniów.

„Jeśli wybierasz się na przyjęcie w Rzymie, głupiec z ciebie jeśli wpierw nie spiszesz testamentu, bowiem każde otwarte okno to źródło potencjalnej katastrofy”, zauważył jeden z poetów (Juwenal, Satyry, 3.272–274).


Reklama


Insule były niebezpieczne także dla ich mieszkańców, ponieważ nieustannie groziły zawaleniem. Rzymscy inżynierowie, pomimo znajomości kompozytu, jakim był beton, wykorzystania cegieł czy kamienia jako materiałów budowlanych, nie mieli na swój użytek technologii, by precyzyjnie obliczyć, jaki nacisk może wytrzymać konstrukcja.

Jednak prawdziwym problemem byli sami budowniczowie, którzy – by ciąć koszty – nie przejmowali się za bardzo problemami inżynierskimi. W odpowiedzi na te problemy August wprowadził ograniczenie siedemdziesięciu stóp [33,5 metra] wysokości dla nowych budynków. Ponadto insule stawiano zazwyczaj na nisko leżących obszarach, bowiem słoneczne wzgórza zarezerwowane były dla bogatych, z reguły więc podczas powodzi zalewane były wodą.

Wyższe piętra zachowanej rzymskiej insuli przy Piazza Venezia (fot. Lalupa, lic. CC-BY-SA 4,0).
Wyższe piętra zachowanej rzymskiej insuli przy Piazza Venezia (fot. Lalupa, lic. CC-BY-SA 4,0).

Straż pożarna i akwedukty

Jedną z wielu zasług Augusta na rzecz Rzymian było powołanie pierwszego w historii Europy oddziału straży pożarnej. Ustanowił także pierwszą rzymską policję, pomimo że lubił podobno zatrzymywać się, by obserwować tak częste na ulicach Rzymu bijatyki. Bogaci najmowali ochroniarzy, by chronić siebie i swoje domy.

Najważniejszą przysługą, jaką August wyświadczył miejskim masom, było zapewnienie im adekwatnego i taniego jedzenia. Sięgnął do własnej kiesy, płacąc za importowane zboże, by nakarmić głodnych – dzięki temu zapobiegł buntom i pokazał swój szacunek dla rzymskiej praktyki wspierania klientów przez patronów.

Rozpowszechnianie taniego lub darmowego zboża przynajmniej wśród części rzymskiej biedoty było praktykowane przez rząd od dziesięcioleci, jednak liczba męskich odbiorców subwencji Augusta osiągnęła 250 000, a ponieważ wielu z nich miało rodziny, statystycznie można przyjąć, że nawet 700 000 ludzi polegało na wsparciu Augusta.

Biedni zazwyczaj zamieniali zboże, które nie nadawało się do pieczenia chleba, w wodnistą owsiankę, którą popijali tanim winem. Jeśli mieli szczęście, mogli także dostać trochę fasoli, porów lub kilka kęsów mięsa. Bogaci, jak dowiadujemy się z książki kucharskiej Apicjusza, jedli bardziej wyszukane potrawy, takie jak wieprzowina pieczona w przyprawach korzennych lub homary, często podawane ze słodko-kwaśnym sosem z miodu i octu.


Reklama


Problemy z dzietnością wśród zamożnych

Bogaci coraz bardziej koncentrowali się na wydawaniu pieniędzy na luksusy, zamiast skupiać się na wychowywaniu potomków. Przewidując, że wydatki i kłopoty, jakie czekały ich przy wychowywaniu dzieci, zagrażały ich standardowi życia, elita przestała się rozmnażać. Dzieci w tej klasie społecznej stały się tak rzadkie, że August wprowadził prawa, które miały wzmocnić małżeństwa i zwiększyć liczbę urodzin: nadał specjalne przywileje rodzicom trójki lub więcej dzieci.

Cudzołóstwo ustanowił przestępstwem, próbując chronić instytucję małżeństwa. August tak poważnie traktował te reformy, że wygnał własną córkę – swoje jedyne dziecko – i wnuczkę za pozamałżeńskie skandale seksualne. Jego prawa nie przyniosły oczekiwanych zmian i stare arystokratyczne rodziny powoli wymierały.

Sąd mógł skazać niewierną żonę na śmierć lub banicję ( [pokaži]Kunsthistorisches Museum /CC BY-SA 2.5).
Rzymski sąd mógł skazać niewierną żonę na śmierć lub banicję (Kunsthistorisches Museum /CC BY-SA 2.5).

Badania demograficzne sugerują, że w każdym pokoleniu wymierało trzy czwarte rodzin o statusie senatorskim. Ich miejsce w hierarchii społecznej zajmowali nowi ludzie z niższych sfer, którzy zdobywali sobie poparcie i przychylność cesarzy.

Gospodarka oparta o niewolnictwo

Niewolnicy zajmowali najniższy szczebel w drabinie społecznej i w czasach cesarstwa byli podstawową siłą roboczą. Rzymskie prawo nadal gwarantowało obywatelstwo wyzwolonym niewolnikom, więc ich potomkowie, jeśli zdobyli majątek, mogli liczyć na znalezienie się w elicie społecznej.


Reklama


Możliwość wspinania się po drabinie społecznej w dłuższej perspektywie dawała niewolnikom nadzieję, której potrzebowali, by przetrwać niezwykle ciężkie warunki, w jakich żyli. Wielu przeciętnych Rzymian miało niewolnicze korzenie, stąd darzyli oni obecnych niewolników pewną nutą sympatii (…).

Niewolnictwo w takich sektorach jak rolnictwo czy przemysł równało się okropnym warunkom pracy i egzystencji. Większość tego typu pracowników stanowili mężczyźni, chociaż kobiety asystowały czasem brygadzistom, którzy zarządzali drużynami wiejskich robotników.

Tekst stanowi fragment książki Thomasa R. Martina pt. Starożytny Rzym. Od Romulusa do Justyniana (Wydawnictwo Poznańskie 2022).
Tekst stanowi fragment książki Thomasa R. Martina pt. Starożytny Rzym. Od Romulusa do Justyniana (Wydawnictwo Poznańskie 2022).

Apulejusz w swojej barwnej powieści zamieszcza taki oto opis niewolników pracujących w młynie:

Przez dziury w podartych ubraniach na całych ich ciałach można było zobaczyć blizny po chłoście. Niektórzy mieli tylko przepaski na biodra. Na ich czołach wypalono litery, a ich kostki skute były żelaznymi łańcuchami (Złoty osioł, 9.12).


Reklama


Gorsze od młynów były kopalnie, gdzie brygadziści ciągle chłostali górników, by utrzymać ich przy pracy w zagrażających życiu warunkach.

Nie chroniło ich żadne prawo

Niewolnicy domowi mieli łatwiejsze życie, w szczególności zaś jeśli byli jednymi z wielu służących rodziny cesarskiej. Zazwyczaj wśród niewolników służących w domach przeważali mężczyźni, ale kobiety były równie potrzebne: pracowały jako mamki, służące, pomoce kuchenne i tkaczki.

Niewolnicy usługujący rozpasanemu patrycjuszowi na XIX-wiecznym obrazie Roberta Bompianiego (domena publiczna).
Niewolnicy usługujący rozpasanemu patrycjuszowi na XIX-wiecznym obrazie Roberta Bompianiego (domena publiczna).

Niektórzy niewolnicy zarządzali biznesami swoich panów i pozwalano im zatrzymać część dochodów jako zachętę do pracy i na przyszłość. Kobiety miały mniej okazji, by zarobić pieniądze. Panowie czasami dawali napiwki za usługi seksualne – zarówno niewolnicom, jak i niewolnikom.

Prostytutki-niewolnice, których panami byli głównie mężczyźni, mogły czasem sporo zarobić, by pozwolić sobie na życie nawet w pewnym komforcie. Bywało, że niewolnicy, którzy zaoszczędzili dość pieniędzy, sami kupowali dla siebie niewolników, tworząc rodzaj własnej hierarchii.


Reklama


Mężczyzna mógł czasem kupić sobie kobietę i para ta mogła przypominać rodzinę, chociaż małżeństwo było dla nich niedostępne, gdyż nadal stanowili własność ich pana, podobnie jak ich dzieci. Jeśli niewolnicy naprawdę mieli szczęście, mogli odłożyć dość pieniędzy, by wykupić się od swoich panów lub też mogli zostać uwolnieni przez nich w testamencie.

Niektóre inskrypcje na nagrobkach potwierdzają życzliwy stosunek niektórych panów do niewolników, jednak nawet niewolnicy domowi mogli mieć ciężkie życie, jeśli ich panowie byli okrutni. Nic nie chroniło ich przed złym traktowaniem. Nawet jeśli zaatakowaliby swoich panów w samoobronie, karą byłaby śmierć. (…)

Źródło

Tekst stanowi fragment książki Thomasa R. Martina pt. Starożytny Rzym. Od Romulusa do Justyniana. Jej nowe, polskie wydanie ukazało się w 2022 nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.

Historia wzrostu i upadku starożytnego Rzymu

Ilustracja tytułowa: Kadr z serialu HBO Rzym.

Autor
Thomas R. Martin

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.