Toczona od 23 sierpnia 1942 roku aż do 2 lutego 1943 roku bitwa stalingradzka stanowiła jedną z najważniejszych batalii II wojny światowej. Klęska poniesiona nad Wołgą oznaczała dla Niemiec definitywny koniec marzeń o wykorzystaniu radzieckich zasobów do walki z Zachodem. Utrata setek tysięcy zaprawionych w walkach żołnierzy oraz ogromne straty w sprzęcie oznaczały zaś prawdziwą katastrofę dla Wehrmachtu. O przebiegu wielomiesięcznych starć pisze profesor Richard Overy w książce Krew i zgliszcza. Wielka wojna imperialna 1931-1945.
Data rozpoczęcia kampanii stalingradzkiej jest sporna. Według historiografii radzieckiej to 17 lipca 1942 roku, gdy oddziały 62. i 64. Armii radzieckiej starły się z 6. Armią niemiecką nad rzeką Czir przepływającą w odległości zaledwie 96 kilometrów od Stalingradu.
Reklama
Niemniej Hitler dopiero pod koniec lipca podjął wreszcie decyzję, że chce zdobyć to miasto, a nie je blokować. Z powodu opóźnień w dostawach paliwa i amunicji Grupa Armii „B” była przez pewien czas unieruchomiona w lipcu i ponownie na początku sierpnia.
Topniejące niemieckie siły
Dopiero gdy po kilku tygodniach zaciekłych walk 6. Armia Paulusa zdołała oczyścić łuk Donu, likwidując do 10 sierpnia kocioł pod Kałaczem, w którym znajdowało się blisko 100 tysięcy żołnierzy radzieckich, siły niemieckie mogły sforsować Don i rozpocząć natarcie na Stalingrad.
Do tego czasu jednak Paulus stracił połowę czołgów i miał ich już tylko około 200 wobec ponad 1200 radzieckich, a na dodatek w sierpniu wojska niemieckie odnotowały blisko 200 tysięcy zabitych, rannych i zaginionych.
Stalingrad nabrał już wówczas dla Hitlera symbolicznego znaczenia jako „miasto Stalina”, dlatego aby przyspieszyć jego zdobycie, przeniósł 4. Armię Pancerną generała Hermanna Hotha z Grupy Armii „A” do Grupy Armii „B”, osłabiając tym samym siłę uderzenia w kierunku Kaukazu. Ta zmiana okazała się katastrofalna w skutkach, gdyż Niemcy utrudnili sobie natarcie w kierunku złóż ropy, a wcale nie zapewnili Grupie Armii „B” przewagi pozwalającej na zajęcie Stalingradu.
Hoth był zmuszony przedzierać się przez kałmuckie stepy, walcząc ze stawiającym zaciekły opór przeciwnikiem. W efekcie, gdy dotarł na 20 kilometrów od centrum miasta, pozostało mu już ledwie 150 czołgów.
Zmiana priorytetów była osobistą decyzją Hitlera. Tak samo jak w 1941 roku, chaotyczne dążenie do osiągnięcia wszystkiego naraz za pomocą coraz mniejszych sił, które miały coraz bardziej wydłużone i narażone na atak linie komunikacyjne, pokazało dobitnie ograniczenia przywództwa wojskowego Hitlera. (…)
Reklama
Nie docenili sił Armii Czerwonej
Reakcja Stalina na postępy niemieckie na południu była niejednoznaczna, gdyż nadal uważał on, że zagrożenie dla Moskwy jest realne. Dlatego upierał się, aby wojska radzieckie kontynuowały kontrataki na froncie centralnym – pod Rżewem i Wiaźmą – nawet gdy dalej na południe pogłębiał się kryzys.
Niemieckie szacunki dotyczące sił radzieckich okazały się jednak wysoce niedokładne, od lipca do września bowiem, kiedy rosło zagrożenie dla Stalingradu i złóż naftowych Kaukazu, na czelne dowództwo Armii Czerwonej miało dostatecznie dużo rezerw, aby do walczących na południu frontów posłać 50 dywizji i 33 brygady. (…)
Zmiany w radzieckim dowództwie
26 sierpnia, trzy dni po tym, jak czołówki pancerne Paulusa przebiły się do Wołgi na północ od Stalingradu, Stalin mianował Żukowa swoim zastępcą jako naczelnego wodza. W domyśle było to przyznanie się do własnych ograniczeń w zakresie dowodzenia, które kosztowały Armię Czerwoną niezliczone straty i wywołały poważny kryzys strategiczny.
Jeszcze bardziej radykalna była podjęta 9 października decyzja o ograniczeniu roli wojskowych komisarzy politycznych przez zniesienie podwójnego dowodzenia i ponowne przekazanie dowódcom całkowitej odpowiedzialności za kierowanie jednostkami. Po stronie radzieckiej ideologiczny wymiar prowadzonej wojny zmniejszył się zatem dokładnie w tym samym czasie, gdy Hitler uczynił coś przeciwnego.
Reklama
Te zmiany nie oznaczały, że Stalin przestał regularnie wtrącać się w bezpośrednie kierowanie wojną jako przewodniczący Państwowego Komitetu Obrony, ale dowódcy radzieccy mogli wreszcie dowodzić bez obawy o naruszenie „linii partii”, podczas gdy dowódcy niemieccy na każdym kroku byli ograniczani kapryśnymi interwencjami Hitlera.
Szeroki front pod Stalingradem
Walka o samo miasto była tylko częścią znacznie większej batalii, w czasie której Niemcy oraz ich sojusznicy musieli odpierać kontrataki radzieckie na północ i południe od Stalingradu. Wiele oddziałów, które obie strony posyłały na front w tamtym rejonie w charakterze uzupełnień, walczyło ostatecznie wokół miasta, a nie w nim.
Radzieckie kontrataki nie zdołały przełamać obrony niemieckiej – główny szturm, przeprowadzony 19 października na północ od Stalingradu przez Front Doński generała Konstantego Rokossowskiego, okazał się kosztowną klęską – ale związały siły Osi i już na początkowym etapie bitwy stale drenowały je z ludzi i sprzętu.
Szersze pole bitwy oznaczało, że 6. Armia Paulusa, która 3 września w końcu spotkała się z 4. Armią Pancerną Hotha, mogła użyć tylko niewielkiej części swoich sił do zdobycia Stalingradu – konkretnie ośmiu z dwudziestu osłabionych dywizji – natomiast te walczące wokół miasta rzadko były w lepszym stanie niż mocno nadszarpnięte oddziały walczące w nim. Niemniej jednak to zaciekłe walki uliczne stały się trzonem opowieści o Stalingradzie.
Reklama
Początek walk o Stalingrad
Paulus najwyraźniej nie był wcale pewien, czy go opanuje, ale dowodzący Grupą Armii „B” von Weichs 11 września obiecał Hitlerowi, że zdobędzie Stalingrad w dziesięć dni. 23 i 24 sierpnia miasto było celem miażdżących nalotów bombowych 4. Floty Powietrznej Wolframa von Richthofena, ale wywarły one niewielki wpływ na przebieg bitwy, poza tym że gruzy utrudniały poruszanie się czołgom i pojazdom opancerzonym i stanowiły doskonałą osłonę dla obrońców ukrywających się za pokrzywionymi dźwigarami oraz ułomkami murów.
Po zajęciu starszej części Stalingradu i przebiciu się do Wołgi na południu Niemcy planowali rozpocząć 13 września główny szturm, aby zająć cały zachodni brzeg rzeki. Przeciwnikiem Paulusa był budzący respekt generał Wasilij Czujkow, mianowany 12 września dowódcą. Armii radzieckiej, po tym jak jego poprzednik, generał Anton Łopatin, próbował wycofać swoje siły za Wołgę.
W czasie trzech dni zaciekłych walk o każdy dom Niemcy parli do przodu, zajmując większość centrum. Za dnia większa siła ognia i panowanie w powietrzu zapewniały inicjatywę Paulusowi, jednak nocą uzbrojone w pistolety maszynowe, noże i bagnety „grupy szturmowe” Armii Czerwonej przenikały na tereny zajęte przez Niemców, budząc w nich grozę wystarczającą, aby odzyskać to, co utraciły. „Barbarzyńcy – skarżył się w dzienniku jeden z żołnierzy niemieckich – używają gangsterskich metod, Stalingrad to piekło”.
Rozpaczliwe ataki Niemców
Bitwa o miasto faktycznie była niezwykłą próbą wytrzymałości dla obu armii, które walczyły coraz szczuplejszymi siłami, pomimo niedostatecznej ilości sprzętu i żywności, zagrożone ze wszystkich stron przez snajperów oraz grupy szturmowe przeciwnika. Czujkow przebywał jak najbliżej linii frontu, co zabezpieczało go przed ogniem niemieckiej artylerii.
Reklama
Tymczasem 62. Armia radziecka była wspierana przez ciężką artylerię strzelającą z drugiego brzegu Wołgi i liczne baterie wyrzutni rakietowych typu Katiusza, których pojedyncza salwa ważyła cztery tony i pokrywała obszar czterech hektarów.
Początkowo Czujkowa wspierało zaledwie 300 samolotów, ale ostatecznie ich liczba wzrosła do 1500 maszyn tworzących radziecką 8. Armię Lotniczą. Dzięki ulepszeniu taktyki i łączności radiowej Armii Czerwonej przewaga Niemców w powietrzu, która była dla nich czymś oczywistym od początku operacji „Barbarossa”, mogła być coraz skuteczniej podważana.
W październiku Paulusowi do zdobycia zostały jedynie sam brzeg Wołgi, na który zza rzeki napływało zaopatrzenie dla sił Czujkowa, i rozległa dzielnica fabryczna na północy. Dowódca niemiecki mógł użyć do tego już tylko 66 569 spośród znajdujących się pod jego komendą blisko 334 tysięcy żołnierzy, którzy walczyli z rozpaczliwą nadzieją, że ten ostatni atak w końcu zmusi oddziały Czujkowa do kapitulacji.
„Nie zostawię Wołgi!”
Tymczasem żądny sukcesu Stalin wymagał od obrońców jeszcze większych poświęceń. 5 października oznajmił dowódcy Frontu Stalingradzkiego generałowi Andriejowi Jeriomience: „Nie jestem zadowolony z waszej pracy […] zamieńcie każdą ulicę i każdy budynek w Stalingradzie w twierdzę”, chociaż w rzeczywistości już tak było.
11 listopada, mając już tylko siedem nadwyrężonych dywizji, Paulus rozpoczął operację „Hubertus”, w wyniku której zdołał zająć kolejne 500 metrów brzegu Wołgi. Kontrataki radzieckie i ostrzał ciężkiej artylerii powstrzymały jednak jego natarcie i 62. Armia utrzymała kilkukilometrowy odcinek brzegu rzeki. Zeitzler próbował przekonać Hitlera do porzucenia Stalingradu i skrócenia linii frontu, lecz ten wypalił: „Nie zostawię Wołgi!”.
Zresztą w tym czasie armia Paulusa prawdopodobnie była już zbyt słaba, aby oderwać się od przeciwnika, nie wywołując przy tym poważnego kryzysu na froncie. Pozostało jej niewiele pojazdów, a do listopada z miasta odesłano prawie wszystkie konie, aby uniknąć ich dalszej utraty. 18 listopada 1942 roku Czujkow otrzymał zaszyfrowaną wiadomość, aby spodziewać się „rozkazu specjalnego”. O północy poinformowano go, że wojska niemieckie w Stalingradzie i wokół niego zostaną okrążone.
Reklama
Plan operacji „Uran”
Chociaż prawie cała uwaga skupiała się na walkach w samym mieście, o losach bitwy miała zadecydować radziecka operacja „Uran”, której celem było okrążenie sił niemieckich w rejonie Stalingradu. Po wojnie Żukow twierdził, że to on zasugerował taki plan Stalinowi w czasie dramatycznej narady na Kremlu w połowie września, ale w kremlowskiej księdze wejść i wyjść nie ma zapisu, który potwierdzałby, że doszło do takiego spotkania.
Tak naprawdę o możliwości okrążenia przeciwnika dyskutowano w szerszym kręgu oficerów radzieckiego Sztabu Generalnego kierowanego przez generała pułkownika Aleksandra Wasilewskiego, który 13 października wspólnie z Żukowem przedstawił plan operacji „Uran” Stalinowi.
Zamysł był prosty: zgromadzić duże odwody na północ i południowy wschód od walczącej w rejonie Stalingradu armii Paulusa, naprzeciwko słabszych sojuszników Niemiec, czyli oddziałów rumuńskich, węgierskich i włoskich, które miały osłaniać siły szturmujące miasto. Pas natarcia miał być dostatecznie szeroki – na ponad 150 kilometrów – żeby uniemożliwić Paulusowi wyrwanie się z okrążenia i nie dopuścić do jego przerwania kontratakiem z zewnątrz.
Miał to być jednak tylko element większej ofensywy, gdyż po raz kolejny Stalin i jego sztabowcy chcieli za jednym zamachem rozbić cały front niemiecki. Jednocześnie bowiem planowano wymierzoną przeciwko Grupie Armii „Środek” operację „Mars”, która rozmiarami nie ustępowała wcale operacji „Uran”. Gdyby te uderzenia się powiodły, Armia Czerwona miała płynnie przejść do następnych ofensyw opatrzonych planetarnymi kryptonimami – „Saturn” na południu i „Jowisz” na północy – w celu zniszczenia Grup Armii „Środek”, „Don” oraz „A”.
Reklama
Okrążenie niemieckich wojsk
Armia Czerwona w największej tajemnicy i pod osłoną wyszukanej dezinformacji zgromadziła do operacji „Uran” ponad milion żołnierzy, 14 tysięcy dział, 979 czołgów i 1350 samolotów. Wywiad niemiecki zawiódł prawie na całej linii, nie zdoławszy wykryć tej potężnej koncentracji wojsk z powodu kolejnego rażącego niedoszacowania sił radzieckich.
Operacja „Uran” rozpoczęła się 19 listopada 1942 roku na północy i dzień później na południu. Zgodnie z oczekiwaniami atakujących słabe flanki wojsk Osi załamały się i już 23 listopada nacierające z dwóch stron kleszcze spotkały się koło wsi Sowietskij, kilka kilometrów na południe od Kałacza, gdzie w sierpniu Armia Czerwona poniosła katastrofalną klęskę.
Siły radzieckie, liczące 60 dywizji i prawie tysiąc czołgów, szybko zamknęły pierścień okrążenia, w którym znalazło się aż 330 tysięcy żołnierzy niemieckich 6. Armii i 4. Armii Pancernej oraz pewna liczba oddziałów rumuńskich i chorwackich. Niezwykły sukces tej operacji pokazał dobitnie, jak wiele Armia Czerwona nauczyła się na swoich błędach, a jednocześnie obnażył brak spójności strategicznej w kierowaniu działaniami wojennymi przez Hitlera.
Jeśli Paulus rozważał wywalczenie sobie drogi odwrotu z pułapki, to wszelkie tego rodzaju pomysły zostały zniweczone już 20 listopada, gdy Hitler nakazał mu twardo bronić Stalingradu. Obietnica dostaw drogą lotniczą okazała się niemożliwa do spełnienia z powodu srogiej zimy i coraz mocniejszego przeciwdziałania odrodzonych sił powietrznych ZSRR.
Reklama
W czasie tej operacji Niemcy stracili aż 488 samolotów transportowych i blisko tysiąc lotników. Dowodzący nowo utworzoną Grupą Armii „Don” feldmarszałek von Manstein usiłował przerwać pierścień okrążenia w ramach operacji „Wintergewitter” (Burza Zimowa), lecz jego atak został odparty przez radzieckie odwody pancerne. Paulus musiał radzić sobie sam.
Walczyli resztkami sił
Likwidacja kotła stalingradzkiego zaczęła się dopiero 10 stycznia 1943 roku, gdy Armia Czerwona przystąpiła do operacji „Kolco” (Pierścień). Niemal miesiąc wcześniej wojska radzieckie podjęły próbę jeszcze szerszego manewru okrążającego wokół Grupy Armii „Don” von Mansteina w ramach operacji „Mały Saturn”. Broniące tamtego odcinka frontu wojska włoskie zostały zniszczone, ale von Manstein wymknął się z potrzasku. (…)
Tymczasem operacja „Kolco” dopełniła dzieła zniszczenia okrążonych w Stalingradzie. Dowódcy radzieccy szacowali, że w pułapce znalazło się około 80 tysięcy żołnierzy, ale łącznie było ich ponad 250 tysięcy. Kocioł otoczyło blisko 280 tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej wspieranych przez 250 czołgów, 10 tysięcy dział i 350 samolotów.
Paulus mógł im przeciwstawić tylko 25 tysięcy zdolnych do walki ludzi, 95 czołgów i 310 dział przeciwpancernych. Chociaż ich zapasy żywności i amunicji były na wyczerpaniu, w pierwszym tygodniu operacji Niemcy stawiali zadziwiająco silny opór.
Reklama
Poza miastem jednak Armia Czerwona szybko posuwała się naprzód i do 17 stycznia 1943 roku zmniejszyła rozmiary kotła o połowę. 22 stycznia wojska radzieckie przystąpiły do końcowego natarcia i cztery dni później połączyły się z weteranami Czujkowa w Stalingradzie.
„Moje morale ponownie wynosi zero”
Hitler zakazał prowadzenia rozmów o kapitulacji, chociaż ludzie Paulusa nie mieli czym strzelać i prawie nie mieli co jeść. „Jakie rozkazy mam dać żołnierzom – pytał ten drogą radiową – którym zabrakło już amunicji?”. Jeden z okrążonych żołnierzy zanotował 19 stycznia: „moje morale ponownie wynosi zero. […] Tutaj są tylko biały bezmiar, bunkry, nędza, żadnego porządnego domu. To powoli, ale niechybnie musi zniszczyć ducha”.
Żołnierze niemieccy zaczęli się poddawać, zanim jeszcze 31 stycznia kwatera główna Paulusa w domu towarowym Uniwermag została zdobyta, a feldmarszałek trafił do niewoli. W północnej części miasta Niemcy stawiali opór do 2 lutego 1943 roku.
Straty walczących stron
Cała kampania stalingradzka spowodowała po obu stronach ogromne straty. Dokładne liczby nie są znane, lecz wiadomo, że od lipca do grudnia Niemcy stracili na froncie wschodnim około 280 tysięcy poległych, natomiast straty Włochów w tym samym okresie wyniosły tam blisko 84 tysiące zabitych i zaginionych.
Reklama
W kotle stalingradzkim wzięto do niewoli 110 tysięcy żołnierzy wojsk Osi, z których większość potem zmarła. Straty bezpowrotne (polegli i zaginieni) strony radzieckiej w działaniach na południu Rosji wyniosły blisko 612 tysięcy ludzi.
Ambitniejsze cele Armii Czerwonej, nakreślone w planach operacji „Saturn” i „Jowisz”, nie zostały jednak osiągnięte. Operacja „Mars”, mająca doprowadzić do wyparcia Grupy Armii „Środek” z zajmowanych pozycji, była kierowana bezpośrednio przez Żukowa i uznawana przez Stalina za ważniejszą od operacji „Uran”. Okazała się ona katastrofalną klęską, która kosztowała Armię Czerwoną prawie 500 tysięcy ludzi i 1700 czołgów, ale to niepowodzenie zostało przesłonięte przez sukces pod Stalingradem.
Koniec niemieckich marzeń
Stalin i jego czołowi dowódcy byli rozczarowani faktem, że nie udało im się wyciągnąć więcej korzyści z pogromu wroga na południu, ale Stalingrad i tak był wielkim zwycięstwem (…). Dla społeczeństwa niemieckiego zwycięstwo lub klęska pod Stalingradem zdawało się mieć głębsze znaczenie niż w jakiejś zwykłej bitwie.
Klęska oznaczała dla Niemiec koniec marzeń o wykorzystaniu zasobów radzieckich do walki z Zachodem, a być może także śmiertelnie groźne wyzwanie dla całego niemieckiego projektu imperialnego. Natomiast Związek Radziecki dzięki zwycięstwu stalingradzkiemu wydobył się wreszcie z ciągłych kryzysów, które nękały go w pierwszych piętnastu miesiącach wojny, chociaż nie oznaczało to jeszcze definitywnego zażegnania niebezpieczeństwa ze strony Niemiec.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Richarda Overy’ego pt. Krew i zgliszcza. Wielka wojna imperialna 1931-1945. Tom 1. Jej polska edycja ukazała się w 2024 roku nakładem Domu Wydawniczego. Przekład: Tomasz Fiedorek.