Nowa Zelandia? Australia? A może… wyspy Pitcairn? Spór o to, który kraj powinien być uważany za lidera w kwestii wyborczego równouprawnienia nie jest wcale łatwy do rozstrzygnięcia. W rywalizacji pojawiają się także Polki.
Najczęściej palmę pierwszeństwa w kwestii prawa głosu dla kobiet przyznaje się Nowej Zelandii. Nie bez powodu. Tamtejsze obywatelki mogły wybierać swoich przedstawicieli do parlamentu już od 19 września 1893 roku.
Reklama
To bardzo wcześnie, zważywszy na fakt, że większość tak zwanych „postępowych państw” wykonała ten krok dopiero w okresie międzywojennym, a więc około trzy dekady później!
Nowa Zelandia wyprzedziła pierwszy europejski kraj, który zdecydował się na przyznanie praw kobietom, o ponad 10 lat. Na naszym kontynencie pionierem była bowiem Finlandia, ale dopiero w 1906 roku.
Nie ma wątpliwości, że sukces, wywalczony przez mieszkanki Nowej Zelandii, którym przewodziła prawdziwa ikona ruchu sufrażystek, Kate Sheppard, był ogromny. Walka była jednak daleka od zakończenia.
Panie otrzymały jedynie prawo głosowania, natomiast wciąż nie mogły zgłaszać własnych kandydatur. Na pełne prawa wyborcze musiały poczekać i to długo, bo aż do października 1919 roku!
Dla porównania sąsiednia Australia dała swoim obywatelkom pełne prawa wyborcze – i bierne, i czynne – już w 1902 roku. Podobnie „na całość” poszła w 1906 roku wspomniana już Finlandia.
Małe, ale postępowe wysepki…
Niektórzy kwestionują prawa Nowej Zelandii do pierwszej lokaty nie tylko ze względu na połowiczność reformy, ale też – samą datę. O tytuł prowodyra ubiega się o nią także wyspa Man, będąca wprawdzie brytyjską dependencją, ale ciesząca się dużą wewnętrzną autonomią.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Pierwsza kobieta na świecie, która została szefem rządu. A potem zmieniła nazwę swojego państwaTamtejszy parlament zezwolił kobietom nie tylko na głosowanie, ale i na startowanie w wyborach już w styczniu 1881 roku, po tym, jak obywatelki wyspy, „podburzone” przez radykalną sufrażystkę z Manchesteru, Lydię Becker, z werwą zaczęły zabiegać o swoje przywileje.
W praktyce prawo to jednak nie obejmowało wszystkich. Zarówno niektóre kobiety, jak i niektórzy mężczyźni byli wykluczeni przez cenzus majątkowy. Spośród kobiet głosować zaś mogły tylko… stare panny i wdowy.
Man nie jest zresztą jedyną wysepką o wielkich aspiracjach. Jak opowiada politolożka Dawn Teele:
Niektórzy uznają, że pierwszym miejscem, w którym kobiety otrzymały prawa głosu, były wyspy Pitcairn, gdzie doszło do tego w 1838 roku. Markoff (…) opowiada historię brytyjskiego kapitana Elliotta, który przepływając przez tahitański archipelag, zatrzymał się na krótko, by przygotować kilka regulacji prawnych dla wysp, i wśród nich znalazło się zastrzeżenie o równym prawie do głosowania.
Na Pitcairn mieszkali ci, którzy przeżyli bunt na HMS Bounty. W 1856 roku liczyli 194 osoby i utrzymali prawa dla kobiet aż do momentu swojego przeniesienia na wyspę Norfolk.
Reklama
…i wielkie europejskie imperium
Nie tylko niewielkich rozmiarów wysepki wyprzedziły Nową Zelandię. Istnieje jeszcze kontrowersyjny przypadek Austro-Węgier, gdzie (raczej drogą niedopatrzenia, niż świadomej decyzji) od lat 60. XIX wieku prawo głosu miały wybrane kobiety, należące do konkretnych grup społecznych i majątkowych.
„Ordynacja wyborcza nie robi różnicy co do płci przy głosowaniu” – chwalił się poseł na Sejm Krajowy Galicji Maurycy Kraiński. – „Z statutu krajowego i ordynacji wyborczej wypływa, że kobiety nie tylko mogą zajmować krzesło poselskie, ale nawet być wybrane do Rady Państwa”.
Rzeczywiście znane są przypadki, gdy Polki korzystały z czynnego prawa wyborczego. Nigdy natomiast żadna kobieta nie dostała się do Rady Państwa, ani do żadnego z parlamentów krajowych w imperium.
Przepisy przetrwały do początku XX stulecia. Podczas, gdy gdzie indziej rozszerzano prawa kobiet, w Austro-Węgrzech zostały one skreślone przy okazji walnej reformy prawa wyborczego z 1907 roku.
„Era wolności” w XVIII wieku. Także dla kobiet?
Niektóre kraje sięgają jeszcze dalej w przeszłość. Szwedzi upatrują początków równouprawnienia wyborczego w czasach tak zwanej „ery wolności”, trwającej od 1718 do 1772 roku. W okresie tym, trwającym od śmierci Karola XII do zamachu stanu, zorganizowanego przez Gustawa III, kwitł parlamentaryzm. I wygląda na to, że skorzystali na tym wszyscy.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Wybory do sejmu odbywały się wówczas osobno w ramach czterech stanów – duchowieństwa, szlachty, mieszczaństwa i chłopstwa. Ostatnie dwa z nich dopuszczały do głosu kobiety.
„W mieście Köping w latach 50. [XVIII wieku] to kobieta, Ulla Johansson, była jednym z najwspanialszych przywódców politycznych” – opowiada historyk Michael Roberts.
Do XVIII-wiecznych doświadczeń może odwoływać się także Korsyka. Efemeryczna republika, istniejąca na wyspie od 1755 do 1769 roku, dopuszczała kobiety do głosowania. Państewko było też zresztą najprawdopodobniej pierwszym, które przyjęło zasadę suwerenności ludu.
Niektórzy odrzucają podobne roszczenia, podkreślając, że dopiero nowozelandzkie prawo okazało się trwałe. Era wolności w Szwecji dobiegła końca, republika korsykańska upadła, Austro-Węgry zmieniły ordynację, a mieszkańcy Pitcairn po prostu się wyprowadzili – i kobietom znowu odebrano prawo głosu.
Ale czy to na pewno dobry powód, by odbierać tym państwom również podstawy do dumy z ważnego dokonania? Konstytucja 3 maja obowiązywała przecież zaledwie 14 miesięcy – a Polacy wciąż powtarzają, że byli „pierwsi w Europie”.
Reklama
Bibliografia:
- Dawn Langan Teele, Political Origins of the Female Franchise, Harvard Center for European Studies 2016.
- Michael Roberts, The Age of Liberty. Sweden 1719-1772, Cambridge University Press 2002.
- Megan Hutching, Leading the Way. How the New Zealand women won the vote, Harper Collins 2010.
- The Women Suffrage Timeline, womensuffrage.org.
- Kamil Janicki, Niepokorne damy, Znak Horyzont 2018.
Ilustracja tytułowa: Ilustracja upamiętniająca sukces nowozelandzkich kobiet (fot. domena publiczna).
3 komentarze