Bitwa o konwój ONS 5. Przełomowy moment wojny na Atlantyku

Strona główna » II wojna światowa » Bitwa o konwój ONS 5. Przełomowy moment wojny na Atlantyku

Stoczona w maju 1943 roku bitwa o płynący z Liverpoolu do Halifaxu konwój ONS 5 była przełomem w wojnie na Atlantyku. W ataku wzięło udział ponad 40 U-Bootów. Niemcy byli pewni zwycięstwa. Okazało się jednak, że dzięki zastosowaniu nowej taktyki oraz wykorzystaniu sonarów, to nieliczna aliancka osłona wyszła ze starcia obronną ręką.

4 maja dwie minuty po czwartej po południu oficerowie w [kwaterze głównej U-Bootów] BdU ustawili większość U-Bootów grup „Dzięcioł” i „Szpak” w szyku rozpoznawczym pod kryptonimem Gruppe Fink (grupa „Zięba”).


Reklama


U-Booty otaczają konwój

Gdy wszystkie dwadzieścia siedem okrętów znalazło się na pozycjach, część z nich zameldowała o dostrzeżeniu w znacznej odległości Oribiego i jego siostrzanego niszczyciela Offa . Równocześnie BdU skierowało pewną liczbę samotnych U-Bootów do grupy „Kos” po południowej stronie ONS 5.

Konwój tymczasem z wolna parł naprzód. O zmroku radionamiernik Taya odebrał liczne sygnały: U-Booty wydawały się otaczać okręt z wszystkich stron. Dowodzący nim [Robert] Sherwood rozkazał Oribiemu i Offie przeczesać obszar za pomocą asdyków, lecz żadnemu z okrętów nie udało się wskazać dokładnej lokalizacji przeciwnika.

Niszczyciel HMS Oribi, którym dowodził Robert Sherwood (domena publiczna).
Niszczyciel HMS Oribi, którym dowodził Robert Sherwood (domena publiczna).

W południe 5 maja alianccy kryptolodzy zdołali złamać najnowsze szyfry morskie Enigmy, ujawniając w pełnej przerażającej skali stojące przed ONS 5 wyzwanie.

Opóźnienie pomiędzy przechwyceniem i odszyfrowaniem depeszy było jednak na tyle duże, że zanim Horton dowiedział się o zgromadzeniu U-Bootów w potworne stada „Zięba” i „Kos”, liczące ostatecznie czterdzieści jeden okrętów i stanowiące tym samym największe zgrupowanie wokół pojedynczego konwoju w historii, było już za późno.


Reklama


Dönitz jest pewny zwycięstwa

Obecność tak wielkiej liczby okrętów podwodnych na polu bitwy wydawała się gwarantować [dowódcy U-Bootwaffe admirałowi Karlowi] Dönitzowi niekwestionowane zwycięstwo. Spragniony wieści o wielkim tryumfie, którą mógłby zanieść Hitlerowi i tym samym uzasadnić zarówno swój niedawny awans, jak i strategiczny nacisk na budowę U-Bootów, wielki admirał upominał młodych podkomendnych:

MAM PEWNOŚĆ, ŻE PODEJMIECIE WALKĘ WSZELKIMI POSIADANYMI ŚRODKAMI. NIE PRZECENIAJCIE PRZECIWNIKA, LECZ ZADAJCIE MU SZYBKĄ ŚMIERĆ.

Pierwsze ofiary z konwoju

Pierwszy uderzył U-125 pod komendą Ulricha Folkersa. Jego ofiarą padł Lorient, aliancki statek ochrzczony tak na cześć francuskiego portu, z którego, jak na ironię, wypłynął niedawno jego pogromca. Zatonął wraz z całą czterdziestosześcioosobową załogą, zanim ktokolwiek zdołał wystrzelić flarę alarmową.

Następnie U-707, dowodzony przez Günthera Gretschla, wystrzelił wachlarz torped w kierunku frachtowca North Britain. Jedna z nich trafiła cel tuż za masztem.

Artykuł stanowi fragment książki Simon Parkin pt. Ptaki i wilki. Tajna gra, która odwróciła losy II wojny światowej (Rebis 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Simona Parkina pt. Ptaki i wilki. Tajna gra, która odwróciła losy II wojny światowej (Rebis 2021).

„Górny pokład jest pod wodą – zanotował Gretschel w dzienniku okrętowym. – Statek przez chwilę utrzymuje się na powierzchni, nagle staje dęba, dziobem do góry, i osuwa się w morze. Czas zatonięcia: sześćdziesiąt dziewięć sekund”.

U-Booty z „Zięby” atakują kolejno. U-628, który przewodził grupie tropiącej konwój, zatopił Harbury. U-264, atakując spomiędzy kolumn konwoju, storpedował amerykański statek towarowy West Maximus i brytyjski Harperley. Wszystkie trzy poszły na dno w dziewiętnastominutowych odstępach.


Reklama


Manewr „Malina”

W odpowiedzi, i dla zapobieżenia dalszym stratom, Sherwood uznał, że należy już wykonać manewr opracowany przez Gilberta Robertsa, ochrzczony przez Jean Laidlaw i doszlifowany do perfekcji przez Petera Grettona: „Malina”. (…)

Tamtej nocy Sherwood przeprowadził „Półmalinę”, nieco zmodyfikowaną wersję manewru. Zakładała ona skierowanie kilku okrętów eskorty do obserwacji morza w poszukiwaniu wszelkich śladów U-Bootów oświet lonych racami wystrzeliwanymi z okrętów. Wybieg udał się doskonale.

Jeden z atlantyckich konwojów. Zdjęcie z 1944 roku (domena publiczna).
Jeden z atlantyckich konwojów. Zdjęcie z 1944 roku (domena publiczna).

Zlokalizowano kilka U-Bootów i wyrzucono zapory z bomb głębinowych, aby odeprzeć napastników. W ciągu kilku kolejnych godzin czterdziestopięciometrowy trawler Northern Spray przystąpił do ratowania rozbitków (…).

Dalsze sukcesy U-Bootów

Niemniej nim nastał dzień, U-Booty zatopiły pięć statków ONS 5 bez żadnych strat własnych. Rozzuchwalone nocnymi sukcesami, rozpalone arogancją płynącą z uczucia przynależności do przeważających sił, U-Booty kontynuowały atak za dnia. U-266 trafił trzy statki, między innymi Gharindę, stary liniowiec brytyjskiej floty indyjskiej.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

W lodowatej wodzie człowiek był w stanie przeżyć najwyżej kilka minut. Mimo to HMS Tay, który pod nieobecność Duncana przejął dowodzenie okrętami eskorty, zdołał ocalić kapitana Gharindy R.R. Stone’a oraz jego załogę. Stone poprosił o umożliwienie mu powrotu na jego statek, który został jedynie uszkodzony i nie zatonął. Liczył, że jednostkę uda się jeszcze ocalić.

Sherwood stanowczo odrzucił tę prośbę z prostego powodu: za pomocą pokładowego radionamiernika odkrył w okolicy co najmniej siedem okrętów podwodnych. Przed wieczorem alianci zdołali zapisać na swoje konto jednego U-Boota, lecz liczba zatopionych frachtowców wzrosła z pięciu do dwunastu. Tymczasem konwój od portu przeznaczenia wciąż dzieliły setki mil.


Reklama


5 maja, gdy zmierzch ustąpił ciemności nocy, pogoda się poprawiła, a deszcz przeszedł w mgłę. Lamb, który od ósmej wieczorem pełnił na Oribim ostatnią czterogodzinną wachtę, spodziewał się piekła. Do północy nic jednak się nie stało. Zachowujący względny spokój nowy dowódca Oribiego, John Ingram, który objął komendę w lutym, wydał rozkaz zajęcia „stanowisk obronnych”. Oznaczało to, że obsadzona została jedynie połowa uzbrojenia okrętu, a reszta załogi mogła zażyć zasłużonego odpoczynku. (…)

Karta się odwraca

Trzy godziny później, o 2.52, operator asdyku na Oribim zameldował o odbiciu od znajdującego się w niewielkiej odległości obiektu. Ingram nie wiedział, czy natknął się na U-Boota czy okręt eskorty, i musiał zaryzykować. Wybrał atak, kładąc Oribiego na kurs w kierunku punktu kontaktu. Chwilę później w odległości stu osiemdziesięciu metrów zamiast korwety ujrzał U-Boota, U-125, prześlizgującego się poprzez mgłę jak złowrogi morski potwór.

Wnętrze U-Boota. Zdjęcie z kwietnia 1943 roku (domena publiczna).
Wnętrze U-Boota. Zdjęcie z kwietnia 1943 roku (domena publiczna).

Oribi podchodził pod idealnym kątem do taranowania. (…) Oribi wbił się w niemiecki okręt z prędkością około dwudziestu węzłów. Załoga obserwowała, jak kiosk U-Boota znika pod dziobem rozpędzonego niszczyciela, i po krótkiej chwili okręt z precyzją uderzył w U-125 tuż za nim. (…)

Siła uderzenia wyłączyła oświetlenie ściennego zegara na mostku Oribiego, było to jednak niczym przy szkodach wyrządzonych U-125. Kiosk okrętu podwodnego został zmiażdżony, peryskop wykrzywiony, działa przeciwlotnicze pogięte, a właz oderwany. Część rufowa się opuściła, ale zanim na Oribim przywrócono porządek, po Niemcach przepadł wszelki ślad.


Reklama


„Nie mam żadnych wątpliwości, że ten okręt podwodny zatonął” – napisał Ingram po akcji.

„Staranowani – niemożność zanurzenia”

Stwierdzenie to, choć uzasadnione, okazało się błędne. Zmaltretowany, uszkodzony i niezdolny do zanurzenia U-125 zdołał chyłkiem opuścić miejsce zderzenia. Dziewięćdziesiąt minut później, o 3.31, Kapitänleutnant Folkers zameldował BdU o sytuacji: „Staranowani – niemożność zanurzenia. Prośba o pomoc”.

Odpowiedziało sześć przebywających w okolicy U-Bootów, kolejno informując, że zmierzają z pomocą Folkersowi i jego oszołomionej załodze. Żaden z U-Bootów nie zdążył jeszcze odnaleźć U-125, gdy o 3.54 Chesterman, rozbitek z zatopionego HMS Zinnia, a obecnie dowódca HMS Snowflake, wykrył uszkodzony okręt za pomocą radaru. Ruszył w jego kierunku.

Z powodu gęstej mgły okręt Folkersa dostrzeżono dopiero wtedy, gdy Snowflake znalazł się w odległości niecałych stu metrów. Chesterman wydał rozkaz, aby przerzucić ster na sterburtę, licząc na to, że uda mu się również staranować jednostkę.

Korweta HMS Snowflake na zdjęciu z okresu II wojny światowej (domena publiczna).
Korweta HMS Snowflake na zdjęciu z okresu II wojny światowej (domena publiczna).

U-Boot umknął mu, lecz Snowflake zdołał się z nim zrównać, tak że burty obu okrętów dzieliło zaledwie kilkadziesiąt centymetrów; zbyt mało, aby opuścić lufy dział okrętowych odpowiednio nisko do salwy. Na bakburcie rozbłysło światło szperacza i w niepokojącej ciszy Chesterman dokładnie przyjrzał się uszkodzonemu U-Bootowi, jednocześnie powoli się wycofując dla oddania strzału.

Dobicie U-125

Niemiecki okręt podwodny spoczywał ciężko na wodzie jak ranne zwierzę, puszczając bąble powietrza przez właz. W świetle reflektora Snowflake’a część marynarzy U-125 wyskoczyła do wody, inni ustawili się na pokładzie, licząc na ratunek, a jeszcze inni rzucili się w stronę pokładowego działa.


Reklama


Żeby ich zniechęcić, Snowflake otworzył ogień z czterdziestomilimetrowych dział pom-pom i reszta załogi U-Boota zeskoczyła z przerażeniem do morza. Rozległ się zduszony dźwięk eksplozji pięciu ładunków zatapiających i U-125 zniknął pod taflą wody. (…)

Kolejne godziny rozmyły się w pamięci Lamba: potyczka między korwetami i U-Bootami „pomieszana” i „chwilami oświetlana” przez flary. Od czasu do czasu gdzieś w gęstej mgle rozbrzmiewał huk eksplozji lub stukot dział, „jak muzyka z przerażającego filmu”; do jego uszu nieustannie dobiegało hipnotyzujące „ping, ping, ping” znajdującego się na pokładzie Oribiego asdyku, który wbrew wszelkim oczekiwaniom przetrwał zderzenie z U-125.

Artykuł stanowi fragment książki Simon Parkin pt. Ptaki i wilki. Tajna gra, która odwróciła losy II wojny światowej (Rebis 2021).
Artykuł stanowi fragment książki Simona Parkina pt. Ptaki i wilki. Tajna gra, która odwróciła losy II wojny światowej (Rebis 2021).

Zdziesiątkowane wilcze stado

Mocno zniszczona została natomiast część dziobowa i uszkodzeniu uległa jedna ze śrub napędowych. Zalany został skrajnik dziobowy i dolny magazyn centralny, ale Oribi zachował szczelność i manewrując z najwyższą ostrożnością, zdołał utrzymać pozycję. O brzasku bilans przedstawiał się zdecydowanie inaczej niż dwanaście godzin wcześniej.

W ostatecznym rozrachunku jeden zniszczony U-Boot przypadał na 2,6 frachtowców. Dönitz wydał niedobitkom wilczych stad rozkaz odwrotu. Później oświadczył, że „uważa tę bitwę o konwój za porażkę”. Mało powiedziane. Wśród Niemców bitwa ptaków i wilków otrzymała nazwę Die Katastrophe am ONS 5.


Reklama


Po wykonaniu zadania HMS Oribi odłączył się od konwoju i ze stałą prędkością dwunastu węzłów skierował się ku bezpiecznej przystani St. John’s w Nowej Fundlandii. W zamku w Belfaście Oldham zasłabła z ulgi na wieść, że okręt jej narzeczonego zmierza w kierunku północnoamerykańskiego wybrzeża.

„Gratuluję walki z U-Bootami”

Tamtego dnia za pośrednictwem stacji nadawczej w Derby House Admiralicja przekazała na HMS Tay zaszyfrowaną wiadomość. Głosiła ona: „Gratuluję niestrudzonej walki z U-Bootami. Proszę przekazać komodorowi konwoju wyrazy podziwu za niezłomność jego statków”.

19 maja Oribi i wszystkie pozostałe okręty eskortowe uczestniczące w bitwie otrzymały od Churchilla, który przebywał wówczas w Waszyngtonie, depeszę z gratulacjami. W prostych żołnierskich słowach napisano w niej: „Gratuluję walki z U-Bootami”.

Po upływie sześćdziesięciu godzin Lamb i jego koledzy wpłynęli do portu St. John’s, „spokojnego raju”, po kilku ostatnich dniach udręki, „przedłużającym się, wyczerpującym i dosyć dezorientującym zamieszaniu”. O pierwszej po południu 12 maja, gdy główne jednostki ONS 5 zbliżały się już do Halifaxu, kontradmirał Brook wystosował ostatni meldunek z podróży: „Podchodzimy do stacji pilotów. Konwój zakończony”. (…)

Karl Dönitz i Adolf Hitler na zdjęciu z kwietnia 1943 roku (domena publiczna).
Karl Dönitz i Adolf Hitler na zdjęciu z kwietnia 1943 roku (domena publiczna).

Na dywaniku u Hitlera

14 maja (…) Dönitz stawił się w kwaterze głównej Hitlera o nazwie Wolfschanze, Wilczy Szaniec (…). Miał pomówić z Führerem na temat przyszłości wilczych stad. Uważając, aby nie zasugerować, że niepowodzenia jego U-Bootów wynikają z niedoskonałej taktyki, wielki admirał starał się przypisać zwycięstwo aliantów ich przewadze technologicznej.

– Nowe urządzenia namierzające nieprzyjaciela po raz pierwszy uniemożliwiają walkę U-Bootom, powodując wśród nich ciężkie straty, od piętnastu do siedemnastu okrętów miesięcznie – rzucił, gdy rozmowa zeszła na kwestie frontu morskiego.


Reklama


– Straty są zbyt wysokie – przerwał mu Hitler. – Tak dalej być nie może. Dönitz wciąż jednak wierzył, że kartę da się jeszcze odwrócić, i następnego dnia wystosował komunikat do wszystkich załóg, obiecując „doskonalszą broń za wasz ciężki trud”.

Przeczytaj również o ostatnim rejsie bojowym Günthera Priena. Naziści miesiącami ukrywali śmierć asa wojny podwodnej

Źródło

Artykuł stanowi fragment książki Simona Parkina pt. Ptaki i wilki. Tajna gra, która odwróciła losy II wojny światowej. Jej polskie wydanie ukazało się nakładem Domu Wydawniczego Rebis 2021.

Historia niezwykłych bohaterów wojny na Atlantyku

Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.

Autor
Simon Parkin
Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.