On sam często zbywał ten temat, określając swoją ośmioletnią służbę w KBW jako „nudy”. Po latach zaczęto jednak twierdzić, że te „nudy” obejmowały także… walkę z bronią w ręku. Czy wiemy czym sławny socjolog zajmował się w jednostce stworzonej do zwalczania „wrogów wewnętrznych”?
Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego był „wojskiem wewnętrznym”, podlegającym partii komunistycznej i stworzonym na wzór radzieckich „wojsk” NKWD.
Reklama
W latach, w których działał w nim Zygmunt Bauman – między 1945 a 1953 rokiem – KBW zajmował się przede wszystkim zwalczaniem polskiego podziemia. Jak opowiada w książce Bauman Dariusz Rosiak:
Do kwietnia 1947 roku, czyli w okresie najkrwawszych starć, oddziały korpusu zabiły ponad tysiąc pięciuset żołnierzy podziemia niepodległościowego, aresztowały około trzystu współpracowników podziemia i trzynaście tysięcy osób oskarżanych o przynależność do antykomunistycznych organizacji konspiracyjnych.
KBW wsławił się też pacyfikacją wsi przyjaznych PSL-owi, udziałem w akcji „Wisła” i prowadzeniem kampanii propagandowej przeciwko opozycji przed referendum i wyborami. Nie cofał się przed stosowaniem brutalnych metod – wszystko, by pomóc zaprowadzić w Polsce system komunistyczny. Jaką rolę w realizacji tego dzieła przyszły socjolog?
„Zdobywanie piłkarskich koszulek…”
Sam Bauman, pytany o służbę w KBW, odpowiadał niechętnie i bez podawania szczegółów. Najchętniej mówił, że były to „nudy”, głównie pisanie tekstów agitacyjnych. Do jednostki został wcielony właściwie automatycznie, jako członek 4. Dywizji Piechoty, w szeregach której brał wcześniej udział w bitwach o Kołobrzeg oraz Berlin.
Stało się to w maju 1945 roku. Zygmunt Bauman miał wówczas 19 lat.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Żydowscy funkcjonariusze w UB. Czy to oni odpowiadali za zbrodnie stalinizmu?Wiadomo, że stacjonował kolejno w Łodzi, Bydgoszczy i Szczytnie, aż wreszcie w 1947 roku, dzięki wstawiennictwu Zdzisława Bibrowskiego, został przeniesiony do Warszawy, gdzie rzucono go na „odcinek uniwersytecki”.
Jak w książce Bauman opowiada Rosiak, zwłaszcza pierwsze lata najchętniej zbywał jako mało znaczące:
O swoim pobycie w Bydgoszczy i Szczytnie opowiadał, bagatelizując znaczenie służby, której główną treścią miało być wygłaszanie pogadanek propagandowych, doglądanie kuchni, organizowanie zbiórki społecznej na sztandar batalionowy oraz prowadzenie żołnierskiej drużyny piłkarskiej o nazwie WKS Burza (…).
Reklama
„To ostatnie zajęcie, jak pamiętam, pochłaniało najwięcej mojej energii i myśli. Zdobywanie piłkarskich koszulek i spodenek oraz trzewików z przepisowymi ćwiekami nie było w 1946 roku sprawą łatwą” — wspominał.
Bauman pełnił funkcję instruktora polityczno-wychowawczego. I twardo utrzymywał, że nie uczestniczył w zwalczaniu przeciwników stalinizmu. „Osobiście nie byłem świadkiem ani jednego przypadku użycia żołnierskiej broni” – podkreślał w wywiadzie-rzece, wydanym pod tytułem Życie w kontekstach.
Utrzymywał, że w terenie znalazł się tylko raz, na przełomie 1946 i 1947 roku. Trafił na Białostocczyznę, gdzie – jak wyjaśniał – działali zarówno tak zwani „żołnierze wyklęci”, jak i zwykłe „gangi przestępcze, pozostałości i następstwa okupacyjnej demoralizacji”. Ale i tam podobno był „od tłumaczenia”, innym pozostawiając „walenie po mordzie”.
„Bierze udział w walce z bandytami”
W 2006 roku wersję Baumana zakwestionował politolog i historyk związany z IPN, Piotr Gontarczyk. Po przejrzeniu zawartości teczki socjologa stwierdził, że służył on z bronią w ręku – a nawet, że został za to odznaczony Krzyżem Walecznych.
Reklama
Tę ostatnią wiadomość wypada uznać za fałszywą. Bauman otrzymał Krzyż Walecznych już wcześniej, za udział w walkach o Wał Pomorski. Zasadnicza kwestia charakteru służby Baumana pozostaje jednak otwarta.
Gontarczyk oparł się na wniosku awansowym z 1950 roku, podpisanym przez pułkownika Bibrowskiego i generała brygady Hübnera. „Jako Szef Wydziału Pol[ityczno]-Wych[owawczego] operacji bierze udział w walce z bandami” – pisali oni o Baumanie. – „Przez 20 dni dowodził grupą, która wyróżniła się schwytaniem wielkiej ilości bandytów”.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Jeszcze dokładniejsze dane przytacza Dariusz Rosiak, cytując wniosek z 1946 roku, również w sprawie awansu Baumana. Sygnatariusze, kapitan Pawlak i podpułkownik Skiba, przekonywali:
(…) dzięki jego prywatnej inicjatywie w ciągu 20 dni zdołał schwytać wielu bandytów i dowódców band, którzy dali poważne materiały dla rozpracowania band NSZ i AK. Grupa operacyjna dowodzona przez ppor. Baumana była najbardziej bojowa i zdyscyplinowana.
Umiejętnie przeprowadzona praca polit.-wych. wśród ludności cywilnej i wiele przez niego przeprowadzonych odpraw z sołtysami i wójtami przyczyniło się do złożenia świadczeń rzeczowych przez kilka gmin, w których operował podporucznik Bauman ze swoją grupą.
„Może spalili stodołę, może nie”
Rosiak nie uważa jednak, by cytowane dokumenty wprost przeczyły wersji podawanej przez Baumana. Zdaniem tego autora jest bardzo prawdopodobne, że on sam istotnie nie użył broni.
Reklama
„Żołnierze pochodzili po wsi, przesłuchali chłopów, może postraszyli któregoś, żeby wydobyć informacje o partyzantach, może komuś dali w mordę, może spalili jakąś stodołę, może nie” – przekonuje. – „Nie ma w każdym razie dowodów, że Bauman osobiście zrobił komuś krzywdę”.
Niestety nie ma też wątpliwości, że był członkiem takiej właśnie jednostki: która może kogoś postraszyła, może komuś dała w mordę, a może spaliła stodołę. I działał w niej bez wyrzutów sumienia.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Katastrofa w Czarnobylu. Jaka jest prawdziwa liczba ofiar?(Prawie) idealny kabewiak
„On uważał, że ten system jest najlepszy z możliwych, nie musiał chodzić na żadne kompromisy” – opowiadał po latach o Baumanie profesor Jerzy Wiatr, sam w swoim czasie zafascynowany komunizmem. – „Dla niego udział w walce z przeciwnikiem politycznym wynikał logicznie z wyznawanych poglądów. Nie było u niego żadnego hamletyzowania ani rozdarcia wewnętrznego”.
Rzeczywiście, przyszły socjolog, a w latach służby wieczorowy student filozofii i socjologii, był w okresie stalinizmu zdeklarowanym komunistą. Przełożeni uznawali go za „ideologicznie pewnego”, twierdząc nawet, że zdołał przełamać „wpływy swojego pochodzenia klasowego”. W tym sensie był „prawie idealnym kabewiakiem” – jak określił go Dariusz Rosiak w książce Bauman.
Jako instruktor polityczny musiał też być bardzo skuteczny. Jego zadaniem było – używając barwnych słów Gontarczyka – „zmienianie żołnierzy-poborowych w sprawne narzędzie zbrodniczego systemu”. Nie ma wątpliwości, że szkolił z przekonaniem.
Zaangażował się przy tym niemal bez reszty także w inne struktury państwa. Od 1946 roku był członkiem PZPR, a w latach 1945-1948 współpracował z Informacją Wojskową jako agent „Semjon”.
Reklama
Do tego ostatniego przyznał się po latach. „Dziś można je [moje decyzje – przyp. A.W.] uznać za błędne” – mówił. „Ale wtedy miałem 19 lat i nie wiedziałem tego wszystkiego, co wiem, mając lat 82”.
„Z czyich rąk więcej Polaków zginęło?”
Choć postępowanie Baumana po latach łatwo potępiać, profesor Jerzy Wiatr przestrzega przed pochopnym wydawaniem sądów. „W ówczesnej Polsce wielu ludzi, nie tylko komunistów, uważało, że działanie zbrojne przeciwko systemowi sprowadzi na Polskę nieszczęście” – podkreślał. Walka przeciw Sowietom w tym czasie była jego zdaniem dążeniem beznadziejnym
<strong>Przeczytaj też:</strong> Prawie jak Wielka Brytania. Wiedzieliście, że po polskich drogach jeździły kiedyś duże fiaty z kierownicą po prawej stronie?W podobnym duchu po latach swój „akces” do komunizmu tłumaczył sam Bauman:
(… ) wracałem z frontu do kraju w chwili gdy «przemoc» kojarzyła się ze zbrojnymi ludźmi dokonującymi pogromów i egzekucji bez sądu, zatrzymującymi pociągi i obrab[ow]ującymi, a i rozstrzeliwującymi wyciąganych z nich pod tym czy innym pretekstem pasażerów oraz strzelający[mi] do chłopów przyjmujących ziemię z parcelacji obszarniczych majątków lub ociągających się z uleganiem ich szantażowi.
To prawda, że w kazamatach UB to Polaków torturowano i mordowano. Ale kogo, jeśli nie Polaków, mordowali ludzie zwani dziś «żołnierzami wyklętymi»? I z czyich rąk więcej Polaków zginęło?! Do dziś doliczyć się nie potrafimy. Przez rok czy dwa toczyła się w Polsce wojna domowa. I ludzie ginęli, jak to w wojnie się dzieje.
Swoim zdaniem wybierał więc porządek przeciwko chaosowi. I tym większy był jego szok i załamanie, gdy po śmierci Stalina zaczęła się wyłaniać prawdziwa twarz systemu, któremu zaufał.
Reklama
Zimny prysznic zafundowano mu już w połowie marca 1953 roku. Został usunięty z KBW – on, twardogłowy komunista – za „niesprecyzowane oblicze polityczne” i rzekome syjonistyczne koneksje ojca.
Do kupienia na Empik.com
Bibliografia
- Dariusz Rosiak, Bauman, Wydawnictwo Mando 2019.
- Piotr Gontarczyk, Towarzysz „Semjon”. Nieznany życiorys Zygmunta Baumana, „Biuletyn IPN” nr 6(65)/2006.
- Mateusz Burzyk, Michał Jędrzejek, Wszystkie życia Zygmunta Baumana, „Miesięcznik ZNAK” nr 752 (styczeń 2018).
- Rafał Kałukin, Profesor Zygmunt Bauman nie żyje. Miał 91 lat, Newsweek.pl 20.02.2019.
- Michał Jędrzejek, Czy Bauman rzeczywiście dostał Krzyż Walecznych za zwalczanie żołnierzy wyklętych?, TwojaHistoria.pl 8.01.2018.
Ilustracja tytułowa: Zygmunt Bauman w 1953 roku (domena publiczna).
1 komentarz