To był jeden z najbardziej bezlitosnych spisów epoki renesansu. Agent Habsburgów omamił Bonę Sforzę, otruł ją i ułożył fałszywy testament władczyni, w którym ta oddawała cały swój majątek niemieckiej dynastii. Następnie zabił każdego, kto mógł podważyć legalność jego kroków. Czy kiedykolwiek poniósł konsekwencje?
Filip II Habsburg, zwany Królem Arcykatolickim, na zlecenie którego działał włoski szlachcic Jan Wawrzyniec Pappacoda, bez wahania włączył włoskie księstwa Bony – Bari i Rossano – w granice swojego państwa.
Reklama
Protesty na nic się zdały – król Polski Zygmunt August i jego siostry Anna Jagiellonka zostali de facto wydziedziczeni. Na pocieszenie otrzymali tylko kilka skrzyń z kosztownościami matki. Tyle zostało im z majątku uważanego za największą fortunę epoki.
Znaczenia nie miało ani odkrycie drugiego, autentycznego testamentu Bony, ani nawet przyznanie się mordercy do winy.
„Wywiązałem się z obietnicy”
Żądni zemsty Habsburgowie – którym Bona Sforza przez całe dekady mieszała szyki w Europie Środkowej – w ogóle nie kryli się z tym, że kazali ją zabić.
Sam Jan Wawrzyniec Pappacoda (którego spisek i wcześniejsze losy opisałem szeroko w TYM artykule) napisał w liście do jednego z ministrów Filipa II:
Reklama
Przez śmierć królowej polskiej wywiązałem się z obietnicy, uczynionej dworowi króla Jego Miłości Katolickiego.
Król nie zapomniał mu tej przysługi. Morderca otrzymał wysoką roczną pensję. Mianowano go margrabią Capurso oraz kasztelanem Bari.
Do tego dochodziły hojne darowizny zapisane w sfałszowanym testamencie oraz zupełnie bezczelne prezenty od Habsburga. Zleceniodawca zbrodni czuł się tak pewnie, że nagrodził Pappacodę nawet za to… jak wierną służbą odznaczał się na dworze jego bliskiej przyjaciółki, polskiej królowej!
Inna ścieżka postępowania
Filip nie musiał się niczego obawiać z bardzo prostego powodu. To on sam był ostatnią instancją w jakimkolwiek procesie lub dochodzeniu dotyczącym śmierci Bony Sforzy. Momentalnie ukręcał łeb każdej próbie wyciągnięcia konsekwencji podejmowanej przez polskiego króla.
Nie mogąc przyskrzynić Pappacody w postępowaniu karnym, dyplomaci Zygmunta Augusta postanowili złożyć na niego skargę nie za morderstwo, ale – za ciężkie występki przeciwko religii katolickiej. O winie agenta miał rozstrzygnąć najwyższy trybunał inkwizycyjny, w samej Stolicy Apostolskiej.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Przez długie lata zbierano, a pewnie też fabrykowano dowody przeciwko Pappacodzie. Cała zachowana dokumentacja procesowa liczy przeszło 530 kart i spoczywa w przepastnych archiwach Kongregacji Nauki Wiary.
Co ciekawe, to unikalne źródło nie zostało dotąd przez nikogo szczegółowo zbadane. Zajmujący się nim, jako jedyny Polak, Lech Szczucki, stwierdził wprost, że zdołał przeczytać tylko fragment, a na wykonanie skanów lub kopii nie posiadał funduszy.
Reklama
Siedemdziesiąt zdeflorowanych dziewic
Polacy, wspierani przez nuncjusza apostolskiego w Rzeczpospolitej Wincentego Portico, nie hamowali się w swoich oskarżeniach. Stwierdzano, że Pappacoda „powodowany straszliwą żądzą” zdeflorował siedemdziesiąt dziewic i odbywał stosunki seksualne z około stu osobami obu płci.
Jakby tego było mało, przejawiał rzekomo nieposkromiony pociąg do młodych chłopców i trawił czas na „sodomskich praktykach”. Nuncjusz pisał wprost, że według jego wiedzy Pappacoda tylko w wyjątkowych wypadkach i wbrew samemu sobie uprawiał seks w sposób naturalny, zawsze preferując sprzeczne z naturą stosunki analne.
Agentowi zarzucano też morderstwa, udział w spiskach, popieranie reformacji, a nawet ostentacyjny ateizm.
Polacy nieprzypadkowo kładli jednak nacisk właśnie na pedofilskie i homoseksualne preferencje Pappacody. W tej epoce osobom oskarżanym o homoseksualizm groziła w Rzymie nawet kara śmierci poprzez spalenie na stosie.
Czyny gorsze niż morderstwo?
Reprezentanci Zygmunta Augusta liczyli, że jeśli podniosą stawkę i oskarżą Pappacodę nie o zwykłe zabójstwo Bony Sforzy, ale o największe zbrodnie przeciw obyczajności, zdołają skusić inkwizytorów do radykalnych kroków. Nie zdołali.
Wprawdzie reputacja Pappacody została zszargana, chronił go jednak nadal list żelazny wystawiony przez papieża. Bezkarnie powrócił do swoich dóbr, dwukrotnie się ożenił i prowadził spokojny żywot aż do śmierci z przyczyn naturalnych w 1576 roku.
Reklama
Bona do tego czasu nie doczekała się nawet pogrzebu. Zaabsorbowany walką o spadek po matce i myślący wyłącznie o pieniądzach Zygmunt August zupełnie zaniedbał tę sprawę. Przez długie lata zwłoki królowej były wystawiane niczym jarmarczna atrakcja w zakrystii kościoła świętego Mikołaja w Bari.
Wizytujący Apulię Mikołaj Radziwiłł zachwycał się, że jej ciało „było całe, jeno jedna część wargi wierzchniej się nadpsuła”. Dopiero w latach 90. XVI wieku, czterdzieści lat po śmierci Bony, córka królowej Anna zapewniła jej wreszcie godny pochówek.
Fascynujące losy najpotężniejszej królowej w dziejach Polski
Bibliografia
Artykuł powstał w oparciu o materiały, które zebrałem pracując nad książką Damy złotego wieku, poświęconą fascynującym czasom Bony Sforzy, Barbary Radziwiłłówny i Anny Jagiellonki. Bibliografię, na której bazowałem, a także pełną historię spisku na życie polskiej władczyni znajdziesz w książce. Nowa edycja do kupienia na Empik.com.
3 komentarze