Elżbieta Zahorska była prekursorką małego sabotażu w okupowanej Warszawie. Za zrywanie niemieckich plakatów propagandowych zapłaciła najwyższą cenę. Dzisiaj mało kto o niej pamięta. Nawet data jej śmierci budzi wątpliwości.
Urodzona w 1915 roku Elżbieta Zahorska wychowała się w patriotycznej rodzinie. Zarówno jej ojciec Eugeniusz (prawnik i znany szachista), jak i matka Anna (ceniona poetka pisząca pod pseudonimem „Savitri”) byli związani z ruchem niepodległościowym.
Reklama
Obrończyni Warszawy
Nic dziwnego, że młodą dziewczynę studiującą polonistykę również ciągnęło do munduru. Niedługo przed wybuchem II wojny światowej 24-latka obyła kurs wojskowy w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie.
Zdobyta wtedy wiedza niestety szybko się jej przydała. W trakcie oblężenia Warszawy Elżbieta Zahorska zgłosiła się na ochotnika do walki na pierwszej linii. Jak czytamy w książce Mariusza Nowika pt. Palmiry. Zabić wszystkich Polaków:
(…) ratowała rannych, przenosiła rozkazy, obsługiwała stanowisko przeciwlotniczych karabinów maszynowych na dachu budynku urzędu pocztowego i telegrafu przy ulicy Nowogrodzkiej.
Reklama
Tam została do końca walk, nie chciała skapitulować. Kiedy Niemcy weszli po drabinie, zobaczyli dziewczynę w mundurze, z rozwianą burzą jasnych włosów, zapamiętale niszczącą broń, by nie dostała się w ręce wroga.
Żołnierze Wehrmachtu podobno musieli użyć siły, aby ją obezwładnić. Elżbieta Zahorska poddała się dopiero „kiedy zobaczyła wycelowaną w siebie lufę mausera”. Tak jak inni obrońcy stolicy poszła do niewoli (to wtedy wykonano jej najbardziej znane zdjęcie).
Prekursorka małego sabotażu
Młoda kobieta nie zamierzała jednak siedzieć bezczynnie za drutami. Szybko udało jej się uciec z obozu jenieckiego i wrócić do domu. Niemcy wpadli jednak na trop niepokornej Polki i ponownie ją zatrzymali. Także tym razem im się wymknęła.
Jako że władze okupacyjne wystawiły za nią list gończy rodzice starali się załatwić Elżbiecie nowe dokumenty. Próbowali również przerzucić ją na Zachód. Jednocześnie – jak podkreśla Mariusz Nowik – matka „prosiła córkę, by nie wplątywała się w kłopoty, błagała, by na siebie uważała”. Mimo zaklinań Elżbieta nie była w stanie patrzeć obojętnie na to, co w Warszawie robił okupant.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Zahorska stała się prekursorką małego sabotażu, zrywając rozlepione po całym mieście nazistowskie, propagandowe plakaty. Właśnie, gdy zdzierała w rejonie placu Napoleona kolejne afisze z hasłem „Anglio! To twoje dzieło!” po raz trzeci wpadła w łapy Niemców.
Ucieczka już nie wchodziła w grę. Trafiła na Serbię, czyli kobiecy oddział osławionego więzienia na Pawiaku. W tracie okupacji przewinęło się przez jego mury około 100 000 aresztowanych.
Reklama
Blisko 37 000 z nich zostało rozstrzelana w tajnych i jawnych egzekucjach. Jedną z pierwszych ofiar była właśnie Elżbieta Zahorska. Po szybkim procesie sąd wojskowy skazał ją bowiem na śmierć.
„Jeszcze Polska nie zginęła”
Świadkiem jej ostatnich chwil był ksiądz Stanisław Tworkowski – w tym czasie więzienny kapelan. Niemcy pozwolili mu uczestniczyć w egzekucji Elżbiety oraz rozstrzelanej tego samego dnia Eugenii Włodarz.
Według słów duchownego, przytaczanych w książce Palmiry. Zabić wszystkich Polaków młoda kobieta, chcąc pokazać, że nie boi się śmierci, w drodze na miejsce straceń miała śpiewać:
Umarł Maciek, umarł i leży na desce,
Żeby mu zagrali, podskoczyłby jeszcze,
Bo w Mazurze taka dusza,
Że choć umrze, to się rusza.
Oj, danaż moja dana, dana, da!
Reklama
Przed śmiertelną salwą plutonu egzekucyjnego, która padła w forcie mokotowskim, Elżbieta zdążyła zaś krzyknąć po niemiecku: Noch ist Polen nicht verloren! (Jeszcze Polska nie zginęła). 3 listopada 1939 roku na warszawskich murach pojawiło się obwieszczenie o treści:
Wyrokiem polowego sądu wojennego skazano na śmierć: wdowę Eugenię Włodarz oraz studentkę Elżbietę Zahorską za zamach na żołnierza niemieckiego, względnie sabotaż, to znaczy zrywanie plakatów.
Trzy daty śmierci
Być może z uwagi na jego formę w literaturze można spotkać się z aż trzema datami śmierci Zahorskiej. Część publikacji podaje, że egzekucja odbyła się 2 listopada. Data ta znalazła się również na symbolicznym grobie bohaterki na Powązkach. Większość autorów twierdzi jednak, że rozstrzelano ją właśnie 3 listopada. Są w końcu i tacy, którzy stracenie 24-letki przesuwają o jeszcze jeden dzień.
Według dziennika przyjaciela rodziny Karola Irzykowskiego po egzekucji Zahorska została pochowana przez Niemców. Po kilku tygodniach władze okupacyjne pozwoliły jednak na ekshumację zwłok i złożenie ich na mokotowskim cmentarzu wojskowym. Anna Zahorska miała powiedzieć znanemu krytykowi literackiemu i poecie, że twarz córki „była całkiem zmiażdżona przez strzały”.
Elżbietę Zahorską odznaczono pośmiertnie w lipcu 1940 roku Krzyżem Walecznych „za niezłomną i odważną postawę wobec wroga i bohaterską śmierć”. Dzisiaj niestety mało kto pamięta o młodej bohaterce. Próbuje to zmienić między innymi gdańskie Muzeum II Wojny Światowej, gdzie zwiedzający mogą zapoznać się z jej osobą.
W trakcie okupacji Niemcy zamordowali także dwie siostry Elżbiety oraz jej matkę. Poetka trafiła do Auschwitz-Birkenau w sierpniu 1942 roku. Znalazła się w pierwszym transporcie kobiet z Warszawy wysłanym do nazistowskiej fabryki śmierci.
Miejsce, które nadal skrywa tajemnice
Bibliografia
- Lesław M. Bartelski, Z głową na karabinie, Książka i Wiedza 1974.
- Władysław Bartoszewski, 1859 dni Warszawy, Wydawnictwo Znak 2008.
- Regina Domańska, A droga ich wiodła przez Pawiak, Książka i Wiwdza 1981.
- Maksymilian Dura, Nieznana bohaterka bez grobu – Elżbieta Zahorska, Defense 24, 1 listopada 2018.
- Andrzej Krzysztof Kunert, Rzeczpospolita walcząca: Wrzesień-grudzień 1939, kalendarium, Wydawnictwo Sejmowe 1993.
- Mariusz Nowik, Palmiry. Zabić wszystkich Polaków, Prószyński i S-ka 2021.
2 komentarze