W 1949 roku Zgorzelec, dopiero co nazwany w ten sposób, z dnia na dzień zmienił się nie do poznania. Zwieziono do niego najpierw kilka, a z czasem aż kilkanaście tysięcy osadników z Grecji. W mieście zapanowała zupełnie inna kultura, na wielu ulicach nie słyszało się już polszczyzny. Nic dziwnego, że o Zgorzelcu często mówiono: „Małe Ateny”.
Na przełomie lat 40. i 50. XX wieku, w następstwie krwawej wojny domowej, do Polski trafiło kilkanaście tysięcy uciekinierów z Grecji.
Reklama
Władze wprawdzie zgodziły się ich przyjąć ale nie przygotowały zawczasu żadnego kompleksowego planu osiedlenia tak wielkiej grupy obcokrajowców.
Decyzje zapadały chaotycznie, wielokrotnie też je zmieniano. W pewnym momencie padł pomysł, by wszystkich Greków skierować do jednej miejscowości i stworzyć swoiste „Małe Ateny” PRL-u.
Dlaczego Zgorzelec?
Wybór padł na przygraniczny Zgorzelec na Dolnym Śląsku, świeżo przejęty po uciekających i wysiedlonych Niemcach.
Miasto nie było tak zniszczone, jak inne ośrodków regionu. Pod koniec lat 40. z powrotem miało zaopatrzenie w wodę, działającą sieć gazową i elektryczną. Przede wszystkim jednak dysponowało ogromną liczbą pustostanów, bo akcja osiedlania Polaków przebiegała tu wolniej, niż oczekiwały władze.
Wszystkie te czynniki sprawiły, że w 1949 roku właśnie do Zgorzelca postanowiono skierować właściwie całą grecką diasporę. Do 7000 Polaków zamieszkujących miasto dołączyła nawet większa liczba przybyszy z południa Europy.
Reklama
„Miasto od razu się zmieniło”
„Nowych zgorzelczan zwożono do miasta autobusami i pociągami, bo wcześniej udało się naprawić zniszczone wiadukty i rozklekotane tory. Ludzie przyjeżdżali tu dziesiątkami, setkami, tysiącami z Międzygórza i Dusznik, z pozostałych dolnośląskich kurortów, a także z Lubania, Złotoryi, Żar, Jawora, Kożuchowa, Legnicy oraz ze szpitala w Dziwnowie” – opowiada Dionisios Sturis na kartach książki Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji.
Grecy zajmowali domy w samym centrum miejscowości. Było ich tak wielu, że Zgorzelec – który ledwie co otrzymał tę polską nazwę – zaczęto określać „drugimi Atenami”, „małymi Atenami” albo „grecką republiką”.
Jeden z Polaków żyjących wówczas w Zgorzelcu, cytowany przez Sturisa, opowiadał:
Miasto od razu się zmieniło, czarno ubrani Grecy i Greczynki, wysiadujący całymi godzinami przed domem, często na krawędzi chodnika, nadali mu orientalny wygląd […].
Nikt z Greków nie znał języka polskiego, większość mówiła tylko w ojczystym języku. Porozumienie więc z nimi było trudne. Grecy zaczęli pojawiać się jako pacjenci Ośrodka Zdrowia, a także i szpitala […].
Reklama
Czasami przychodzili z tłumaczem, lecz często ci [tłumacze] nie potrafili przetłumaczyć pytań lekarza ani odpowiedzi chorego. Trzeba było sobie radzić. Chcąc nie chcąc, zaczęliśmy stopniowo poznawać greckie słowa, co ułatwiało porozumiewanie się.
Jak wyjaśnia autor Nowego życia, Zgorzelec szybko zaczął pękać w szwach. W pewnym momencie miało w nim przebywać aż 13 000 Greków, czyli „niemal wszyscy, którzy po zakończeniu wojny domowej trafili do Polski”. Niektóre rejony tych małych małych Aten „zamieszkiwali wyłącznie uchodźcy”.
Krótkie dzieje „drugich Aten”
Grecka kolonia nie przetrwała jednak długo. Jak komentował Mieczysław Wojecki w pracy Ludność grecko-macedońska na Dolnym Śląsku „Zgorzelec jako miasto nadgraniczne okazał się nie najlepszym miejscem na lokalizację centralnego ośrodka uchodźców”.
Budynki koszarowe, gdzie osiedlono część Greków, a także inne domy oddane im do dyspozycji, postanowiono zająć na potrzeby wojska.
Ośrodek wychowawczy dla osieroconych greckich dzieci został zamknięty już w roku 1951. Podopieczni zostali wysłani na letnie kolonie, wracali z nich już jednak do innych domów dziecka.
Reklama
Dorosłych osiedleńców, który świeżo zadomowili się w Zgorzelcu, też zaczęto przymuszać do ponownej zmiany miejsca zamieszkania.
„Zgorzelec uchodził za centralny ośrodek uchodźców politycznych z Grecji do 1953 roku” – podsumowano na kartach broszury Zgorzelec stolicą Greków w Polsce. – „Dopiero stąd kierowano ludność do innych województw Polski. Z tej licznej grupy pozostało w Zgorzelcu po 1953 roku około 2300 osób. Zdolni do pracy znaleźli zatrudnienie w fabrykach makaronu, walizek i innych zakładach”.
***
Powyższy artykuł powstał między innymi w oparciu o książkę Dionisiosa Sturisa pt. Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Poznańskiego w 2022 roku.
Bibliografia
- Sturis Dionisios, Nowe życie. Jak Polacy pomogli uchodźcom z Grecji, Wydawnictwo Poznańskie 2022.
- Wojecki Mieczysław, Ludność grecko-macedońska na Dolnym Śląsku, „Sobótka”, nr 1 (1980).
- Wojecki Mieczysław, Zgorzelec stolicą Greków w Polsce, nakł. autora 2012.